Sprawa Ziętary: Prokuratura oskarży Aleksandra G. o namawianie do zabicia dziennikarza

Krzysztof M. Kaźmierczak
Sprawa Ziętary: Prokuratura oskarży Aleksandra G. o namawianie do zabicia dziennikarza
Sprawa Ziętary: Prokuratura oskarży Aleksandra G. o namawianie do zabicia dziennikarza Paweł Miecznik
Niegdyś najbogatszy Polak, były senator Aleksander G. stanie przed sądem za namawianie w 1992 roku do zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary, który chciał napisać artykuł dotyczący jego nielegalnych interesów. Akt oskarżenia w tej sprawie trafi wkrótce do sądu.

Przed kilkoma miesiącami Jacek Ziętara, brat zamordowanego spotkał się z prowadzącym śledztwo i jako strona postępowania został poinformowany o jego przebiegu. Było to niedługo po wycofaniu zeznań kilku świadków i zwolnieniu z aresztu za kaucją podejrzanych o związek z zabójstwem. Wyglądało wówczas na to, że sprawa zakończy się fiaskiem, ale Ziętara twierdzi, że zapewniono go, że prokuratura nadal będzie dążyła do wyjaśnienia wszystkich okoliczności zbrodni.

Czytaj też: Sprawa Ziętary: Dziennikarz zajmował się Elektromisem - media nie były tym zainteresowane

- Cieszę się, że krakowska prokuratura faktycznie się nie poddała i doprowadziła sprawę do takiego etapu. Liczę na to, że odpowiedzialni za zabójstwo Jarka poniosą odpowiedzialność - powiedział nam Jacek Ziętara. Stwierdził przy tym, że żałuję, że nie dożyli tej chwili jego rodzice.

- Z drugie strony, byłoby im bardzo trudno pogodzić się z tym, jak Jarek został bestialsko potraktowany - dodał.

Według ustaleń śledztwa 24-letniego dziennikarza porwano 1 września 1992 roku kiedy szedł do redakcji "Gazety Poznańskiej", w której pracował. Zastosowano podstęp - porywacze, którymi byli namówieni przez G. ochroniarze z Elektromisu przebrali się za policjantów i posługiwali się podrobionym radiowozem.

Ziętarę zabito po trzech dniach od uprowadzenia, a do tego czasu torturowano. Przetrzymywano go najpierw w jednym z magazynów Elektromisu przy ul. Wołczyńskiej w Poznaniu, a potem przewieziono dziennikarza do podpoznańskiej miejscowości. Tam został zasztyletowany, a jego zwłoki rozpuszczono w kwasie.

Zabójcą dziennikarza miał być rosyjskojęzyczny obcokrajowiec, z którym, według świadków, widywany był Aleksander G. Prawdopodobne, że mężczyzna ten już nie żyje, podobnie jak większość osób, które miały brać udział w porwaniu i przetrzymywaniu dziennikarza. Trzech porywaczy zginęło w wypadkach drogowych, a jeden popełnił samobójstwo - w każdym przypadku są podejrzenia dotyczące celowego spowodowania ich śmierci.

Jak to się stało, że mimo poważnego kryzysu śledztwa prokuratura zdecydowała się na oskarżenie Aleksandra G.? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że udało się pozyskać kolejnych świadków i istotne dowody. W styczniu br. po wycofaniu się zastraszonych świadków w śledztwo włączono Centralne Biuro Śledcze i podjęto restrykcyjne działania maksymalnie ograniczające ryzyko przecieków. Od tamtego czasu prokuratura zaprzestała też udzielania informacji o przebiegu postępowania.

Z naszym ustaleń wynika, że były senator nie skorzystał z możliwości zapoznania się z aktami sprawy. Czynności te wykonał natomiast jego adwokat.

Sprawa może trafić do sądu jeszcze w tym lub przyszłym tygodniu. Chociaż śledztwo prowadzi krakowska prokuratura, to rozpatrywać ją będą sędziowie z Poznania, gdyż decyduje tzw. właściwość miejscowa popełnienia przestępstwa.

Prowadzący śledztwo nie chciał nam potwierdzić, że prokuratura przygotowała akt oskarżenia dotyczący byłego senatora, ani czy zamierza odrębnie oskarżyć inne osoby, w tym dwóch b. ochroniarzy Elektromisu, Mirosława R. ps. "Ryba" i Dariusza L. ps. "Lala", którym w listopadzie 2014 roku postawiono zarzuty udziału w porwaniu i przyczynienia się do zabójstwa.

- Trwają czynności w sprawie zabójstwa Jarosława Ziętary. O ich wyniku poinformuję komunikatem w odpowiednim czasie - powiedział nam prokurator Piotr Kosmaty.

Próbowaliśmy uzyskać stanowisko Aleksandra G., ale nie zareagował na próby kontaktu. W razie skazania grozi mu minimum 8 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie.

Krakowska prokuratura prowadzi sprawę Ziętary od 2011 roku, kiedy wznowiono ją w wyniku starań Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary", mediów i polityków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 16

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
anarcha
Brunon Kwiecień siedzi za niewinnosc już prawie trzy lata podczas gdy mordercy Zietary nie tylko bezkarnie łażą sobie po wolności ale nawet prowadza firmy i społki giełdowe. Patron razwiedki przerznał wybory i dlatego śledztwo drgneło. Ale jeśli nadal będa zamiatali pod dywan te sprawe to Sami powinniśmy zorganizować ekipę i wyruszyć na ten elektromis..
31 węzłowy Burke
Pełna zgoda. Pozdrawiam.31
31 węzłowy Burke
Jesteś rosyjskim trollem.31
31 węzłowy Burke
Więcej na dobra robota. Ale obozu dla wielkopolskich dzieci w Łodzi i tak Panu nie odpuszczę. Szacunek. 31
j
jw
nie Poznaniacy, tylko po-znańskie pierdoły głosowały jak barany
f
frajer
w prokuraturach ciągle te same schematy i klimaty. AG je zna więc nie pęka.
Za to jak dopadną szaraczka to idzie cała myśliwska nagonka z "biegłymi i ekspertami', którzy czują też tego bluesa za duże publiczne bejmy.
z
zycie toczy się
dalej. niekiedy szary biznes zamienia się w wielorodzinne budynki ...
P
Piotrek
G. powinien zwołać konferencję prasową bo publika głodna informacji.
K
Krzysztof M. Kaźmierczak
Jeśli już to w swoim jutrzejszym wydaniu
&
To bylo rzekome namawianie a nie zabicie. W Kijowie SS Poroszenki zamordowali wczoraj matke z corka, ktore chcialy dowiedziec sie czy ich rodziny przezyly bombardowanie Bandery na wschodzie. Bandyci Oskarzyli ich o szpiegostwo i zlikwidowali strzelajac w tyl glowy. To byli "zolnierze". Zastrzelili rowniez dziennikarza rosyjskiego i przy okazji niewinne dziecko. Nasze podatki ida na mordowanie ludzi.
t
ted
To prawidłowe Jest że gazeta stonoga, publikuje akta podsłuchowe? Fakt, iż za pośrednictwem dziwnej strony " chomikuj" zatem: nie patrzałem. Dodać należy innych " oochroniarzy" konwojentów pieniędzy ze sklepów. No, a dziś, poolicjanci są "prawdziwi"? Zatem zweryfikować ich, i ustawy obywatelskie, chroniące nas przed..policją!
r
redemptorysta
Ale przecież "Wyborcza" o tym pisała... "tylko u nas"?
K
KIBOL
Początek tego to słynna czarna krecha legendarnego premiera i jazgot szechterotalibów przy jakiejkolwiek próbie rozliczania za PRL.A koniec to państwo "prawa" płacące dalej sowite emerytury bandytom z UB,a nie potrafiące chronić zwykłych obywateli ani zadbać o pamięć prawdziwych bohaterów i zadbać o pochówek z należnymi im honorami.
G
Gałązka
Jeszcze w drugiej połowie lat 90. redakcje "Głosu Wielkopolskiego" i przynajmniej jednego pomniejszego czasopisma, dały się "kupić" prowincjonalnym policjantom z leszczyńskiego na "trop" ze spirytusem zza wschodniej granicy, gdzie główny wątek całej historii z uprowadzeniem miał znać gangster-rezydent z tamtych stron. Drugorzędny żołnierz jednej z rodzin obracał wszystkim na skalę regulowaną w zależności od zamówień klientów. Magazyn samego spirytusu jak na rzekomego zwykłego "ruska" z bazaru, zaiste imponujący. Jedyne co istotne w tym przypadku to ubezpieczenie, czyli ochrona interesu. Całość obstawiali lokalni policjanci. W pewnym momencie stało się to już nieomal publiczną tajemnicą. "Ochrona" podciągała "swój" handelek pod działania operacyjne i "rozpracowywała" przez kilka lat rosyjską mafię, chociaż śladu nie ma w żadnych papierach, ażeby choć wciągnięto w kartę jeden przypadek w temacie. Ot, czarna dziura o masie przekraczającej trzy policyjne lodówki, czyli zejściówki jak w komisariacie dworcowym Warszawa-Centralna. Trop alkoholowy w sprawie Ziętary, był idealnie przykrojony i równie elegancko jałowy. Co prawda, rezydent miał kontakt w Poznaniu z półhurtem, gdzie była zbieżność ze sprawą, ale same transakcje nie miały charakteru kierunkowego dla rekonstruowanych wydarzeń. W "GW" i gdzie indziej, z pocałowaniem ręki "kupowano" wprost ze źródła ustalenia na gorąco. Historia zupełnie jak w banku, który nie ujawnia przypadków wielu kradzieży. W jednej z tych redakcyjnych historii, latem 1997 roku, pojawił się sygnał o obserwacji "Espero - taka amerykańska kasta". Ten temat też nie wypłynął.
W
Wróbel
Takie matactwa mogły się odbywać tylko poprzez "ochroniarzy" na szczytach władzy. Jak to się stało, że w 1994 r. Janusz Zemke poręczał w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu za Zdzisława W. Sądzę, że jest to ciekawy wątek do przemyślenia.
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski
Dodaj ogłoszenie