Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci oddawali prace magisterskie w ostatniej chwili

Anna Jarmuż, Dawid Gołat
Ogromną ulgę poczuli żacy, którzy w piątek, "rzutem na taśmę" oddali swoje prace magisterskie. Według założeń ministerstwa, ten kto nie zrobił tego do 30 września i jest studentem ostatniego roku pięcioletnich, jednolitych studiów magisterskich (funkcjonują one jeszcze np. na UAM), zostanie skreślony z listy studentów.

Alternatywą jest powrót na trzeci rok studiów licencjackich, co i tak oznacza trzy lata "w plecy". W wyjątkowych sytuacjach los studenta będzie w rękach dziekana wydziału.

Czytaj także:
Ściągają i uczniowie, i studenci. Plaga w oświacie
Studenci z UAM wyruszają na misję na Wyspy Zielonego Przylądka

- Spałam dwie godziny, nic nie jadłam od wczoraj od godziny 18, ale złożyłam pracę w terminie. Nic innego już się teraz nie liczy. Jest tylko ogromna ulga - cieszy się Marta Szymczak, studentka Filologii Polskiej.

Dla wielu oznaczało to pracę na najwyższych obrotach do ostatniego dnia.

- Napisałam swoją magisterkę w dziesięć dni. Jeszcze tydzień temu miałam zaledwie 30 stron. Gdy poszłam do swojej promotorki, zasugerowała mi żebym dowiedziała się, jak wygląda możliwość przedłużenia - opowiada Asia z filologii.

Takich studentów było wielu. Większość z nich jest oburzona faktem, że o wrześniowym terminie oddania pracy dowiedzieli się dopiero w czerwcu.

- Pisałam całą noc, rano uzupełniałam jeszcze zakończenie - wylicza Natalia, studentka polonistyki. - Szkoda, że mieliśmy tak mało czasu. Pisałam w wielkim pośpiechu i jestem bardzo niezadowolona z ostatecznego efektu. Nie wiem, co by było gdybym nie zdążyła. Prawdopodobnie nie skończyłabym studiów.

Taki scenariusz grozi jednak wielu studentom. W tym samym czasie, gdy ustawiała się kolejka pod dziekanatem, inni żacy przeżywali trwogę pod pokojem prodziekana do spraw studentów.

- Mam pracę, ale nie mogę oddać dzisiaj indeksu. Brakuje mi jeszcze wpisu z wf-u. Nauczyciel będzie dostępny dzisiaj o godzinie 14, a do tej godziny jest otwarty dziekanat - żali się Kamil Zawadzki.
- Napisałam do prodziekan prośbę, by pozwoliła oddać mi pracę w poniedziałek. Otrzymałam odpowiedź, że w takim wypadku jedynym rozwiązaniem jest reaktywacja na studia licencjackie - dodaje Agata.

Zamieszanie z pracami wynikło przez likwidację studiów jednolitych, które z początkiem października na większości kierunków odchodzą do lamusa. Studenci muszą obronić się do końca roku. Od nowego roku uczelnie nie będą już mogły wydawać dyplomów trybu pięcioletniego. Dotknięte restrykcją są zarówno osoby, które skończyły studia przed laty, nie składając pracy, jak i tegoroczni absolwenci.

Dla ociągających się jest jednak pewna nadzieja.

- Jeśli student zaliczył wcześniej wszystkie egzaminy, a teraz musi jedynie złożyć pracę, powinien zgłosić się do dziekana z wnioskiem o wznowienie studiów. W przypadku, gdy taką zgodę uzyska, będzie mógł podejść do egzaminu magisterskiego - tłumaczy Dominika Narożna, rzecznik prasowy Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski