Uchwalone przez Sejm wiosną 2009 roku nowe przywileje dla strażników miejskich i gminnych miały przede wszystkim poprawić bezpieczeństwo obywateli, jak i samych funkcjonariuszy. Wiele z nich pozostanie jednak tylko na papierze. Żadna straż w Wielkopolsce nie zdecydowała się na skorzystanie z służbowych koni, a tylko nieliczne myślą o zakupie paralizatorów.
- Istotne jest, że ustawodawca dał strażom różne możliwości a one same decydują, co im jest potrzebne dla prawidłowej realizacji zadań - zaznacza Przemysław Piwecki ze straży miejskiej w Poznaniu i nie ukrywa, że z większości nowych uprawnień poznańscy funkcjonariusze nie skorzystają. Jedyną właściwie nowelizacją, z której naprawdę się cieszą jest możliwość zatrudniania osób cywilnych. To szczególnie ważne dla Poznania, gdzie od wiosny strażnicy będą obserwować obraz z kamer monitoringu miejskiego. Rekrutacja cywili ma rozpocząć się w styczniu, do zapełnienia jest 35 etatów.
Poznańscy municypalni nie zachłystują się też możliwością przeszukiwania osób i bagaży. Zaznaczają, że najczęściej mają do czynienia ze sprawcami wykroczeń (w tym roku ujawnili ich 64 tys.), a prawo do przeszukania przysługuje tylko wobec podejrzanego o przestępstwo. Nie będzie więc przeszukiwania osób pijących alkohol w niedozwolonych miejscach, czy zaglądania do toreb właścicielom nieprawidłowo zaparkowanych aut. Z przywileju rewizji podejrzanych cieszą się jednak strażnicy z Konina i Leszna.
- Do tej pory nie wolno nam było tego robić, a przecież podejrzani mogli przy sobie posiadać niebezpieczne narzędzia. Chodzi przede wszystkim o ludzi stwarzających zagrożenie, przestępców, bądź osoby nietrzeźwe, które posiadając przedmioty, którymi mogły łatwo sobie, bądź innemu człowiekowi zrobić krzywdę - podkreśla Mirosław Frątczak komendant leszczyńskiej straży.
To co się nie przyda w często zakorkowanym Poznaniu, czyli sygnalizacja świetlna i dźwiękowa znacznie ułatwi pracę strażnikom w mniejszych miejscowościach, gdzie służby ratujące zdrowie i życie są znacznie okrojone. "Koguty" na służbowe auta założyć planuje komendant straży miejskiej z Ostrowa - Grzegorz Szyszka.
- Biorąc udział w akcjach ratujących zdrowie czy życie możemy teraz błyskawicznie dojechać na miejsce zdarzenia - mówi. - A przecież w takich wypadkach liczy się każda minuta - dodaje. W poznańskiej straży miejskiej przeanalizowano liczbę wyjazdów, które wymagałyby użycia sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej. Okazało się, że przez 19 lat, bo tak długo istnieje straż w Poznaniu, niewiele było interwencji, podczas których można by skorzystać z uprzywilejowania w ruchu. Stąd decyzja o rezygnacji z wyposażenia strażniczych aut w "koguty".
Komendant z Ostrowa już zastanawia się nad zakupem paralizatorów, które jego zdaniem poprawią bezpieczeństwo strażników. Z tych urządzeń, na które normalnie wymagane jest pozwolenie takie jak na broń palną, raczej zrezygnują straże miejskie w Poznaniu, Koninie i Lesznie. - Te narzędzia nie znajdują zastosowania w naszych realiach - tłumaczy Piwecki. - Staramy się racjonalnie gospodarować publicznymi pieniędzmi. Nie będziemy wydawać ich na coś, co w naszym mieście jest, przynajmniej na razie, niepotrzebne - wyjaśnia decyzje strażnik.
Co się zmieni?
Od 24 grudnia 2009 r. strażnicy miejscy i gminni zyskali nowe uprawnienia.
W razie realnego zagrożenia będą mogli użyć paralizatora tzw. tasera. Wcześniej do dyspozycji pozostawała pałka i gaz w sprayu. Drugim środkiem przymusu bezpośredniego zgodnie z nowymi przepisami są konie służbowe. Strażnicy miejscy będą też mogli przeszukać osobę, którą podejrzewają o popełnienie przestępstwa i przejrzeć jej bagaż. Przepisy dopuściły też montaż na autach tzw. kogutów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?