Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach pod Środą Śląską po zabójstwie 19-letniej Dominiki. "Potwór musi zapłacić" (FILM)

Bartosz Józefiak
To nie jest tragedia jednej rodziny. To jest tragedia całej wsi – mówią mieszkańcy Komornik, gdzie tydzień temu zamordowano 19-letnią Dominikę Golinowską. Wracała ze szkoły do domu tą samą ulicą, którą jeszcze do niedawna wracali wszyscy. Teraz po zmroku w Komornikach nie znajdziemy nikogo. Ludzie przerażeni siedzą w domach i boją się sprawcy.

- Proszę zobaczyć te zdjęcia. Dominika robiła ich setki, uwielbiała fotografować. Zachody słońca, pejzaże, zdjęcia z wycieczek. Pokazywała mi każdą fotografię. Była też wielką fanką japońskich rysunków, mangi. - Wioletta Golinowska, mama Dominiki, pokazuje tablicę w jej pokoju. Jest pełna zdjęć i rysunków. Postaci z kreskówek, bohaterów japońskich komiksów. - Jej wielkim marzeniem był wyjazd do Japonii. Obiecywała, że pojedziemy tam razem.

Kto zabił 19-letnią Dominikę?

(film: TTV/x-news)

Mama Dominiki opowiada, że gdy córka wyjeżdżała, dzwoniła do domu co godzinę. - W sobotę dwa tygodnie temu pojechała do centrum Magnolia do Wrocławia. Co chwilę dzwoniła, naradzała się, jaki płaszcz ma kupić. Spodobał jej się taki w groszki. – opowiada mama Dominiki. - I w tym płaszczu w poniedziałek zginęła.

Czytaj też: Makabryczna zbrodnia w Środzie Śląskiej. Są nowe fakty

Dziś wiadomo na pewno tyle: 19- letnia Dominika Golinowska uczyła się w zespole szkół nr 1 w Środzie Śląskiej, kilka kilometrów od swojego domu w Komornikach. Mieszkała tam razem z rodzicami, babcią i 14-letnim bratem Marcinem. W poniedziałek, 17 listopada, została w szkole dłużej na dodatkowych zajęciach z angielskiego. Co tydzień wracała z nich autem razem z koleżanką z Komornik. Ale tym razem źle się poczuła. Około godziny 17 zapytała nauczyciela, czy może wyjść wcześniej sama. Na monitoringu na stacji paliw przy drodze nr 94 widać, jak Dominika wraca do domu. Stacja paliw znajduje się nieco ponad kilometr od jej domu. Ale dziewczyna nigdy do domu nie dotarła.

Jej ciało znaleziono we wtorek popołudniu na drodze między Środą Śląską a Komornikami, mniej więcej kilometr od domu. Według niepotwierdzonych informacji zginęła dźgnięta nożem około 20 razy. Policja prowadzi śledztwo. Wrocławska prokuratura nie ujawnia żadnych szczegółów.

CZYTAJ DALEJ: "Każdy ma tu swoją teorię na temat tego, kto to zrobił i jak do tego doszło"
Tyle wersja oficjalna. Jednak wieś Komorniki aż huczy od plotek. - Każdy ma tu swoją teorię na temat tego, kto to zrobił i jak do tego doszło - opowiada Jadwiga Gryja prowadząca sklep w Komornikach. - Nikt już nie spaceruje sam po ulicach po zmroku. Dorośli wychodzą po dzieci, ludzie odwożą się nawzajem do pracy. Czekamy, aż go złapią.

Z Komornik do Środy Śląskiej prowadzi droga krajowa nr 94 - jedna z najbardziej ruchliwych w województwie. - To mógł zrobić każdy, kto tutaj przejeżdżał. Morderca może być już w innym województwie – opowiadają mieszkańcy Komornik.

Cała wieś, w tym dzieci ze szkół, wracają codziennie tą drogą do domów. - Bez żadnego chodnika i oświetlenia. Po zmroku absolutnie nic nie widać. Burmistrz Środy, starosta – wszyscy mają ważniejsze wydatki. Szkoda im pieniędzy na kilka lamp drogowych, po co? Taki jest właśnie efekt – denerwuje się Dorota Pankiewicz, sąsiadka państwa Golinowskich. - Teraz nie da się dojść do Środy Śląskiej, żeby nie zatrzymał cię patrol policji i nie zapytał, co tutaj robisz. Jeżdżą non stop, po pięciu w aucie, wszystkich zatrzymują i legitymują. Gdzie byli dwa tygodnie temu? Wcześniej można ich było ze świecą szukać!

Zobacz: Policja poszukuje mordercy 19-latki, której ciało znaleziono pod Środą Śląską

Patrole policji nie zmieniają jednak faktu, że mieszkańcy Komornik są przerażeni. - Do takiej tragedii nie doszło nie tylko u nas, ale w całej okolicy. Nigdy o czymś takim nie słyszeliśmy. To nie Nowy Jork, żeby co chwilę tu strzelano. To wielka tragedia nie tylko dla rodziny, dla całej wsi. Wszyscy znaliśmy Dominikę od dziecka – mówi pani Barbara, mieszkanka Komornik.

- Nikt nie pozwala już swoim dzieciom wracać samym do domów. Nikt nie wraca sam z pracy – dodaje Dorota Pankiewicz. - Gdy się dowiedzieliśmy, co się stało, byliśmy w szoku. Tym bardziej, że Dominika to była taka porządna dziewczyna. Nigdy nie było z nią żadnych problemów, uśmiechnięta, radosna. Nie włóczyła się po nocach z chłopakami, nie chodziła po żadnych dyskotekach, nikt o niej złego słowa nie mógł powiedzieć.

- Dobra uczennica, lubiana w klasie i szkole. Żadnych, absolutnie żadnych problemów wychowawczych – opowiada o Dominice dyrektorka zespołu szkół ponadgimnazjalnych nr 1 Małgorzata Przesławska. Zaraz po tym, gdy rozeszła się wieść o śmierci Dominiki, jej rówieśnicy objęci zostali pomocą pedagoga i psychologa. Jak zareagowali? - Tego się nie da opisać. To była rozpacz. To mała społeczność, wszyscy się znają, nikt nie jest anonimowy. Wszyscy jesteśmy w szoku - opowiada dyrektorka ze łzami w oczach.

CZYTAJ DALEJ: "Ten potwór musi zapłacić, za to co zrobił. To nie jest człowiek"
W poniedziałek, gdy Dominika nie wróciła z angielskiego, jej rodzice całą noc jeździli po okolicy i jej szukali. - Cztery razy przejeżdżaliśmy obok miejsca, gdzie leżała. Ale w życiu by nam nie przyszło do głowy, że tam jest nasza córka! - opowiada Wioletta Golinowska.

Następny dzień rodzice spędzili na policji, oglądając nagrania z monitoringu szkoły i straży miejskiej. - I przez cały czas nikt nas nie informował, co się stało. Dowiedzieliśmy się tylko, że znaleziono ciało młodej dziewczyny. Ale ja wiedziałam, że coś jest nie tak, bo Dominika nigdy by mi czegoś takiego nie zrobiła. Jeśli wyjeżdżała, dzwoniła do mnie co godzinę! - opowiada mama Dominiki.

Rodzice cały wtorek spędzili na komisariacie policji. Nagle mama dziewczyny źle się poczuła. Wezwano pogotowie. Dopiero od ratownika matka usłyszała, że znaleziona dziewczyna miała tatuaż na nadgarstku. Inspirowany japońskimi ilustracjami. Dokładnie taki zrobiła sobie Dominika.

- Do dziś nikt nas nie informuje, co się dzieje. Rozumiem, że toczy się śledztwo, ale rodzicom chyba mogliby powiedzieć, co robią, na pewno mają jakiś trop! Boję się, że policjanci nie złapią sprawcy. Ale ja nie pozwolę, by ta sprawa przycichła. Choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu. Ten potwór musi zapłacić, za to co zrobił. To nie jest człowiek.

Wioletta Golinowska nie może zrozumieć, dlaczego jej córce pozwolono wyjść wcześniej z dodatkowego
angielskiego. – Nauczyciel powinien do nas zadzwonić, zapytać, czy się na to zgadzamy. Po tym wszystkim zapytałam go tylko, czy ma dzieci. Nic nie odpowiedział.

Mama Dominiki żałuje teraz, że dziewczyna uczyła się angielskiego. Ale było to dla niej ważne, bo chciała zdawać rozszerzoną maturę z języka. Do tego geografię i matematykę, bo brała pod uwagę dwie opcje: Albo studia na anglistyce, albo nauka w szkole bankowej we Wrocławiu. Była tam na wycieczce w środę przed swoją śmiercią. Wiedziała na pewno, że chce się uczyć, by nie pracować w fabryce czy zakładzie samochodowym, tak jak jej rodzice. Może praca nauczycielki? Nie była jeszcze pewna. Na razie szykowała się do studniówki w styczniu. W weekend miała jechać z mamą wybrać sukienkę. W wakacje znów pojechałaby na koncert rockowy, bo to była jej kolejna pasja.

- Codziennie mam wrażenie, że zaraz wejdzie przez drzwi i rzuci – siema, mamuśka! Zawsze tak mówiła, jak miała dobry humor – mówi Wioletta Golinowska.

Policja prosi każdego, kto może mieć jakiekolwiek informacje o śmierci Dominiki o kontakt pod numerem telefonu: 71-340-36-65 lub z najbliższą jednostką Policji pod numerem 997.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski