Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swarzędz: Śledczy wycofali się z zarzutów w sprawie o oszukanie pani M.

Łukasz Cieśla
Prokuratura najpierw postawiła zarzuty geodetce Grażynie S., która na podstawie fałszywego pisma miała przejąć cenny grunt. Ale potem sprawę umorzyła. Mimo że śledczy sami przyznali, że geodetka nabyła ziemię za cenę, która "wydaje się" rażąco niska w stosunku do jej wartości.

Za pokrzywdzoną w tej sprawie uznano panią M., starszą, niewykształconą kobietę spod Swarzędza. Poskarżyła się, że została oszukana przez geodetkę, którą prosiła o pomoc w staraniach o zwrot ziemi zabranej w okresie PRL-u.

WIĘCEJ
Geodetka usłyszała zarzuty w sierpniu 2013 roku

Oszustwo miało polegać na tym, że geodetka bez wiedzy starszej pani przejęła własność 1,2 ha atrakcyjnego gruntu. Posłużyć miało do tego szerokie pełnomocnictwo. Pani M. złożyła pod nim podpis, ale jak tłumaczyła, u notariusza wskazanego przez geodetkę dawano jej różne dokumenty do podpisu. Sądząc, że chodzi jedynie o pełnomocnictwo do reprezentowania jej w sprawach o zwrot ziemi, tak naprawdę zgodziła się, by geodetka sama ze sobą zawarła akt kupna-sprzedaży ziemi.

W sprawie pojawił się również wątek fałszerstwa. Bo do wojewody trafiło pismo o zwrot nieruchomości z podpisem pani M., ale jak wykazały opinie grafologiczne był on sfałszowany. Prokuratura najpierw postawiła zarzuty geodetce. Chodziło o podrobienie podpisu na wniosku o zwrot ziemi, wprowadzenie w błąd pani M. oraz doprowadzenie jej do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości prawie 1,2 mln zł.

Ale pod koniec 2013 roku prokurator Kamilla Sokołowska z Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto umorzyła sprawę. W uzasadnieniu wskazała, że prawdopodobnie to geodetka podpisała się za panią M. pod wnioskiem, ale zrobiła to za jej wyraźną lub dorozumianą zgodą. Poza tym, zdaniem śledczej, złożenie pisma miało charakter jedynie techniczny, bo inicjowało postępowanie o zwrot. Uznała też, że pani M. wiedziała o toczącym się postępowaniu.

Prokurator stwierdziła również, że cena 40 tys. zł, jaką geodetka miała zapłacić za grunt wyceniony na prawie 1,2 mln zł „wydaje się” rażąco niska, ale sprawę umorzyła. Kwota 40 tys. zł pojawiła się na akcie notarialnym dotyczącym sprzedaży ziemi. Co ważne, geodetka zawarła tę umowę sama ze sobą. Z jednej strony występowała bowiem jako pełnomocnik pani M., z drugiej jako kupująca.

Z panią prokurator nie udało nam się porozmawiać. Jest na urlopie. Jej umorzenie nie jest prawomocne.

– Zaskarżyliśmy tę decyzję – mówi radca prawny Roman Wojtkowiak, jeden z pełnomocników pani M. – Prokuratura uznała, że moja klientka o wszystkim wiedziała. Bo na przykład otrzymała z sądu wypis z księgi wieczystej. Ale zapewniam pana, że odczytanie tych tabelek nie jest łatwe nawet dla niektórych prawników. Poza tym pani M. dawała pisma geodetce, bo miała do niej pełne zaufanie. Sama nie orientowała się w procedurach. Tymczasem wyszło tak, że straciła olbrzymi majątek – dodaje prawnik.

Poznański sąd w przyszłym tygodniu ma rozpatrzeć zażalenie na umorzenie sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski