Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straciła koncesję, bo źle oceniła trzeźwość klienta. A policjanci mieli alkomat

Monika Kaczyńska, Justyna Bryske
Sprzedawcy muszą ... na oko rozróżnić klienta pijanego od trzeźwego
Sprzedawcy muszą ... na oko rozróżnić klienta pijanego od trzeźwego PIOTR KRZYZANOWSKI/POLSKAPRESSE
Ze sklepu "Żabka" przy ul. Niegolewskich w Poznaniu definitywnie zniknął alkohol. Nie będzie go jeszcze przez prawie trzy lata. Za karę. Ajentka sklepu straciła koncesję, bo ekspedientka sprzedała butelkę wódki osobie nietrzeźwej.

- Klient, nie zataczał się, mówił wyraźnie, więc kasjerka sprzedała mu alkohol - opowiada Monika Tuszyńska, ajentka "Żabki". - Gdy wychodził, zaczepili go policjanci i zbadali alkomatem. W wydychanym powietrzu miał 0,42 mg/l. To niezbyt wiele. Moja pracownica nie miała jak stwierdzić, że nie jest trzeźwy - dodaje.

Ten argument nie okazał się przekonujący dla Wydziału Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta, który zdecydował o odebraniu koncesji, ani dla Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które decyzję podtrzymało.

Mimo że takie samo prawo obowiązuje w całym kraju, to w mniejszych miejscowościach przypadki odebrania koncesji na alkohol za sprzedaż nietrzeźwym praktycznie się nie zdarzają. To zdecydowanie domena większych miast - Leszna, Kalisza, Konina, Piły czy Poznania.

Ajentka "Żabki" twierdzi, że padła ofiarą polowania

W Poznaniu, gdzie piwo, wino i wódkę można kupić w 1130 sklepach, w 2012 roku za sprzedaż alkoholu nietrzeźwym odebrano 14 koncesji.

Według właścicieli sklepów często trudno rozpoznać pijanego.
- Liczba wizyt tego samego klienta w sklepie jednego dnia, nie świadczy przecież o stanie trzeźwości. Również zapach czy niewyraźna mowa - argumentuje Grzegorz Tuszyński z "Żabki". - Niektóre osoby tak wyglądają i zachowują się stale, a nie tylko pod wpływem alkoholu.

- Od sprzedawcy nie można oczekiwać, że z dokładnością alkomatu określi trzeźwość kupującego - twierdzi Robert Dakowski, radca prawny. - Można jednak - i do tego właśnie zobowiązuje go ustawa - oczekiwać zdrowego rozsądku. Choć faktycznie takie sprawy bywają dowodowo trudne. Jeśli nie ma np. monitoringu, to pozostaje słowo policjantów przeciwko słowu sprzedawcy.

Ajentka "Żabki" twierdzi, że padła ofiarą polowania.
- Nie było dnia, żeby pod sklepem nie stała policja - mówi Monika Tuszyńska. - Klienci mówili wiele razy, że byli kontrolowani pod kątem trzeźwości i pełnoletności. I w końcu kogoś złapali. Dla nas brak koncesji na alkohol to poważny problem.

Poznańscy policjanci twierdzą, że nie ma mowy o żadnych szczególnych akacjach związanych ze sprzedażą alkoholu nietrzeźwym.
- Od stycznia do grudnia zeszłego roku, na 899 interwencji związanych z przestrzeganiem ustawy o wychowaniu w trzeźwości, tylko 174 dotyczyły sprzedaży alkoholu nietrzeźwym - mówi Małgorzata Trzebińska z poznańskiej policji. - Sprzedawcy zawsze tłumaczą, że nic nie zauważyli, nawet gdy klient niemal leży na ladzie.

No, ale jak z całą pewnością stwierdzić, że kupujący jest trzeźwy? O ile wiek klienta sprzedawcy mogą sprawdzić bardzo łatwo, prosząc go o dokument tożsamości, o tyle z nietrzeźwością jest już znacznie trudniej. Bo zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości sprzedawca ma ocenić domniemany stan upojenia… na oko. Jeśli uzna, że klient zachowuje się jak pijany, powinien sprzedaży butelki z "procentami" odmówić. To, czy i ile wypił wcześniej, nie ma żadnego znaczenia. Bo ustawa zabrania sprzedawania napojów wyskokowych osobom, "których zachowanie wskazuje, że znajdują się w stanie nietrzeźwości".

Sprzedawca ma ocenić domniemany stan upojenia… na oko

Zdarza się, że ocena sprzedawcy i policjantów, kontrolujących przestrzeganie ustawy o wychowaniu w trzeźwości, jest zasadniczo różna. Po badaniu alkomatem ktoś na oko całkiem trzeźwy okazuje się być zdecydowanie pod wpływem alkoholu. I tu zaczyna się problem. Sprzedawca, nawet gdyby miał alkomat, to nie ma prawa żądać od klienta poddania się badaniu. Z drugiej strony samo wskazanie urządzenia to, zdaniem Naczelnego Sądu Administracyjnego, zbyt mało, by właściciel sklepu odpowiadał za złamanie przepisów.

- Przyłapani na sprzedaży alkoholu nietrzeźwym mówią albo, że nic nie zauważyli, albo, że ewidentnie pijany zachowuje się tak zawsze - twierdzi Małgorzata Trzebińska z poznańskiej policji. - Bywa, że tłumaczą, iż ekspedientka sprzedała alkohol w obawie przed agresją klienta. Ale to żadne usprawiedliwienie.

Czy oznacza to, że ktoś, kto po kilku drinkach chce uzupełnić zapas trunków zostanie odesłany z kwitkiem?

- Gdybym miał wątpliwości, czy w czasie domowego przyjęcia będą mógł dokupić kolejną butelkę, to pewnie zrobiłbym zapas - mówi R. Dakowski.

Promil pod lupą
Ustawa o wychowaniu w trzeźwości rozróżnia stan po spożyciu alkoholu i stan nietrzeźwości.
Ze stanem po użyciu alkoholu mamy do czynienia, gdy zawartość alkoholu wynosi od 0,2‰ do 0,5‰ alkoholu we krwi albo od 0,1 mg do 0,25 mg alkoholu w 1 dm3 w wydychanym powietrzu. Stan nietrzeźwości zachodzi, gdy stężenie alkoholu we krwi badanej osoby jest wyższe niż 0,5‰ albo stwierdza się obecność w wydychanym przez nią powietrzu powyżej 0,25 mg alkoholu w 1 dm3.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski