Studenci kierunków medycznych muszą zostać zaszczepieni przeciw COVID-19. Adwokaci: "Jeśli zostaną wyrzuceni, pomożemy im na drodze prawnej"

Zbliża się ostateczny termin, w którym pracownicy medyczni będą musieli być zaszczepieni przeciwko koronawirusowi. 1 marca wchodzi w życie rozporządzenie ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o obowiązku szczepień tej grupy zawodowej. Wśród nich - oprócz lekarzy oraz pielęgniarek - są także studenci uniwersytetów medycznych.

Jednak nie wszyscy studenci oraz pracownicy chcą spełnić ten obowiązek. Według danych podanych przez Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, zaszczepionych jest 96 procent studentów oraz 97 procent doktorantów. Pozostałe osoby nie chcą tego robić.

- Wszystko zaczęło się w ubiegłym tygodniu. W piątek zgłosiła się do mnie pierwsza osoba z uniwersytetu, która nie chce się szczepić. Po niedzieli zgłosiły się następne

- informuje Robert Mędlewski z Konfederacji.

Post udostępniony przez Konfederację na Facebooku spowodował lawinę reakcji i komentarzy. Do Konfederacji miała zgłosić się także spora liczba osób, która zadeklarowała, że nie chce się szczepić. Studenci obawiają się, że w momencie, w którym się nie zaszczepią, nie będą mogli uczestniczyć w zajęciach praktycznych na uczelni. To spowoduje, że nie zostaną dopuszczeni do egzaminów, które pozwolą im zdać kolejny rok.

- Pół godziny temu rozmawiałem z zapłakaną studentką, która powiedziała, że nie wie co robić. Jest ona na ostatnim roku i nie będzie dopuszczona do zajęć praktycznych, a to jest podstawa do tego, żeby móc podejść do egzaminów końcowych

- powiedział adwokat Dariusz Szyndler.

Doktor Rafał Staszewski, dyrektor generalny Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu poinformował, że zgodnie z zapisami regulaminu uczelni student ma obowiązek terminowego poddania się wymaganym przez Uniwersytet Medyczny szczepieniom, zgodnie z odrębnymi przepisami (czyli rozporządzeniem ministra zdrowia). Są to szczepienia niezbędne do uczestnictwa w zajęciach dydaktycznych. Niepoddanie się szczepieniom skutkuje niedopuszczeniem do uczestnictwa w zajęciach i praktykach zawodowych.

Co więcej, podkreśla, że niezaszczepieni studenci będą mogli wziąć udział w zajęciach, jeśli posiadają status ozdrowieńca, jest on ważny 6 miesięcy od dnia otrzymania pozytywnego wyniku testu w kierunku zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2, lub dysponują orzeczeniem lekarza specjalisty o przeciwskazaniach do szczepienia.

- Jaki jest faktyczny cel wprowadzenia tych restrykcji? Bo dobrze wiemy, że szczepienia nie wpływają na to, czy ktoś się może zakazić czy nie

- powiedział mecenas Piotr Wawrzyniak,

I dodaje: Założeniem - w myśl ministra Niedzielskiego - tego rozporządzenia było to, że osoby zaszczepione nie będą zarażały osób chorych w szpitalach Ale dobrze wiemy, że to tak nie działa.

Mecenas informuje, że są, jeśli faktycznie dojdzie do tego, że studenci nie będą wpuszczani na zajęcia, to są gotowi pomóc na drodze prawnej.

- Przysługuje im tutaj wiele dróg sądowych z pozwem o naruszenie dóbr osobistych. Jednak, jeżeli ktoś się na to zdecyduje, musi wyjść z otwartą przyłbicą - z imienia i nazwiska - i walczyć otwarcie w sądzie

- dodaje.

Szczepienie przeciwko COVID-19 nie jest jedynym obowiązkowym szczepieniem dla studentów kierunków medycznych. Jak poinformował dr Rafał Staszewski, dyrektor generalny Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu studenci muszą się zaszczepić także m.in. przeciwko WZW B (wirusowe zapalenie wątroby typu B – przyp. red.).

- Studenci uczelni medycznej mają zatem świadomość, że specyfika studiów, gdzie realizują część zajęć w szpitalach, jak i późniejsza praca lekarza czy pielęgniarki jest także związana ze szczepieni

- powiedział w czwartek dr Staszewski.

- Chciałem tylko stwierdzić, że żółtaczka jest wpisana na listę chorób niebezpiecznych. Preparaty są przebadane, są skuteczne i trwałe - mówi w kontrze Olszewski.