Złego wrażenia nie zacierają piękne i nowoczesne hale targowe, ani nowe hotele, ani majestatyczne gmachy uniwersytetu czy zamku. Wiosną i latem ten bałagan estetyczny łagodzi zieleń drzew, ale późna jesień i zima bezlitośnie obnażają szpetotę wszechobecnych reklam.
A przecież ledwie w odległości kilkuset metrów od dworca zaczynają się ulice z przepięknymi ongiś kamienicami. Poznańska secesja (choć w wielu przypadkach wymaga renowacji), wciąż jeszcze może zachwycić. Kilkadziesiąt kamienic na Jeżycach i Łazarzu to perły architektury.
Reszta, nieremontowana, czeka na lepsze czasy i obrasta reklamami. Pod nimi coraz trudniej dostrzec urodę budynku, nie mówiąc o detalach architektonicznych.
- W strefie ochrony konserwatorskiej wydajemy nakazy ich usunięcia, ale jaki jest efekt, każdy widzi - powiedziała Maria Strzałko, miejski konserwator zabytków w Poznaniu. - Około 90 procent tych reklam wisi nielegalnie. My zaś, nie dysponując restrykcyjnym prawem, niewiele możemy zrobić.
- Nie wydajemy zgody na reklamy na budynkach zabytkowych, ani nawet w ich okolicy - mówi Zenon Henklewski, kierownik administracji spółdzielni mieszkaniowej Jeżyce, do której należą kamienice przy ulicy Roosevelta. - Jeżeli już, to po uzgodnieniu z konserwatorem zabytków. To co wisi, to jest samowola. Ale nie ma narzędzi prawnych, które pomogłyby wyegzekwować zdjęcie tych reklam.
- To bardzo wygodne tłumaczenie - oburza się prof. Jan Skuratowicz, historyk sztuki, znawca poznańskiej secesji. - To właściciel decyduje o tym, co znajduje się na jego własności! I jest odpowiedzialny za budynek. Jeśli lokator robi, co chce, to się zrywa umowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?