Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strefa czarnego pasa i niedoszacowanych miejsc

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Radosław Patroniak archiwum
Ludzi w Polsce opanował taki amok, zwłaszcza w mediach, że jak ktoś mówi coś krytycznego o Euro, to chcieliby go od razu na szafot wysłać. Nie mam zamiaru dołączać do grona malkontentów, ale też nie mam ochoty robić za klakiera, który tylko chwali i nie potrafi dostrzec słabości organizacyjnych epokowej imprezy.

Dlatego napiszę o tym, co mnie już zdziwiło, a przecież dopiero wystartowaliśmy... Zaskoczony byłem choćby tym, że na obu treningach portugalskich piłkarzy w Opalenicy nie było kompletu publiczności.

W biurze Euro 2012 w Warszawie przed przyjazdem Cristiano Ronaldo i jego kolegów opowiadano o ograniczonej liczbie miejsc, o trzech wariantach akredytacji i niepewności tych, którzy przyjadą z drugiego końca Polski. Tymczasem na trybunach nie wszystkie miejsca były zajęte, a szef biura prasowego portugalskiej reprezentacji przydzielał dziennikarzom wejściówki bez głupiego gadania i... z uśmiechem na twarzy. Za frekwencję odpowiadał z kolei UMiG w Opalenicy. Niektórzy urzędnicy tak byli zajęci, że nie mieli nawet czasu na krótką rozmowę, bo dzielili bezpłatne wejściówki, które potem inni chcieli... sprzedać za 200 zł.

U nas nie może być normalnie, o czym przekonaliśmy się też na inauguracji działalności poznańskiej strefy kibica. Najpierw jej organizatorzy sprawdzali, czy tłumy kibiców zapełnią ją w rekordowym tempie (wystarczyło pół godziny, ale wspólne oglądanie meczu to nie jest walka o ogień). Potem okazało się, że na głównym telebimie rozpanoszył się czarny pas, który przesłonił część akcji bohaterów spotkania Polska - Grecja.

Nie była to większa tragedia niż ta rozgrywana na boisku, ale tłumaczenie, że awarii nie dało się błyskawicznie usunąć, a całkowite wyłączenie ekranu nie wchodziło w rachubę, zakrawa na kpinę. Łatwo przecież sobie wyobrazić jaką wściekłość, by wywołało odcięcie fanów od przekazu z Warszawy.

Kompromitacji udało się uniknąć, ale rozważania w stylu, że mogło być gorzej, są trochę żałosne. Tak samo jak tłumaczenie, że wpuszczono tylko 23 tys. osób, choć strefa była przygotowana na 30 tys. Podobno ze względów bezpieczeństwa, choć mnie się zdaje, że po prostu niedoszacowano pojemności obiektu, który powstał w sercu miasta. Inna sprawa, że ludzka fala zalała plac Wolności w wymiarze trudnym do przewidzenia, ale to nie zmienia faktu, że organizatorzy powinni być przygotowani na każdy wariant.

Są za to przygotowani na obecność VIP-ów, którym zaoferowano pojedyncze wejściówki (349 zł za mecz) i specjalne boksy dla ośmiu osób (4 tys. zł za mecz). Nie tylko pracownikom strefy te stawki wydają się kosmiczne. Może jednak w czasach powszechnej desperacji i futbolowego opętania trzeba słono płacić nawet za oglądanie spaczonego obrazu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski