Drobna blondynka, którą spotykamy przy przejściu przez tory kolejowe, od razu wie, o kogo pytamy:
- Strach tędy chodzić. Tu są zarośla, latarnie nie zawsze się palą. A on pojawia się nawet wczesnym rankiem, między godziną 5.30 a 6 - mówi Alicja. - Wyskakuje znikąd, obnaża się. Nie wiadomo jak się zachować. Zignorować? Ośmieszyć? Nakrzyczeć na niego? A jeśli on stanie się wtedy agresywny? Staram się nie chodzić tędy samotnie, proszę męża, by mnie odprowadzał. A koleżanka zamiast chodzić na skróty, jeździ autobusem, okrężną drogą.
CZYTAJ TEŻ:
POZNAŃ: ZBOCZENIEC NAD RUSAŁKĄ
- Był widywany nie tylko przy przejściu przez tory. Krąży po Strzeszynie, musi dobrze znać okolicę. Pojawia się koło kościoła, także na Kartuskiej, Zakopiańskiej - pani Małgorzata pracuje w sklepie. Sama natknęła się na zboczeńca, mówiły o nim także roztrzęsione klientki. Nie tylko jej sklepu. W innym, pobliskim także często jest mowa o ekshibicjoniście.
- To mężczyzna około trzydziestki - opowiadają kobiety. - Jest średniego wzrostu, raczej szczupły, ubrany w czyste rzeczy, czasem dres. Ma śniadą cerę, ciemne włosy, zarost na twarzy. Wygląda na obcokrajowca, Rumuna czy Bułgara, ale mówi po polsku. Przynajmniej jedno zdanie: "Niech pani się nie boi".
Więcej w poniedziałkowym "Głosie Wielkopolskim"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?