Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spring Break 2015: Dzień pierwszy [RELACJA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
Król - trans i ekstaza w Sali Wielkiej CK Zamek
Król - trans i ekstaza w Sali Wielkiej CK Zamek Łukasz Gdak
Od czwartku krążą po Poznaniu grupy ludzi głodnych muzycznych wrażeń, a drzwi klubów praktycznie się nie zamykają. Ten widok towarzyszył nam będzie przez kolejne dwa dni festiwalu Spring Break, który w tym roku jest jeszcze większy.

Większy, ale czy lepszy? Z ostatecznym werdyktem należy się jeszcze wstrzymać, bo występy największych gwiazd festiwalu i wydarzenia specjalne wciąż jeszcze przed nami. Jednak to, co działo się w czwartek uznać można za całkiem solidną przystawkę przed daniem głównym.

Jednym z ważniejszych wydarzeń pierwszego dnia tegorocznego Spring Break był showcase Don't Panic! We're From Poland, organizowany przez Instytut Adama Mickiewicza. Instytut regularnie wyłapuje nowe talenty na polskiej scenie oraz wspiera je na drodze do europejskich i światowych festiwali. Tym razem w Scenie na Piętrze postawiono na wykonawców, którzy zagraniczne kroki już wprawdzie poczynili, ale nie mogą spoczywać na laurach. Po koncertach Soniamiki i Oliviera Heima, z największym entuzjazmem przyjęto Izę Lach, promującą swój ostatni krążek pt. "Painkiller".

Nieco wcześniej, w Sali Wielkiej poznańskiego Zamku, jeden z pierwszych koncertów po wydaniu debiutu zagrał Król, czyli projekt Błażeja Króla, znanego dotąd z duetu UL/KR. Choć ekstatyczna ekspresja Króla na scenie może irytować, to piosenki z płyty "Wij" skutecznie wprowadzają w trans. Oparte o monotonne uderzenia perkusyjnych padów, pogłosy i rozmyte brzmienia gitar oraz sampli, wprowadzały tego wieczoru intrygujący nastrój, momentalnie podchwycony przez publikę. Po zagranym pod koniec "Zaklęciu", Błażej podsumował atmosferę koncertu jako "bardzo miłą", dodał, że zostało mu niespełna pół minuty czasu na scenie, po czym... wraz z zespołem rozpoczął ostatni numer, który leniwie dogasał przez następne kilka minut.

"Nazywamy się Happy Pills i gramy piosenki" - słowa Natalii Fiedorczuk najlepiej podsumowały powrotny koncert poznańskich prekursorów alternatywnego rocka Pod Minogą. Happy Pills nie potrzebują imponującej oprawy wizualnej na scenie, bo wystarczająco imponują piosenkami, a przede wszystkim tym jak bardzo niewymuszoną i bezpretensjonalną grają muzykę. W czwartkowy wieczór zespół grał dłużej niż przepisowe pół godziny - nie do końca wiadomo, czy korzystając z przywileju "zamykacza" koncertu, czy z uwagi na wysługę lat i status lokalnej ikony.

Kiedy Happy Pills zbliżali się do końca setlisty, w położonym kilometr Zamku swój show zaczynał Skubas wraz z zespołem. Choć tego dnia lubelski wokalista pełnił rolę headlinera, to wysłuchawszy fragmentów jego popowo-folkowego show zacząłem poważnie zastanawiać się, czy Skubas nie znalazł się na końcu programu z uwagi na usypiające właściwości swoich piosenek.

W roli rozgrzewki, pierwszy dzień Spring Break sprawdził się bardzo przyzwoicie. Pozostaje mieć nadzieję, że wraz z kolejnymi koncertami emocje będą tylko rosły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski