Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stokłosa znów na ławie oskarżonych, ale proces nie ruszył

Agnieszka Kledzik
Stokłosa znów na ławie oskarżonych, ale proces nie ruszył
Stokłosa znów na ławie oskarżonych, ale proces nie ruszył Grzegorz Dembinski/Polskapresse
Od czterech lat nie może rozpocząć się proces przeciwko byłemu senatorowi Henrykowi Stokłosie o pobicie trzech pracowników. We wtorek Stokłosa znów zasiadł na ławie oskarżonych, ale proces nie ruszył.

Przed chodzieskim Sądem Rejonowym miała rozpocząć się rozprawa przeciwko Henrykowi Stokłosie. Prokuratura Warszawa-Praga oskarża byłego pilskiego senatora o pobicie trzech pracowników. Prokurator nie odczytał jednak aktu oskarżenia, bo obrona, po złożeniu trzech wniosków o umorzenie postępowania i odrzuceniu ich przez sąd, złożyła zażalenie... na odmowę umorzenia postępowania. To zażalenie rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Poznaniu. Sąd w Chodzieży musiał więc sprawę odroczyć do 28 listopada.

Obrona we wniosku o umorzenie podkreślała znikomą szkodliwość społeczną tego czynu.

- Pokrzywdzeni byli osobami karanymi, nawet gdyby było na rzeczy, że kilka godzin w jakimś garażu zostali przez pracodawcę przetrzymani, ujęci do czasu przyjazdu policji, to biorąc pod uwagę fakt, że nie żądają ścigania sprawcy, absurdalne jest kontynuowanie takiego postępowania - tłumaczyła po wyjściu z sali Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, adwokat Henryka Stokłosy.

Określiła jako żenujące to, że postępowanie było dwukrotnie przez chodzieską prokuraturę umarzane, a po 8 latach wróciła do sprawy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która przygotowała akt oskarżenia w tak zwanym procesie głównym Stokłosy, dotyczącym zarzutów o korupcję.

- Bez żadnych nowych dowodów prokuratorzy z Warszawy wpadli na pomysł, żeby ten kotlet odgrzać i jest to danie niestrawne - dodawała.

Stokłosa więził i bił?

Byłemu senatorowi postawiono zarzut pozbawienia wolności trzech byłych pracowników. Wszyscy byli mieszkańcami Tuczna, a sprawa miała miejsce 8 października 1998 roku w Śmiłowie. Pracownicy Farmutilu ukradli miał węglowy. Stokłosa za to zamknął ich w garażu, bił i zmusił do przyznania się do winy - takie zarzuty usłyszał były senator. Następnego dnia wyrzucił ich z pracy i zawiózł na policję. Cała trójka została skazana za kradzież wyrokami.

Sprawa pobicia ujrzała jednak światło dziennie dopiero w 2004 roku, kiedy to jeden z pokrzywdzonych opowiedział dziennikarzom o tym zajściu. Sprawę o pobicie przez Stokłosę prokuratura w Chodzieży umarzała dwa razy. Ostatecznie prokuratura w Warszawie wróciła do niej w 2010 roku. Ponad pół roku później odczytano akt oskarżenia, ale dalej sprawa nie ruszyła, bo były senator doprowadził do zmiany sędziego. Tym samym proces musiał ruszyć na nowo, włącznie z ponownym odczytaniem aktu oskarżenia.

Obecnie tą samą sprawą zajmuje się już... czwarty skład sędziowski i nadal nie odczytano tego aktu. Właścicielowi Farmutilu grozi do 5 lat więzienia.

Tymczasem z trzech poszkodowanych, żyje już tylko jeden. Dwaj zginęli w wypadkach samochodowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski