Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stadion Szyca to ruina. Co powstanie na jego gruzach?

Bogna Kisiel, Błażej Dąbkowski
Stadion Szyca to ruina. Co powstanie na jego gruzach?
Stadion Szyca to ruina. Co powstanie na jego gruzach? AKSW
Stadion Szyca w dniu otwarcia omal się nie zawalił, teraz jest ruiną. Czy, kiedy i co powstanie na gruzach stadionu im. Szyca w Poznaniu? Przez ostatnie kilkanaście lat próby odpowiedzi na te pytania kończyły się fiaskiem. I pewnie jeszcze długo to się nie zmieni.

Nad tym miejscem ciąży chyba fatum. Po raz pier-wszy dało ono o sobie znać w dniu otwarcia obiektu, gdy realna stała się groźba katastrofy budowlanej. Bezskuteczne próby ratowania sytuacji zakończyły się decyzją o rozbiórce i odbudowie obiektu. Zapadła ona tuż przed wojną. Potem był tu obóz pracy dla ludności żydowskiej. Budowlę zrekonstruowano dopiero w PRL-u, by w wolnej już Polsce ponownie popadła ona w ruinę. W ten sposób stadion im. Szyca stał się symbolem tego, co było nieuchronne, jakby jego historia już u zarania została naznaczona piętnem klęski.

Bezdomni pilnują obiektu
W nocy z 3 na 4 marca 2014 r. poznańscy strażacy otrzymują zgłoszenie o pożarze śmieci w niewielkim, opuszczonym budynku znajdującym się przy stadionie. Akcja trwa ponad dwie godziny, bo oprócz odpadów, strażacy znajdują na miejscu zwęglone ciało bezdomnego mężczyzny.

Kwiecień 2016. Stary stadion piłkarski jest domem dla co najmniej kilkunastu osób. To miejsce znane zarówno strażnikom miejskim, jak i pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, którzy regularnie odwiedzają bezdomnych.

- Była u nas telewizja, ale powiedziałem im, że jak włączą kamerę, zatłukę ich moją laską. Żadnych zdjęć nikt tu nie będzie robił - mówi jeden z „dzikich” mieszkańców. Starszy mężczyzna już od pięciu lat mieszka w rozpadającej się przyczepie campingowej, tuż przy wejściu na stadion od strony targowiska przy Dolnej Wildzie. Jego „zagrody” strzeże groźny pies.

Stadion Szyca w Poznaniu

- Z dziennikarzami nie będę rozmawiał, nie będę się zwierzał, opowiadał swojej historii, więc lepiej stąd spier... - złości się, rzucając czworonożnemu towarzyszowi kawałek mięsa. Pięć metrów dalej stoi kolejna przyczepa, jednak na pukanie w pokrytą rdzą blachę nikt nie reaguje. Wokół niej iście ludyczny krajobraz - na stole pod dachem stoi krzyż, obok walają się obrazy z martwą naturą, raczej nędznego pędzla, sterty kartonów i... pościelona sofa. Bezdomni czują się tu dobrze, zaanektowali pomieszczenia gospodarcze, szatnie oraz łazienki. Pilnują obiektu, przy wejściu założyli nawet kłódki, by nikt nie próbował mącić im spokoju.

Teren obciążony hipoteką
Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania, przyznaje, że teren stadionu im. Szyca nie jest wizytówką miasta. Obiekt i sąsiadujące z nim targowisko przy Dolnej Wildzie ostro kontrastuje z nowoczesną architekturą Starego Browaru i rozbudowującą się Akademią Wychowania Fizycznego. Od lat wszyscy mówią, że najwyższy czas to zmienić. I nie dzieje się nic.

- Konserwujemy syf - dosadnie i zwięźle komentuje ten fakt jeden z radnych.

- Naszą intencją jest ten teren zmienić - zapewnia z kolei Mariusz Wiśniewski.

Zdaniem Wojciecha Kręglewskiego, radnego Platformy, im dłużej będzie trwać taka niepewna sytuacja, tym gorzej.

- Trudniej będzie znaleźć rozwiązanie - dodaje W. Kręglewski. I przypomina: - Już 15 lat temu mówiłem, że miną długie lata, zanim znajdziemy wyjście z tej patowej sytuacji.

A sprawa jest skomplikowana. Prawo wieczystego użytkowania stadionu posiada spółka TK Development. Z jej przedstawicielami spotkał się na targach nieruchomości w Cannes wiceprezydent Wiśniewski.

- Szczegółów rozmów na razie nie mogę zdradzić - ucina pytania na ten temat Mariusz Wiśniewski.

Także Zygmunt Chyla, prezes TK Development, nie chce uchylić rąbka tajemnicy. - Te rozmowy toczą się między nami a miastem. Dlatego unikam wypowiadania się na ten temat - tłumaczy prezes Chyla, ale daje nadzieję: - Być może wkrótce będziemy mogli o tym porozmawiać.

Prawdopodobnie negocjacje z duńską firmą trwają już od pewnego czasu. Bartosz Guss, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, uważa, że w grę wchodzą różne rozwiązania. Miasto może na przykład kupić działkę od Duńczyków lub zaproponować im w zamian inną.

- Jestem pesymistą - twierdzi radny Kręglewski. - Ten teren obciążony jest ogromną hipoteką.

Z informacji przekazanych podczas posiedzenia komisji rewizyjnej wynika, że chodzi o kwotę 150 mln złotych.

Radni z komisji rewizyjnej, którzy w grudniu ubiegłego roku wzięli pod lupę stadion Szyca, byli zaskoczeni wysokością obciążenia hipoteki przez TK Development. Zdaniem Wojciecha Słocińskiego, zastępcy dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, cena gruntu jest zawyżona. I wskazał, że miasto pobiera od dewelopera opłatę od wartości 15 mln zł, bo na tyle została wyceniona ta nieruchomość.

Tak pokaźne obciążenie hipoteki może utrudnić odzyskanie terenu przez miasto, a to może być jedyna szansa, by został on zagospodarowany zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców. W konsultacjach społecznych poznaniacy jednoznacznie wypowiedzieli się za sportowo-rekreacyjnym charakterem tego obszaru.

Tymczasem zupełnie inne pomysły na stadion Szyca miała firma TK Develop-ment. Najpierw chciała wybudować tutaj hipermarket. Magistrat nie zgodził się na to. Później duńska spółka zaproponowała galerię handlową lub kompleks mieszkaniowy. I w tym przypadku odpowiedź brzmiała: Nie! W końcu wystąpiła z projektem osiedla Nowa Wilda. Na obszarze 6,5 hektara miało powstać 1,5 tys. nowoczesnych mieszkań wśród zieleni. Prof. Marian Fikus, który firmował pomysł, odwoływał się do obowiązującego poprzednio planu ogólnego architekta Tadeusza Gałeckiego. Wskazywał, że przewidywał on na tym obszarze zabudowę mieszkaniową. Jednak po raz kolejny inwestor spotkał się z odmową.

Chcąc ukrócić zapędy dewelopera, miasto wywołało plan dla stadionu.

- Jest w trakcie przygotowania. Po uzgodnieniach wymaganych ustawą zostanie wyłożony do publicznego wglądu - zapewnia Łukasz Olędzki z MPU. - Mogą tu być tereny sportu i rekreacji, park czy może powstać hala sportowa.

Ostatnio pojawiła się natomiast propozycja budowy pełnowymiarowego, zadaszonego toru łyżwiarskiego.

- Realizację funkcji sportowo-rekreacyjnej będzie musiało sfinansować miasto, a to może długo trwać - uważa Grzegorz Ganowicz z PO, przewodniczący Rady Miasta, przypominając, że obecnie miasto łoży pieniądze na budowę parku na Ratajach. - Gdyby w zieleń miał zainwestować prywatny właściciel, musiałby odzyskać włożone pieniądze, co oznacza umożliwienie mu realizacji jeszcze innej inwestycji.

Wojciech Kręglewski na problem patrzy pragmatycznie.

- Trzeba znaleźć kompromis, dopuszczając zabudowę do Chwiałkowskiego. To rozwiązanie mogłoby zadowolić wszystkich - twierdzi radny. - A w planie miejscowym można wszystko zapisać pod warunkiem, że dysponuje się gruntem.

Kupili kota w worku
Już kilka lat temu prezes TK Development twierdził, że spółka szukała rozwiązania kompromisowego, proponując częściową komercjalizację terenu. I twierdził: - Ale miasto upiera się, że są to tereny zielone.

Marek Łbik, prezes KS Warta, zastanawia się, dlaczego te pomysły są blokowane.

- Inwestorzy powinni być równo traktowani - uważa Łbik. - Tymczasem obok stadionu na naszym boisku hokejowym wybudowano Multikino, a na części lekkoatletycznej - budynki mieszkalne.

To właśnie Warta w 1995 r. otrzymała nieodpłatnie w wieczyste użytkowanie teren ze stadionem Szyca. Wcześniej był on w posiadaniu Zakładów Cegielskiego, które zrzekły się tego prawa na rzecz Skarbu Państwa, rezygnując z wynagrodzenia za budynki. Kupiła je za tysiąc złotych Warta, gdy przejmowała stadion. Później klub popadł w tarapaty finansowe. Szukając pieniędzy, postanowił sprzedać prawa do użytkowania wieczystego. Najpierw podpisał umowę przedwstępną ze spółką NOFRA Euro Investment. Ta wygasła. I wtedy pojawiła się firma Thorkild Kristensen Polska (później spółka zmieniła nazwę na TK Development).

- Szkoda, że wtedy sprzedano Szyca, ale sytuacja klubu była dramatyczna, a nikt nie chciał pomóc - twierdzi prezes Łbik.

TK Development pewnie też żałuje tej decyzji, bo po latach okazało się, że kupił przysłowiowego kota w worku.

Boniek strzelił na pożegnanie

Edmund Szyc, legendarny piłkarz i działacz sportowy, patronem stadionu na Wi-ldzie został stosunkowo niedawno, bo w 1989 r. Niestety, dla samego obiektu był to początek końca historii jako ważnej dla miasta areny sportowej.

Zanim jednak zaczęła popadać w ruinę, to na Wildzie można było dziesięciokrotnie zobaczyć występy reprezentacji Polski w piłce nożnej. Rozbrat z futbolem w międzynarodowym wydaniu nastąpił mimo wszystko dużo wcześniej, bo już maju 1980 r. po meczu ze Szkotami. „Pożegnalnego” gola na wagę zwycięstwa strzelił wtedy Zbigniew Boniek. Ale stadion był przede wszystkim „Zielonych”, czyli Warty Poznań, która na boisku walczyła głównie w II i III lidze.

Na murawę wychodzili też piłkarze Lecha Poznań, a na trybunach gromadziły się dziesiątki tysięcy fanów. W czerwcu 1972 roku podczas awansu Lecha Poznań do pierwszej ligi na meczu z Zawiszą Bydgoszcz pojawiło się 60 tysięcy osób. Tym samym pobity został rekord Polski we frekwencji na meczu drugoligowym.

Dla ludu pracującego miast i wsi władze PRL w 1974 r. zorganizowały centralne dożynki, to wszystko działo się jeszcze na obiekcie, który nazywano stadionem 22 Lipca (święto upamiętniające manifest PKWN). Być może była to forma wdzięczności dla robotników z Zakładów Cegielskiego, którzy aż do 1957 r. w czynie społecznym przebudowywali obiekt.

Obóz pracy przymusowej
Zanim na stadion po II wojnie trafili architekci, robotnicy, a symbolem po raz drugi stała się piłka, od 1940 do 1943 r. była nim szubienica o trzech ramionach, na których wykonywano wyroki śmierci na uciekinierach z różnych obozów pracy przymusowej w Poznaniu. Straconych mogło być ponad 160 osób.

Miejsce nie było przypadkowe, bowiem na Stadionie Miejskim przy ul. Dolna Wilda Niemcy założyli obóz pracy przymusowej dla Żydów, przez który przeszło ok. 2 tys. osób. Więźniowie byli zmuszani m.in. do prac drogowych, przewozu ziemi z Łęgów Dębińskich na ulicę Dolna Wilda, zmagając się w tym samym czasie z epidemią tyfusu plamistego, ogromnym wycieńczeniem i niedożywieniem.

Arena szczęścia nie miała jednak od samego początku swego powstania. Stadion wzniesiono w 1929 r. na Powszechną Wystawę Krajową. 20-tysięczny obiekt zaprojektowany przez Sylwestra Pajzderskiego składał się z dwóch otwartych półkoli oraz dwóch krytych trybun wzdłuż dłuższych bloków. Wyglądał imponująco, ale miał jeden poważny feler - konstrukcję żelbetową trybun podparto od dołu drewnianym rusztowaniem. Podmokły grunt powodował pękanie słupów i osuwanie się konstrukcji. Błąd okazał się na tyle poważny, że podczas uroczystego otwarcia trzeba było wyprowadzić z trybuny honorowej wszystkich gości z prezydentem Ignacym Mościckim na czele. Obiekt otwarty był zaledwie kilka godzin. Z prób odratowania wiele nie wyniknęło, a kiedy zabrano się za to w 1938 r., było już za późno. Wybuchła wojna. Po jej zakończeniu, w latach 50. w miejscu betonowych trybun pojawiły się wały ziemne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski