Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strachy Na Lachy z "!TO!" na koncercie w Pile. TO będzie koncert!

Agnieszka Świderska
Strachy Na Lachy przyjeżdżają jutro do Piły z "!TO!".
Strachy Na Lachy przyjeżdżają jutro do Piły z "!TO!". Fot. Łukasz Gdak
Nie ma nawet tygodnia, a już jest najgłośniejszą polską płytą tego roku. Mowa o "!TO!", najnowszej płycie Strachów Na Lachy, którą już w jutro w Pile w hali MOSiR przy Żeromskiego będzie można usłyszeć na żywo. Na tym koncercie po prostu nie może Cię zabraknąć. To może być największy koncert Strachów Na Lachy w Pile. A Ty przecież wiesz, co to oznacza. Prawda?

O Strachach Na Lachy można by napisać książkę. Można byłoby, gdyby Grabaż wcześniej nie wpadł na ten pomysł i nie opisał jej w swojej autobiografii "Gościu". To, co pierwotnie było muzycznym projektem kilku zaprzyjaźnionych ze sobą muzyków, wyrosło na drugi po Kulcie zespół polskiej sceny. I wszystko to Strachy zawdzięczają swojej muzyce. Czy wypełnili jakąś niszę? Nie, raczej sami wywołali potrzebę słuchania ich piosenek. Prostej, lecz nigdy nie banalnej liryki z jednej strony, a z drugiej gorzkich czasem do przełknięcia pigułek z nadzieniem z rzeczywistości. Jedną z tych największych potrzeb stała się "Piła Tango".

Teraz Strachy przyjeżdżają do Piły z nowymi słowami i nowymi obrazami. Przyjeżdżają z "!TO!"

Dwa lata temu pisząc o Grabażu do książki "Obecność i ślad" tak pisałam o fenomenie tej piosenki, którą śpiewała już cała Polska. "Dlaczego jednak tak bardzo pokochali tę smutną piosenkę o świrach z dziwnego miasta? Kto z nich zna Kubę, Czarnego Dusioła czy Bacę? Kto z nich pił z "inrowcami"? Kogo z nich Górne i Podlasie wychowało w miłości do Kolejorza? Pokochali opowieść, która dla nas stała się nieoficjalnym hymnem Piły. Nie znaliśmy zresztą żadnego oficjalnego. Znaliśmy za to to miasto.

Nie wiedzieliśmy tylko, że jesteśmy w nim tak beznadziejnie zakochani. Do tej pory nasze życiorysy były nieważne. Chrzest w Świętej Rodzinie. Matura na Pola. Pierwsza wypłata z "żarówek". Zapach żużla w niedzielę. I wigilie w "Pod Tytułem" u Budzików, na którą zlatywały się ze świata wszystkie niebieskie ptaki. Zazdrościliśmy im holenderskiego powietrza. Londyńskich poranków. Po tej piosence nic nie było już takie jak wcześniej. Zobaczyliśmy Piłę oczami Grabaża. To nic, że czasem bolało. Nigdy nie mieliśmy tak otwartych oczu. Zobaczyliśmy siebie na statku z czarną banderą. "To tylko Piła Tango" powtarzaliśmy sobie. Taniec chochołów. STOP. Żyj, nie umieraj. To nam wystarczyło, żeby się obudzić. Obudzić Piłę.

Czytaj także:
Strachy na Lachy "!To!" - recenzja Marcina Kostaszuka
Rozpoczynamy Tydzień Grabaża! Dziś o hejterach, jutro... [WYWIAD]
Tydzień Grabaża: Wtorek o Lechu Poznań, Legii, kibicach, Bereszyńskim i Lewym [WYWIAD]
Grabaż o polskim piekiełku. "Przegraliśmy jako ludzie" [WYWIAD]
Tydzień Grabaża: w czwartek o nowych piosenkach Strachów [WYWIAD]

Nie pozwolił nam już zasnąć. W sierpniu 2007 roku na kameralnych koncertach-próbach w Browarze dostaliśmy podwójnie silną dawkę przeciwnasenną: "Zakazane piosenki" i "Autora". To była kolejna "grabażowa" lekcja - sumienie Kaczmarskiego oraz punkowa wściekłość i liryka z lat 80 z nieoficjalnego obiegu, którą teraz wprowadzał głównymi drzwiami. Kolejne piosenki, którymi nas zmieniał. Nie miało nam być już wygodnie.

To były słowa, które miały uwierać, a jednocześnie można je było wziąć za rękę. Słowa, które chciało się chronić. Od Siekiery do Kaczmarskiego. Od Kaczmarskiego do Braku. A w środku było nam pastelowo w samochodach naszych chłopców i strasznie, kiedy siedzieliśmy w chacie pijanego carskiego oficera. Na wojny gwiezdne odpowiadaliśmy walką Jakuba z aniołem. A szklana góra była na kształt dziecka. Encore. Jeszcze raz. To były koncerty pełne obrazów. Zabraliśmy je ze sobą i rozrzuciliśmy po mieście. Może nadal w nim są?"

Teraz Strachy przyjeżdżają do Piły z nowymi słowami i nowymi obrazami. Przyjeżdżają z "!TO!". Z już będącym hitem "I cant’t get no gratisfaction", w którym na płycie znawcy pilskiej sceny bez trudu rozpoznają znajome im głosy, czy to Aśki Naranowicz z Qulturki, czy to Przemka Zdunka z The Cuts, czy to Igora Serwackiego, byłego "inrowca" czy wreszcie Beatę Kubiak. Ta bezlitosna w sumie dla fanów w swoim przekazie piosenka podbiła ich bez jednego wystrzału.

Grabaża, już w Pidżamie Porno, trzeba było czytać, a właściwie to słuchać między wierszami. Wiedzą o tym, ci którzy przeszli drogę do Strachów przez Pidżamę, a przeczuwają, mam nadzieję, ci, którzy znają tylko Strachy. I wtedy zamiast tylko wpadających łatwo w ucho piosenek, dostaną coś więcej. Także od "I cant’t get no gratisfaction".

I jeżeli taka świadomość może czasem zaboleć, jak przy piosence "Gorsi", to tym lepiej dla piosenki. I dla słuchaczy. Boli, czyli jeszcze myślisz i czujesz. A podobnych piosenek na tej płycie jest więcej, by wspomnieć tylko o "Bloody Poland". Są, oczywiście, także inne jak "Mokotów", z których przebija czysta, muzyczna radość tworzenia.

Jutrzejszy koncert nie będzie się oczywiście składał tylko z nowych piosenek. Warto jednak być na nim, żeby usłyszeć je na żywo. I przeżyć je samemu, zanim zostaną "przeżyte" przez tysiące innych fanów w innych miastach i na innych koncertach. Strachy nie będą też jutro jedynym zespołem na scenie. Przed nimi zagra HURT i Transsexdisco.

Dziś, w ostatnim dniu przedsprzedaży, bilety w cenie 35 złotych są jeszcze do nabycia w Klubie Muzycznym BARKA przy ulicy Wodnej, w sklepie muzycznym Demo przy ulicy Budowlanych i w kasie Regionalnego Centrum Kultury. Można także dokonać rezerwacji internetowej pod adresem [email protected]. W dniu koncertu bilety będą w cenie 45 złotych. Początek koncertu o godzinie 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski