Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedaję motor, zaczynam skoki... czyli spadochroniarstwo wciąga [ZDJĘCIA]

Leszek Gracz
Po pierwszym locie, ludzie z reguły wracają i znów chcą spróbować pofruwać
Po pierwszym locie, ludzie z reguły wracają i znów chcą spróbować pofruwać Archiwum spadochron.pl
Zaczyna się od superniespodzianki, a kończy na pasji życia. O skokach pisze Leszek Gracz

Przyjechali taką swoją paczką, w sześć osób. Piotrowi wykupili skok na urodziny - wspomina Laura Stachowska, instruktorka klubu spadochron.pl na Bednarach. - Ale on się zaciął, za żadne skarby świata nie chciał wsiąść do samolotu. Wszyscy jego koledzy już skoczyli, a on wciąż nie. Namawialiśmy, przekonywaliśmy, opowiadaliśmy... po pięciu godzinach Piotr pękł. Wsiadł do samolotu, skoczył i po wylądowaniu powiedział: sprzedaję motor, zaczynam skoki.

- Nie wiem, czy motocykl sprzedał, czy nie, ale dzisiaj Piotr jest już wytrawnym spadochroniarzem i ma na koncie kilkaset skoków - śmieje się Laura.

Po pierwszym locie, ludzie z reguły wracają i znów chcą spróbować pofruwać

- Jak już wsiadł do samolotu wiedziałam, że skoczy - dodaje. - Nie pamiętam, żeby ktoś przestraszył się dopiero tam, w górze i wrócił samolotem na ziemię. Jak już są w powietrzu, to skaczą i potem... wracają, by skoczyć znowu. To wciąga.

Zwłaszcza tych, którzy lubią podniesiony poziom adrenaliny. Ja to uwielbiam - to swobodne szybowanie w powietrzu, gdy człowiek szybuje niczym nieskrępowany. A właśnie przekroczyłam swój pierwszy tysiąc skoków i jestem z tego powodu bardzo dumna.

Skoki fundowane przyjaciołom, rodzinie z okazji urodzin, ślubu, imienin to oczywiście skoki w tandemie. Skacze się przypiętym do doświadczonego instruktora. Ale nie leci się bezwładnie, jak worek pyrów, bo co śmielsi już podczas pierwszego skoku wykonują z instruktorem drobniejsze ewolucje.

- Przypinam skoczka przed sobą, jego plecami do mojego brzucha - mówi Dariusz Kajdy, tandempilot, czyli instruktor, który musi mieć na koncie co najmniej tysiąc skoków i ukończony specjalistyczny kurs. - Trochę przypominam jak powinniśmy się wspólnie zachowywać w powietrzu, trochę żartuję, by rozluźnić atmosferę napięcia. Ale temu delikwentowi wcale łatwo nie jest. On jest przecież przede mną i pierwszy opuszcza samolot, rzucając się w otchłań. Niektórzy trochę sztywnieją, ale za to wszystkich ogarnia nieopisana radość i duma, gdy już wylądują na ziemi.

- Skakały u nas nawet kilkuletnie dzieci. Oczywiście za zgodą i przy obecności rodziców. Najstarsza osoba, która skoczyła u nas ze spadochronem, to 84-letnia kobieta - opowiada Kinga Komorowska, instruktorka spadochron.pl. mająca na koncie ponad tysiąc skoków. - Podobno zawsze marzyła o tym i zafundowała jej to wnuczka. Kobietę nie musnął nawet cień strachu, a po wylądowaniu była przeszczęśliwa.

Jak to właściwie jest z tym skokiem w tandemie? Najpierw trzeba zaliczyć około 15-minutowe przeszkolenie; dostaniemy kombinezon, gogle. Potem samolot wynosi skoczków na wysokość około 4000 m. Taki lot trwa 10-15 minut, a Strefa Zrzutu na Bednarach ma świetną jednostkę. To samolot Cesna Caravan jeden z trzech w Europie specjalnie przygotowany do skoków spadochronowych. No i potem skok - najpierw przez minutę swobodnie spadamy przypięci do instruktora z szybkością około 200 km/godz., a potem, po otwarciu czaszy spadochronu, szybujemy około 10 minut, by miękko wylądować na ziemi. A na pamiątkę najczęściej otrzymasz zdjęcia lub film ze swojego wyczynu.

Skok z instruktorem, w tandemie to jednak dopiero przedsmak prawdziwej przygody w powietrzu. Samodzielny skok to jest dopiero coś. Szkolenie rozpoczyna się na ziemi. Najczęściej w piątek wieczorem. Teorią. Trwa do soboty, do godzin popołudniowych. Są to wykłady, ale też ćwiczenia sylwetki na wózku, wyskok z atrapy samolotu, no i zeskok - czyli moment zetknięcia się z ziemią. Całość kończy się egzaminem i można rozpocząć... ćwiczenia w powietrzu. Najpierw w asyście dwóch instruktorów.

Spadają w locie swobodnym wspólnie z kursantem i korygują jego sylwetkę przed otwarciem spadochronu, trzymając za kombinezon, uprząż. Potem "odpływają", kursant otwiera spadochron i ląduje już samodzielnie. Potem skacze się w asyście już jednego instruktora, który nadal koryguje sylwetkę kursanta, podpowiada, instruuje. W tym czasie trzeba też przećwiczyć procedurę wypięcia spadochronu zasadniczego i korzystanie z zapasowego. I wreszcie można przejść już do skoków samodzielnych - bez asysty, ale wciąż pod okiem instruktora. Zwykle po ośmiu takich samodzielnych próbach stajemy się skoczkami z prawdziwego zdarzenia. No, jeszcze jednak nie tak do końca.

Trzeba wykonać około 50 skoków pod opieką, pod okiem instruktora, by stanąć przed komisją Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Po zdaniu egzaminu teoretycznego i praktycznego otrzymujemy świadectwo kwalifikacji, czyli licencję skoczka i dopiero wtedy jesteśmy prawdziwie samodzielnym skoczkiem spadochronowym. I najczęściej tak po roku zaczynamy marzyć o pierwszym, własnym spadochronie... Potem o następnym z trochę mniejszą czaszą, i następnym...

- Nie wszyscy jednak chcą skakać samodzielnie - tłumaczy Dariusz Kajdy ze Strefy Zrzutu na Bednarach. - Pewien 70-letni mężczyzna regularnie raz w miesiącu przyjeżdża do nas, aby skoczyć ze mną w parze. I sprawia mu to niesamowitą frajdę. Mówi, że nie byłoby go na to stać, ale rzucił papierosy i teraz może sobie na to pozwolić. I tak to pożenił przyjemność ze zdrowiem - śmieje się Dariusz Kajdy.

Jak się skacze sportowo?

Najwyższy stopień wtajemniczenia to spadochroniarstwo sportowe. Jest kilka odmian tej dyscypliny. Oto podstawowe.
Skoki na celność lądowania - zawodnicy wyskakują z samolotu na wysokości około 1000 m i starają się wylądować jak najbliżej wytyczonego punktu. Liczy się precyzja kilku wykonanych skoków, a najlepsi robią to z centymetrową dokładnością.
Akrobacja - W fazie swobodnego spadania (z wysokości 2200 m) należy wykonać wiązankę określonych figur w określonej kolejności i w określonym czasie. Ich poprawność ocenia komisja sędziowska.
Akrobacje zespołowe - Podczas swobodnego spadania zawodnicy tworzą zaplanowane figury. Zadaniem jest wykonanie jak największej liczby figur w określonym czasie. Tworzy się formacje 4-osobowe (z wysokości 3000 m) 8- i 16-osobowe (z wysokości 3800 m).
Akrobacje na czaszach - Tworzenie figur na otwartych spadochronach szybujących (na ich czaszach). Są to formacje 2-, 4-, 8-osobowe. Zadaniem zespołu jest stworzenie jak największej liczby figur podczas określonego czasu lotu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski