W kwietniu minęło 10 lat od tragicznej strzelaniny na ulicy Bałtyckiej w Poznaniu. Czterech funkcjonariuszy próbowało zatrzymać samochód, błędnie podejrzewając, że kieruje nim groźny przestępca. Dwóch dziewiętnastolatków było przekonanych, że to napad i próbowali uciec. Wtedy policjanci zaczęli strzelać... Na miejscu zginął kierowca samochodu, Łukasz Targosz. Jego kolega, Dawid Lis, postrzelony w kręgosłup, porusza się na wózku inwalidzkim.
Poznański sąd dwukrotnie uniewinnił oskarżonych, którym zielonogórska prokuratura postawiła zarzut naruszenia policyjnych przepisów o użyciu broni. Drugi wyrok został utrzymany w mocy. Jednak w styczniu ubiegłego roku Sąd Najwyższy uznał, że konieczny jest trzeci proces. Z tą zmianą, że policjanci będą odpowiadać także za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia postronnych świadków strzelaniny.
17 lipca 2013 roku rozpoczął się trzeci proces policjantów. Autor aktu oskarżenia Marek Jabłeka, po przedstawieniu zarzutów dodał, że kierunek i zakres aktu oskarżenia jest niezmienny. Wiadomo jednak, co wynikało z uzasadnienia SN, że tym razem podstawową kwestią będzie zagrożenie dla postronnych osób - pasażera samochodu Dawida Lisa oraz czterech innych kierowców, którzy podczas policyjnej akcji znaleźli się na skrzyżowaniu ulic Gdyńskiej i Bałtyckiej. To tam policjanci postanowili wylegitymować kierowcę na światłach. Podbiegli z bronią do samochodu. Wtedy Łukasz Targosz, próbował uciec, a policjanci otworzyli ogień. Oddali aż 39 strzałów. Potem tłumaczyli, że byli pewni, że kierowca chce ich rozjechać.
Dziś sąd oddał głos stronom. Prokurator Marek Jabłeka zażądał kar bezwzględnego pozbawienia wolności w wymiarze 2, 5 roku dla dwóch oskarżonych i 2 lat dla pozostałych dwóch policjantów. Obrońcy przekonywali do ich uniewinnienia.
- Równocześnie zaczęli strzelać jak samochód ruszył do przodu. Dlaczego cztery osoby działające w służbie państwa zareagowały jednakowo? To doświadczeni policjanci - mówiła adwokat Małgorzata Heller Kaczmarska. Sygnalizowała problem, że przepis o sprowadzaniu niebezpieczeństwa dotyczy "wielu" osób, a nie - jak w tym przypadku pięciu.
Adwokat Zenon Marciniak przypomniał, że w maju ubiegłego roku weszła w życie ustawa o środkach przymusu bezpośredniego i użycia broni palnej, która dozwalająca na "użycie broni" podczas zatrzymania pojazdu. - Działali w warunkach obrony koniecznej. Każdy z nich bronił życia - swojego i kolegów - mówił Zenon Marciniak.
- Nie jest prawdą, że ustawa z 13 maja zezwala na "użycie" broni palnej - ripostował prokurator Jabłeka. - Dopuszcza do "wykorzystania" przeciwko rzeczy, a nie "użycia" przeciwko osobie.
Sąd ogłosi wyrok w przyszły piątek. Będzie to orzeczenie nieprawomocne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?