Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzeszyn. Wyspa w okowach torów

Marta Danielewicz
Arleta Matuszewska, Ula Konys, Małgorzata Bogusławska i Wojciech Bratkowski są zdania, że miasto powinno skupić się najpierw na infrastrukturze Strzeszyna
Arleta Matuszewska, Ula Konys, Małgorzata Bogusławska i Wojciech Bratkowski są zdania, że miasto powinno skupić się najpierw na infrastrukturze Strzeszyna Waldemar Wylegalski
Czy Strzeszyn udźwignie dwukrotny przyrost mieszkańców? Ci, którzy żyją tam od lat, są zdania, że miasto powinno zająć się najpierw drogami, szkołami, potem budową mieszkań.

W ciągu pięciu lat podwoi się liczba mieszkańców Strzeszyna. Tak wynika z prognoz poznaniaków, którzy od lat żyją w tej części miasta. Poznańskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego pod koniec września dostało od miasta pięć działek na Strzeszynie - w rejonie Koszalińskiej, Literackiej, Żołnierzy Wyklętych - o łącznej powierzchni ponad 8 hektarów. W ciągu pięciu lat chcą postawić na nich 1115 mieszkań. Aktualnie mieszka tam 10 tysięcy poznaniaków. Czy ta, jedna z młodszych dzielnic Poznania, udźwignie dwukrotny przyrost ludności?

Dziś jadąc na Strzeszyn, mija się szeregowce, domy wielorodzinne i jednorodzinne, dużo bliźniaków, współczesnej deweloperki. Jest też trochę zieleni, bo w końcu nieopodal znajduje się wakacyjna baza wypadowa wszystkich poznaniaków - Jezioro Strzeszyńskie.

- Nie wyobrażam sobie, jak nasza dzielnica będzie funkcjonować, gdy powstaną te mieszkania. Już jest ciasno. I nie mówię tu o przestrzeni, tylko o całej infrastrukturze. Wiele rzeczy już teraz brakuje, co będzie, gdy sprowadzą się nowi? - zastanawia się Karolina, sprzedawczyni w osiedlowym sklepie, gdy staram się wybadać nastroje mieszkańców na wieść o napływie nowych poznaniaków.

Najpierw drogi, potem domy
Strzeszyn to dawna wieś, która w obręb Poznania została włączona w 1940 roku. Do samego osiedla dojeżdża jeden autobus z centrum, jeden z Piątkowa. Głównie przeważa zabudowa mieszkaniowa. Jedyne sklepy znajdują się w pawilonach. Jest też jedna przychodnia, kilka prywatnych praktyk lekarskich, jedno gimnazjum, podstawówka i przedszkole. Drugie jest w trakcie budowy.

- Strzeszyn stary to miejsce, gdzie funkcjonowała struktura gospodarstwa. Potem miała być to ekskluzywna dzielnica miasta, w stylu Sołacz. Na koniec miasto wpuściło tu deweloperów, stąd aktualna, chaotyczna zabudowa - opowiada Arleta Matuszewska, przewodnicząca Rady Osiedla Strzeszyn.

Jak przyznają osiedlowi radni, oni i mieszkańcy Strzeszyna są bardzo rozczarowani postawą radnych miejskich, którzy nie uwzględnili w swoich decyzjach realnych potrzeb aktualnych mieszkańców Strzeszyna.

- Rada osiedla przyjęła bardzo kontrowersyjny i trudny plan dla tego obszaru, będąc świadoma, że będzie tu zabudowa wielorodzinna. Nasze największe zastrzeżenie i obawy budzi fakt bardzo skokowego i gwałtownego przyrostu mieszkańców na tym terenie i braku jakiejkolwiek gwarancji rozbudowy infrastruktury drogowej, komunikacji zbiorowej, oświatowej, kulturalnej i zdrowotnej - mówi Wojciech Bratkowski, przewodniczący zarządu RO Strzeszyn.

Wszyscy, z którymi rozmawiam na Strzeszynie, już teraz wskazują na dramatyczną sytuacją komunikacyjną. Poranne i popołudniowe korki to norma. Ze Strzeszyna prowadzi pięć dróg wyjazdowych - każda przecięta jest torami. Mieszkańcy nie mogą więc swobodnie kursować do Kiekrza, na Wolę, Golęcin, Podolany.

- Szanse, że przejazd będzie zamknięty, są zawsze pół na pół. Dziś, około 10 tysięcy osób może korzystać też tylko z jednej linii autobusowej w stronę centrum miasta. 64 kursuje co prawda co 15 minut, ale ileż to razy zdarza się, że autobus stoi na Jeżycach w korku lub wypadł z trasy - opowiada Urszula Konys ze Stowarzyszenia „Strzeszyn dla dzieci”.

- Nie ma dla nas alternatywy dojazdu bezpośredniego do centrum miasta. Ta wąska ulica, którą poruszamy się teraz - Wojska Polskiego, jeśli ma skomunikować tyle tysięcy ludzi, to jest to po prostu nierealne. Jeżeli miasto stawia na transport zbiorowy to jedyny autobus, który wyjeżdża z naszego osiedla, już dziś stoi w korku. O godzinie 8 korek zaczyna się dokładnie na wysokości zjazdu z ulicy Literackiej, a czasem aż od Żołnierzy Wyklętych, aż po Niepodległości - dodaje Małgorzata Bogusławska, mieszkanka Strzeszyna.

Wszyscy z niepokojem myślą o kolejnych 10 tysiącach mieszkańców, którzy za kilka lat mają, według planów miasta, się tu wprowadzić. To oznacza nie tylko gęste zagęszczenie na samym Strzeszynie, ale sam dojazd do niego.

- Nie jesteśmy przeciwni budowie nowych mieszkań, bo to PTBS-y. To jednak bardzo gwałtowny przyrost ludzi na tym obszarze miasta. Na radzie miejskiej wielokrotnie postulowałem o deklaratywne wpisanie do wieloletniej prognozy finansowej nakładów na infrastrukturę komunikacyjną Strzeszyna z pozostałymi częściami miasta i na infrastrukturę na samym osiedlu. Jako jedyny taką deklarację złożył wiceprezydent Wiśniewski, na budowę nowej szkoły, jednak po 2019 roku, czyli już po zakończeniu kadencji - mówi Wojciech.

Po uchwaleniu planu miejscowego dla tego terenu w 2003 roku miasto obiecało mieszkańcom Strzeszyna prace nad budową węzła przy ulicy Koszalińskiej. Przynajmniej jeden bezkolizyjny przejazd to zdaniem lokalnej społeczności konieczność, by normalnie żyć. Dziś, pieniędzy w budżecie miasta na budowę węzła nie ma. Jest tylko zapowiedź prac nad nim.

- Pięć lat temu była taka sytuacja, że w stawie przy szkole topił się chłopiec. Karetka stała 20 minut na przejeździe kolejowym, który był akurat zablokowany - opowiada Ula.

- Tu będą zaraz Naramowie Bis - uważa Arleta.

- Tylko że na Naramowicach podobny napływ trwał na przestrzeni kilkunastu lat. U nas podwojenie mieszkańców nastąpi w ciągu pięciu lat. To jest sytuacja niewyobrażalna, by nie myśleć jednocześnie o usprawnieniu kluczowych punktów tu - uważa Wojciech Bratkowski.

Mieszkańcy Strzeszyna zauważają, że ich dzielnica to także idealna baza wypadowa w okresie letnim dla reszty poznaniaków.

- Od maja do końca września jesteśmy obłożeni z każdej strony samochodami, które stają na drogach, którymi my codziennie jeździmy z centrum do miejsca zamieszkania. Na razie jednak żadnych rozwiązań, by ulepszyć komunikację, nie ma i w korkach ugrzęźniemy nie tylko my, ale także korzystający z naszych terenów rekreacyjnych - uważa Małgorzata.

Co mogłoby zdaniem mieszkańców usprawnić przejazd do centrum?

- Istniejąca kiedyś pętla tramwajowa na Golęcinie rozwiązałaby po części problem dojazdu do samego centrum. Sensowna kolej aglomeracyjna - uważa Arleta. - Kolej bez wiaduktu to byłby horror. Co 20 minut opuszczony szlaban - zauważa Wojciech.

Wszystkie drogi prowadzą poza Poznań

Brak dobrej komunikacji idróg to jedno. Problemy są też inne. Znimi borykać się też będą przyszli mieszkańcy Strzeszyna.

- Nie ma też odpowiedniej opieki zdrowotnej. Fizycznie nasza przychodnia nie jest w stanie przyjąć nawet dodatkowych dwóch tysięcy osób, a co dopiero mówić o 10 tysiącach - twierdzi Arleta Matuszewska.

Problemem, z którym walczą rodzice dzieci, uczęszczających już teraz do szkoły podstawowej na Strzeszynie, jest też zbyt mała liczba klas i zbyt duża liczba uczniów.

- To piękny nowy budynek. Zaplanowany na 800 dzieci. Dziś uczy się tu już ich 1100. Lekcje odbywają się w systemie trzyzmianowym. Zaczynają od 8, a kończą nawet o 17. I tak lekcje mają nie tylko starsi, ale też klasy 1-3. Nie ma też reguły, bo raz kończą o 17, by następnego dnia iść na 8 - opowiada Ula.

Rodzice wyliczają: brakuje sal lekcyjnych, ośrodka sportowego, stołówka jest za mała. Gdy nie dojdzie do budowy kolejnej szkoły, w istniejącym budynku za kilka lat będzie musiało się pomieścić 3300 dzieci.

- Powstaje nowe przedszkole, ale ono także nie przyjmie więcej niż 250 dzieci - zauważa Ula.

Małgorzata z kolei uważa, że Strzeszyn przez gęstą zabudowę straci też swoje tereny rekreacyjne. - Mieszkamy na granicy zachodniego klina zieleni. Taka intensyfikacja mieszkańców spowoduje degradację zieleni. Podobnie jak to się stało z Żurawińcem, który praktycznie przestał istnieć - uważa.

Mieszkańcom brakuje też takich prozaicznych rzeczy jak ławki, kosze, większa liczba placów zabaw. - Czasami wyjście z dzieckiem na plac zabaw to kilkugodzinna wycieczka. Być może tam, gdzie powstają nowe domy, będzie kolejny plac. Jest ich zdecydowanie za mało - mówi Karolina.

- Tu nie ma żadnego miejsca spotkań dla mieszkańców, do krzewienie kultury - dodaje Arleta Matuszewska.

Jak zapowiada Andrzej Konieczny, prezes PTBS, zaraz obok mieszkań mają powstać place, siłownie, pomieszczenia na przedszkole, żłóbek oraz klub seniora z biblioteką.

To jednak dla mieszkańców Strzeszyna za mało. - Miasto kompleksowo nie myśli o swoim rozwoju, a chce zachęcić młodych, by tu zamieszkali? Nikt tu nie zamieszka, gdy obecny stan się nie zmieni. Miejsca pracy w centrum będą likwidować, bo każdy będzie wolał w swoim fyrtlu lub zdalnie pracować, by nie przemieszczać się do miasta - twierdzi Arleta.

Radni osiedlowi są zdania, że miasto zamiast stawiać na tych gruntach PTBS-y, powinno je sprzedać deweloperom.

- Jak tereny były przeznaczane na prywatne zagospodarowanie, to miasto mówiło deweloperom, że mają dołożyć się do budowy wiaduktu na ulicy Koszalińskiej. W tym momencie jest to jednak spółka miejska i żadnych dodatkowych korzyści z budowy tych mieszkań nie będzie - uważa Małgosia.

- Z naszych obliczeń wynika, że miasto zyskałoby na sprzedaży tych gruntów deweloperom aż 200 milionów złotych. Nie rozumiem, skąd ta niegospodarność - twierdzi Matuszewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski