Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swarzędz: Kobieta po podstawówce zarzuca oszustwo geodetce i pani notariusz. Jest śledztwo

Łukasz Cieśla
Pani M., starsza kobieta spod Swarzędza, zawiadomiła prokuraturę, że została oszukana przez znajomą geodetkę i panią notariusz. W podstępny sposób miała zostać pozbawiona własności 1,2 ha atrakcyjnego gruntu w gminie Swarzędz. Jak mówi, jej podpis na ważnym dokumencie do wojewody został sfałszowany. Potwierdzają to opinie grafologów. Prokuratura prowadzi śledztwo odnośnie oszustwa i fałszerstwa.

Jak ustaliliśmy, ekspert powołany przez prokuraturę potwierdził już, że podpis kobiety nie został nakreślony jej ręką. Wcześniej taką samą opinię wydał inny grafolog, do którego zwrócili się prawnicy kobiety.

Pani M. ma skończone siedem klas szkoły podstawowej. Z rozmowy z nią wynika, że nie zna procedur prawnych. W okresie PRL została wywłaszczona przez Skarb Państwa, bo przez jej ziemię miała przebiegać droga. Ale inwestycja nie została zrealizowana. Po latach pani M. postanowiła starać się o zwrot gruntów. Trafiła do znajomej geodetki H.-S.

Pani M.:- Chciałam, by pomogła mi w sprawie rozgraniczenia działki. Razem pojechałyśmy na wizję lokalną na nieruchomość, gdzie była też urzędniczka ze starostwa. Ona zażądała pełnomocnictwa od geodetki. Pani H.-S. powiedziała po wizji, że musimy jechać do pani notariusz do Poznania, by u niej podpisać takie pełnomocnictwo. W kancelarii dawano mi kolejne kartki. Nikt niczego nie odczytywał. Ja podpisywałam we wskazywanych miejscach sądząc, że chodzi tylko o pełnomocnictwo do rozgraniczenia... Straciłam majątek życia warty ok. 4 mln. zł.

Innym ważnym dokumentem było pismo do wojewody wielkopolskiego z 2005 roku o zwrot działki. To właśnie na tym wniosku, jak potwierdziły opinie grafologów, pojawia się podrobiony podpis pani M. Na piśmie do wojewody podano adres do korespondencji. Był nim adres geodetki H.-S. Dlatego, gdy wojewoda uznał, że należy zwrócić grunt, to właśnie geodetka, a nie pani M., dostała pismo w tej sprawie. Starsza kobieta, jak dziś mówi, dopiero po kilku latach latach dowiedziała się, że wszczęto i zakończono procedurę zwrotu działki.

Ostatecznie geodetka, mając szerokie pełnomocnictwo, przed tą samą panią notariusz sama ze sobą zawarła akt sprzedaży atrakcyjnej działki. Z jednej strony występowała jako pełnomocnik pani M., z drugiej jako kupująca.

W akcie notarialnym najpierw pojawiła się cena 10 tys. zł za działkę, potem, że została sprzedana za 40 tys. zł. Co ciekawe w akcie też zawarto też informację, że ziemia jest warta 200 tys. zł (chodziło o sprawy podatkowe). Pani M., wg aktu, dostała gotówką ok. 23 tys. zł.

- Tak naprawdę nie dostała ani grosza. Nie ma też na to żadnego pokwitowania. Geodetka zagarnęła cenną ziemię, na której już postawiła sobie dom. Pani M. dowiedziała się o wszystkim przypadkiem, kiedy uświadomiono jej, że na ziemi, o zwrot której się stara, stoją już budynki - mówi radca prawny Roman Wojtkowiak, pełnomocnik pani M.

- W tej sprawie wykorzystano niewiedzę starszej i niewykształconej kobiety - dodaje adwokat Anna Wolniewicz, kolejny pełnomocnik pani M.

Zupełnie innego zdania jest mecenas Artur Kucznerowicz, pełnomocnik geodetki H.-S. Jak mówi, pani M. była wszystkiego świadoma. Uważa, że siedem klas skończonych przez panią M. oznacza, że nie jest ograniczona umysłowo, umie czytać i pisać. Jej twierdzenia tłumaczy “modą na nieuczciwych notariuszy". Jego zdaniem obecnie wiele osób “po fakcie" twierdzi, że to notariusz zawinił, bo wprowadził ich w błąd. Zapewnia, że pani M. dostała zapłatę za ziemię. Gdy poprosiliśmy o pokazanie dowodu, stwierdził, że nie będzie przedstawiał go w gazecie. Prawnik nie chciał nas skontaktować z geodetką H.-S., czyli swoją klientką.

Pani notariusz w rozmowie z nami również zapewniała, że czynności w jej kancelarii były uczciwe, a pani M. była świadoma, co podpisuje. Co ciekawe, pani notariusz prowadzi kancelarię w Poznaniu z inną panią rejent, która jest oskarżoną w tzw. aferze gruntowej. W tej sprawie chodzi o oszukiwanie i wyłudzanie nieruchomości przez ludzi z półświatka, a miało im w tym pomagać trzech poznańskich notariuszu.

Prokuratura wciąż prowadzi śledztwo z zawiadomienia pani M. Jak poinformowała prokurator Kamilla Sokołowska, planowane są dalsze czynności. Potem zapadnie decyzja o ewentualnym postawieniu zarzutów. Śledztwo dotyczy podejrzenia oszustwa dotyczącego mienia znacznej wartości i fałszerstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski