Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Strażnicy Galaktyki": Powrót do przyszłości [RECENZJA FILMU]

Kamil Babacz
Star-Lord łączy siły z gromadą niezbyt rozgarniętych kosmitów, których poznaje, gdy próbują go schwytać lub zabić
Star-Lord łączy siły z gromadą niezbyt rozgarniętych kosmitów, których poznaje, gdy próbują go schwytać lub zabić Marvel
"Strażnicy Galaktyki" to pozbawiony patosu i pełen humoru piękny pokłon Kinu Nowej Przygody.

James Gunn sięgnął odrobinę dalej niż wszyscy inni reżyserzy, którym Marvel zlecił adaptację kolejnych serii komiksów. Dziejące się w jego uniwersum filmy raczej mniej niż bardziej eksperymentowały z konwencją, nie zbliżając się też nigdy do finezji nolanowskiej trylogii o Batmanie albo odświeżonego przez Sama Mendesa Jamesa Bonda. Gunn utrzymał wszystkie zasady dobrej marvelowskiej rozrywki i jednocześnie wniósł na ekran sporo świeżości.

Miał szerokie pole do działania, bo "Strażnicy Galaktyki" nie są zbyt popularną serią komiksów. Właściwie przygody dowodzonej przez Star-Lorda drużyny znane są garstce zapaleńców. To też pozwoliło twórcom zaryzykować i zaangażować do produkcji stosunkowo mało popularnych aktorów - dość powiedzieć, że gwiazdy - Bradley Cooper i Vin Diesel - dają tu tylko swoje głosy - drugi z nich na dodatek antropomorficznemu drzewu, które wypowiada jedynie trzy słowa. Chris Pratt, znany głównie jako sympatyczny i nierozgarnięty Andy z serialu Parks and Recreation, jako Peter wnosi na ekran młodzieńczą, komediową świeżość, niezbędną dla postaci, która nie rozstaje się ze słuchawkami i walkmanem. Jednocześnie z nowo nabytym kaloryferem bez problemów wchodzi w rolę herosa.

Już w pierwszych minutach filmu Gunn pokazuje, jak wyobraził sobie "Strażników Galaktyki". Po typowej, smutnej superbohaterskiej sekwencji sceny śmierci rodzica, oglądamy dorosłego Petera przemierzającego jakąś planetę w poszukiwaniu tajemniczego Globu i... podskakującego do przeboju "Come And Get Your Love" z lat 70. Piosenki Davida Bowiego, The Five Starships, Blue Swede czy Jackson 5 przecinają akcję filmu w jej najważniejszych momentach, w większym stopniu obnażając konwencję i odsyłając do jej źródeł, niż korespondując z fabułą.

Peter jest skrzyżowaniem Hana Solo z Martym McFly'em z "Powrotu do przyszłości" - jest tym "zwykłym chłopakiem" wciągniętym (dosłownie) w świat niesamowitych przygód. Jego drużyna zadziwiająco przypomina tę z "Gwiezdnych wojen", a struktura fabuły jest niemal identyczna jak w "Nowej nadziei". "Strażnicy Galaktyki" nie udają, że są czymś więcej, niż są. To wciągające, świetne kino rozrywkowe i zarazem piękny hołd dla Kina Nowej Przygody - pełen sentymentu nie tylko dla jego frazesów o bohaterstwie, pościgów, strzelanin i ironii, ale też estetycznej siermiężności, którą symbolizuje tu wygadany szop. Nie brakuje w nim mrugnięć okiem do miłośników gatunku, ale jest zrozumiały dla osób w każdym wieku i na każdym poziomie kompetencji. I nawet niewzbudzający żadnych emocji czarny charakter jakoś nie psuje dobrej zabawy.

ocena: 7/10

"Strażnicy Galaktyki"
USA, 2014
reż. James Gunn
wyst. Chris Pratt, Zoe Saldana

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski