Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledztwo ws. Giertycha i Krauzego nagle przeniesiono z Wrocławia do Poznania. "Poznańska prokuratura znalazła drogę do pisowskiego domu"

Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla
Po przeniesieniu śledztwa z Wrocławia, poznańska Prokuratura Regionalna poleciła CBA zatrzymanie 12 osób. Domagała się aresztowania 5 podejrzanych, w tym Ryszarda Krauzego. Poznański sąd się nie zgodził. Z kolei wobec Romana Giertycha prokuratura zastosowała tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze, w tym zawieszenie w czynnościach adwokata i poręczenie majątkowe na 5 mln złotych. Obie strony, czyli prokuratora oraz obrońcy zatrzymanych, zapowiadają zażalenia na niekorzystne dla siebie decyzje.
Po przeniesieniu śledztwa z Wrocławia, poznańska Prokuratura Regionalna poleciła CBA zatrzymanie 12 osób. Domagała się aresztowania 5 podejrzanych, w tym Ryszarda Krauzego. Poznański sąd się nie zgodził. Z kolei wobec Romana Giertycha prokuratura zastosowała tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze, w tym zawieszenie w czynnościach adwokata i poręczenie majątkowe na 5 mln złotych. Obie strony, czyli prokuratora oraz obrońcy zatrzymanych, zapowiadają zażalenia na niekorzystne dla siebie decyzje. Łukasz Kaczanowski
Śledztwo, w którym zatrzymano m.in. Romana Giertycha i biznesmena Ryszarda Krauzego pod zarzutem wyprowadzenia 92 mln złotych, toczy się od 2017 roku. Tyle oficjalne komunikaty. Już nieoficjalnie usłyszeliśmy, że przez wiele miesięcy prowadzono je najpierw we Wrocławiu, w tamtejszej Prokuraturze Regionalnej. Jednak – to informacja niepotwierdzona przez śledczych – zajmujący się sprawą wrocławski prokurator zaczął mieć pewne wątpliwości w sprawie zatrzymań. Ponoć dostrzegał polityczne niebezpieczeństwo związane z tym śledztwem i zatrzymaniami. Dlatego miał stracić sprawę, którą nie tak dawno przeniesiono do Poznania, do Prokuratury Regionalnej kierowanej przez Jacka Motawskiego.

Prokuratur Regionalny w Poznaniu wygłasza oświadczenie i wychodzi. Podobnie wyglądała "konferencja" innego prokuratora w sprawie Igora Stachowiaka

Jacek Motawski pracował wcześniej w prokuraturze we Wrześni, potem w Poznaniu, następnie oddelegowano go do Prokuratury Krajowej. Potem wrócił do Poznania, na bardzo ważne stanowisko. W 2019 roku został nowym Prokuratorem Regionalnym w Poznaniu.

- Zjednoczona Prawica, czyli Zbigniew Ziobro, PiS i spółka, mają problem ze znalezieniem w Poznaniu prokuratorów, którzy będą działali „zgodnie z linią partii”. Jacka Motawskiego obserwowano, gdy pracował w Warszawie i w końcu uznano, że się nadaje do pokierowania Prokuraturą Regionalną. Obecna sprawa jest testem dla niego, bo w tego typu sprawach polecenia przychodzą z Warszawy

– opowiada nam jeden z doświadczonych prokuratorów.

Prokuratura Regionalna w Poznaniu, w relacjonowaniu sprawy Giertycha i Krauzego, ogranicza się głównie do komunikatów umieszczanych na jej stronie internetowej. Głównie, bo Jacek Motawski spotkał się z dziennikarzami w ubiegłą sobotę. Wygłosił oświadczenie. Na pytania mediów nie odpowiedział. Szybko wyszedł z sali. Zapewne taki przebieg „konferencji prasowej” został rozpisany według scenariusza nadzorców z Warszawy.

Oświadczenie prokuratora Jacka Motawskiego - zobacz film

Zresztą nie pierwszy już raz właśnie tak wyglądają spotkania prokuratorów z dziennikarzami. Tak samo było w głośnej sprawie śmierci Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie. Gdy opozycja zarzucała tuszowanie skandalu przez polityków PiS kierujących policją i prokuraturą, po postawieniu policjantom zarzutów, prowadząca sprawę poznańska Prokuratura Okręgowa zwołała kuriozalną „konferencję”. Znowu było tylko oświadczenie, żadnych odpowiedzi na zadane pytania oraz prokurator wychodzący z sali. Z miną jakby grał rolę, do której nie startował w żadnym castingu.

Czytaj też: Sprawa Igora Stachowiaka. Poznański prokurator Łukasz Biela wygłasza oświadczenie i wychodzi z sali

Próbowaliśmy teraz uzyskać odpowiedzi od poznańskiej Prokuratury Regionalnej: kiedy i w jakich okolicznościach dostała do prowadzenia sprawę Giertycha i Krauzego? Rzecznik prokuratury Anna Marszałek najpierw powiedziała nam, że prowadzący śledztwo prokurator jest obecnie zbyt zajęty, bo przygotowuje zażalenia na brak aresztów dla Ryszarda Krauze i czterech innych podejrzanych. Potem odesłała nas do komunikatów prokuratury. Ale nie ma w nich odpowiedzi na nasze pytania.

Sympatyzujące z władzą konto KastaWatch na twitterze krytykuje przeniesienie śledztwa z Wrocławia do Poznania

Roman Giertych i afera z Wielkopolskim Bankiem Rolniczych, która dotyczyła środowiska Ligi Polskich Rodzin

49-letni Roman Giertych pochodzi z Wielkopolski. Urodził się w Śremie, mieszkał w Kórniku, studia kończył w Poznaniu. Gdy upadał PRL, reaktywował Młodzież Wszechpolską, narodową organizację oskarżaną o antysemityzm, ksenofobię i skrajny nacjonalizm. Już jako dorosły człowiek związał się z Warszawą, pod którą obecnie mieszka. Jego rodzina ma przebogatą historię, także związana jest z Wielkopolską oraz z endecją. Dziadek Jędrzej i ojciec Maciej byli związani ze środowiskami narodowymi.

Czytaj też: Roman Giertych został zatrzymany w czwartek 15 października. Oprócz niego CBA zatrzymało 11 osób

Tymczasem Roman z czasem jakby złagodniał. To znaczy publicznie nie głosi już pochwał pod adresem ojca Rydzyka, nie gani Unii Europejskiej, nie układa nowego kanonu lektur bez Gombrowicza. Teraz stoi jakby po drugiej stronie barykady. Stał się ulubieńcem części polityków Platformy Obywatelskiej, również dlatego, że jest zaciekłym krytykiem PiS i Jarosława Kaczyńskiego. W inteligentny sposób punktuje kolejne pomysły rządzącej koalicji. Bo inteligencji i sprytu nie sposób mu odmówić.

Został zatrzymany w ubiegły czwartek przez dwóch agentów CBA, pod warszawskim sądem. W samochodzie założyli mu kajdanki. To wstyd dla każdego adwokata. Jednak dla Romana Giertycha sprawy karne to nie pierwszyzna, nie tylko dlatego, że jest wziętym adwokatem. I nie tylko dlatego, że często reprezentuje przeciwników obecnej pisowskiej władzy, z którą ponad dekadę temu ściśle współpracował jako wicepremier rządu i ówczesny lider Ligi Polskich Rodzin.

Sprawdź też:

W pierwszej dekadzie XXI wieku, gdy Giertych był czynnym politykiem LPR, głośna była afera Wielkopolskiego Banku Rolniczego. Zamieszanymi w tę aferę byli ludzie ze środowiska LPR. W sprawie o działanie na szkodę banku oskarżony był między innymi poseł LPR Witold H.

Czytaj też: Roman Giertych kiedyś współpracował z PiS, teraz jest zaciekłym krytykiem rządzącej partii

Giertych zasiadał w Radzie Nadzorczej banku, zarzutów nie usłyszał, za to jego interwencja, jako wicepremiera, doprowadziła w 2006 roku do przeniesienie sprawy z prokuratury w Ostrowie Wlkp. Sprawa trafiła wówczas do Łodzi i zakończyła się już po rozpadzie koalicji z PiS. Akt oskarżenia przeciwko czterem osobom powstał w 2009 roku, a proces… trwa do tej pory.

Z powodu śmierci byłego posła Witolda H. umorzono jego wątek. Umorzono również wątek Ilony Z. Wciąż, w Sądzie Okręgowym w Warszawie, trwa za to proces Tomasza P. i kolejnego byłego „wszechpolaka” Macieja T. Co prawda zostali uniewinnieni w pierwszej instancji, ale Sąd Apelacyjny nakazał ponowne zbadanie sprawy.

W pierwszej dekadzie XXI wieku, gdy Giertych stał na czele LPR, media pisały również o sprawie dotyczącej wyprowadzania pieniędzy z tej partii. W 2007 roku „Gazeta Wyborcza”, wówczas bardzo krytyczna wobec Giertycha, pisała tak: „Zaufani ludzie Giertycha wybierają miliony z konta LPR na walkę z systemem i "Gazetą Wyborczą". Ponieważ to państwowa kasa i trzeba się rozliczyć, zawierają lipne umowy-zlecenia na ekspertyzy”.

Roman Giertych jest podejrzanym? Prokuratura i jego adwokaci mają sprzeczne stanowiska w sprawie „przesłuchania”, które odbyło się w szpitalu

Teraz o lipnych umowach mówi poznańska prokuratura, w kontekście Krauzego i Giertycha. Prokuratura Regionalna ogłosiła w swoim komunikacie, że zawarli porozumienie, założono dwie fasadowe spółki, które pośredniczyły w przekazaniu pieniędzy z Polnordu do Prokomu. Na czele dwóch spółek-krzaków stanęli dwaj współpracownicy Giertycha, a część pieniędzy miała zostać wytransferowana na Cypr. Romana Giertycha, jego współpracowników oraz Ryszarda Krauze i inne osoby zatrzymano w zeszły czwartek. Zarzuty dotyczą wyprowadzenia z Polnordu 92 mln złotych.

Śledczy, wsparci opiniami biegłych, byli tak pewni swoich racji, że polecili CBA zatrzymanie w tym samym momencie łącznie 12 podejrzanych. Akurat w przeddzień ważnego posiedzenia w sądzie, na którym Giertych miał reprezentować innego „ulubieńca” obecnej władzy, czyli biznesmena Leszka Czarneckiego.

Krótko po zatrzymaniu przed warszawskim sądem, Giertych został przewieziony przez CBA do jego domu pod Warszawą. W trakcie przeszukania domu, zasłabł. Zarzuty ogłosiła mu w szpitalu poznańska prokurator Anna Kijak-Głęboczyk. Zdaniem prokuratury, doszło do skutecznego przedstawienia zarzutów, bo adwokaci Giertycha potwierdzili w protokole, że ma status podejrzanego. Prokuratura zawiesiła go w czynnościach adwokata, domaga się również 5 mln zł poręczenia majątkowego. Ale zdaniem obrońców Giertycha jest zupełnie inaczej. Akcentują, że Giertych nie jest podejrzanym, a śledczy za nic mieli procedury.

- W tej sprawie nie dam się wciągnąć w żadne polityczne rozważania. Nie wiem też, dlaczego prokuraturze i CBA tak spieszyło się z tym zatrzymaniem. Wszystko wyglądało jednak nieprofesjonalnie, robione jakby pod presją czasu. Mojego klienta zatrzymano po południu, a przecież wiadomo było, że zgodnie z prawem powinien uczestniczyć w przeszukaniu zarówno jego domu, jak i kancelarii prawnej. Tymczasem do kancelarii pojechał inny prokurator, a Roman Giertych był obecny tylko podczas przeszukania domu. Stracił wtedy przytomność i przeszukanie domu powinno zostać przerwane, ale tak się nie stało. Zarzuty usiłowano ogłosić mu w szpitalu, gdy był nieprzytomny. To kolejne złamanie procedur. Składamy właśnie kilka zażaleń: w sprawie przeszukań domu i kancelarii, na zastosowane środki zapobiegawcze, bo z prawnego punktu widzenia mój klient nie ma statusu podejrzanego oraz w wątku jego zatrzymania. Zatrzymanie pod sądem było zupełnie niepotrzebne. W środowisku adwokatów jest odbierane to w taki sposób, jakby władza chciała zastraszyć naszą grupę zawodową, jakbyśmy mieli się zastanawiać, kto będzie następny

– mówi „Głosowi Wielkopolskiemu” adw. Jakub Wende, jeden z obrońców Romana Giertycha.

Sprawdź też:

Poznańska prokuratura poszła po całości ws. zatrzymań i wniosków o areszt? „W prokuraturze jest masa oportunistów” - ocenia były prokurator

Zatrzymanie Romana Giertycha od ponad tygodnia wywołuje liczne komentarze. Także w środowisku poznańskich prawników.

- To sprawa gospodarcza, trudna do oceny, poza tym to tylko pieniądze, a nie sprawa życia i śmierci. Jednak poznańska prokuratura poszła na całość z widowiskowymi zatrzymaniami i żądaniem aresztów. To pokazuje, i jest to dla mnie bardzo smutne, że poznańska prokuratura znalazła drogę do pisowskiego domu. Bo w Poznaniu, tak to odbieram, znaleźli się wykonawcy czyjejś politycznej woli. I powiem panu dlaczego tak jest: nikt z prokuratorów nie podpisywał glejtu na początku swojej kariery, że w chwili próby wykaże się heroizmem. W prokuraturze, jak i w wielu innych grupach zawodowych, jest masa oportunistów. To często przyzwoici ludzie, którzy jednak nie walczą o idee. Po prostu chodzą do roboty, posłusznie wykonują polecenia. Tak właśnie tworzy się system opresyjny, w którego trybiki wchodzą kolejni ludzie. Cieszę się, że jestem poza tym wszystkim

– mówi nam były poznański prokurator.

Czytaj też: Zmiany kadrowe w poznańskiej prokuraturze. "Dobra zmiana" chce przetestować nowych prokuratorów?

Dla śledczych pierwszym sprawdzeniem zasadności stawianych zarzutów były posiedzenie aresztowe. W zeszłą sobotę okazało się, że ten sprawdzian został oblany. Sąd nie zgodził się na areszty wobec żadnego z pięciu podejrzanych, między innymi dla Ryszarda Krauzego. I co ważne, wnioski prokuratury rozpatrywała ceniona poznańska sędzia Renata Żurowska. Stwierdziła, że nie ma mowy o wysokich prawdopodobieństwie, że podejrzani popełnili zarzucane im przestępstwa. A tylko wtedy można zastanawiać się czy są inne przesłanki do aresztów.

Czytaj też: Poznańska sędzia Renata Żurowska uznała dowody prokuratury ws. Giertycha i Krauzego za słabe. Prokuratura zapowiada zażalenie

Prokuratura zapowiedziała już zażalenia na brak aresztów. Śledczy są pewni, że mają mocne argumenty w rękach. Dalsza część tej rozgrywki odbędzie się przed poznańskim Sądem Okręgowym, który rozpatrzy zażalenia na brak aresztów.

Sprawy Józefa Piniora i Romana Giertycha. Są podobieństwa, ale także istotne różnice

W pewnym stopniu to śledztwo przypomina głośną historię Józefa Piniora, legendy opozycji z okresu PRL. W 2016 roku, podobnie jak teraz Giertych, został zatrzymany przez CBA. Również wtedy śledztwo prowadzili prokuratorzy z Poznania. Chcieli aresztowania Piniora, za którym ujęło się wtedy wiele znanych osób, w tym działacze dawnego podziemia.

Poznański sąd rejonowy w pierwszej instancji również uznał, że nie ma podstaw do aresztów. Prokuratura musiała wtedy przełknąć gorzką pigułkę. Złożyła zażalenie na brak aresztów. I choć Sąd Okręgowy również nie zastosował aresztów, to ocenił dowody prokuratury ws. Piniora jako mocne. Wskazał przy tym, że wystarczą tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze. To że w sprawie Józefa Piniora jednak było coś na rzeczy, potwierdził później sąd we Wrocławiu. W pierwszej instancji, w lutym 2020 roku, Józefa Piniora i innych oskarżonych uznano za winnych brania lub wręczania korzyści majątkowych.

Czytaj też: Szczegóły sprawy Józefa Piniora i jego asystenta Jarosława Wardęgi. Poznański Sąd Okręgowy uznał, że dowody są mocne

Niewykluczone, że w sprawie Romana Giertycha i Ryszarda Krauzego będzie podobnie. To znaczy Sąd Okręgowy, rozpatrując zażalenie prokuratury na brak aresztów, oceni dowody jako mocne, uprawdopodabniające przestępstwo.

Ale trzeba pamiętać, że oprócz podobieństw, sprawa Piniora i Giertycha ma także istotne różnice. Tamta historia dotyczyła łapówek oraz fałszywych oświadczeń majątkowych. Z kolei obecna historia to typowa sprawa gospodarcza, oparta na opiniach biegłych, analizie bilansów zysków i strat, przepływach pieniędzy. Różne zespoły biegłych mogą wydawać różne, sprzeczne ze sobą opinie.

Pewne wydaje się to, że śledztwo ws. Romana Giertycha i Ryszarda Krauzego oraz ewentualny proces, potrwają długo. Jak pokazują inne podobne historie, od wszczęcia śledztwa do prawomocnego wyroku droga jest wyboista. Sprawy Wielkopolskiego Banku Rolniczego wszczętej w 2001 roku, tej z Romanem Giertychem w tle, wielu już nie pamięta. A proces wciąż się toczy. Znowu w pierwszej instancji.

Sprawdź też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski