Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadek wie, kto sfałszował pismo z poznańskiego CBŚ

Łukasz Cieśla
Na emeryturze Jerzy Jakubowski zaczął pisać książki dotyczące jego pracy w policji
Na emeryturze Jerzy Jakubowski zaczął pisać książki dotyczące jego pracy w policji A. Szozda
Są nowe informacje dotyczące afery, która doprowadziła do burzy w poznańskim Centralnym Biurze Śledczym. Chodzi o wyciek tajnych notatek policyjnych. Trafiły one do przestępców.

Przed czterema laty o sprawie napisały "Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita". W artykułach jako źródło wycieku wskazano właśnie CBŚ. W efekcie ówczesne szefostwo MSWiA zarzuciło CBŚ współpracę z gangsterami, a naczelnik CBŚ Jerzy Jakubowski podał się do dymisji. Na odejście miało także wpływ zatrzymanie Sławomira K., oficera CBŚ złapanego na ujawnieniu detektywowi policyjnych danych. Po otrzymaniu od detektywa numerów rejestracyjnych różnych samochodów, ustalał dla niego ich właścicieli. Policjant i detektyw odpowiedzieli za to przed sądem.

Z kolei Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie, po trwającym 15 miesięcy śledztwie, stwierdziła, że tajne notatki nie wyciekły z CBŚ. Ustaliła, że w ich preparowanie był prawdopodobnie zamieszany funkcjonariusz z poznańskiej Komendy Miejskiej Policji. Nie zdołała ustalić jego tożsamości. Stwierdzono również, że niektóre informacje w notatkach były prawdziwe, inne z kolei zmyślone. Sprawę ostatecznie umorzono. Teraz okazuje się jednak, że poznańska Prokuratura Krajowa dotarła do nowego świadka mającego wiedzę na temat przecieku sprzed lat.

Dlaczego właśnie ta prokuratura? Prowadzi bowiem inne śledztwo dotyczące grupy "Drewniaka", podejrzewanego o handel narkotykami. Kilka lat temu to w jego mieszkaniu znaleziono spreparowane notatki.

Jedna z osób, która pojawiła się w obecnie prowadzonej sprawie "Drewniaka", ujawniła niedawno swoją wiedzę na temat wycieku. Świadek wskazał, który przestępca przepisywał notatki zawierające informacje z policyjnych baz. Zdradził także nazwisko funkcjonariusza pomagającego w preparowaniu dokumentów. Jego rola polegała na dostarczeniu danych z policyjnych kartotek.

Śledczy nie chcą odnieść się do naszych informacji na temat nowych faktów w sprawie przecieku. - Odmawiam wszelkich komentarzy - ucina Andrzej Laskowski z poznańskiej Prokuratury Krajowej.
Niewiele więcej powiedziała szczecińska prokurator Renata Pietrzak. To ona prowadziła pierwsze śledztwo, które zakończyło się umorzeniem. Stwierdziła, iż nie dostała żadnych informacji o nowych faktach dotyczących wycieku.

Przypomnijmy, że notatki znalezione w mieszkaniu "Drewniaka" dotyczyły Michała Z., pseudonim Ciułas. Był on podejrzewany o uprowadzenie w 1999 r. Michała Zapytowskiego. Ciułas przez kilka lat się ukrywał. Został złapany w marcu 2002 r. przez funkcjonariuszy CBŚ. Właśnie taką datę nosiły notatki, które rzekomo wyciekły z biura. Zawierały informację o tym, kto rzekomo zdradził kryjówkę Ciułasa, którą urządził w domu pod Poznaniem.

W notatkach wskazano nazwisko przestępcy o pseudonimie Demban. Ponoć on wsypał Ciułasa. Ten trop był fałszywy, bo to nie Demban wydał ukrywającego się Ciułasa. Mimo to sam fakt powstania notatek zawierających częściowo prawdziwe dane oznaczał, że podejrzany o porwanie miał dobre kontakty wśród poznańskich policjantów. Prawdopodobnie dlatego mógł unikać wymiaru sprawiedliwości aż przez trzy lata, mimo że był w tym czasie widywany na poznańskim Piątkowie.

Mam żal do przełożonych
Rozmowa z Jerzym Jakubowskim, byłym naczelnikiem CBŚ

Wierzy Pan jeszcze w ustalenie autorów sfałszowanych notatek?
Tak, bo wiem, że prokuratura wróciła do tej sprawy.

Jednak śledztwo już raz zostało umorzone.
Działania szczecińskiej Prokuratury Apelacyjnej były nieskuteczne. Po 15 miesiącach ustaliła jedynie to, co było wiadome od początku, czyli że nie było wycieku.

Dlaczego podał się Pan do dymisji i odszedł na emeryturę?
Nie widziałem możliwości dalszej współpracy z ówczesnym szefem MSWiA Ryszardem Kaliszem. Publicznie oskarżył nasz zarząd o współpracę z gangsterami, mimo że nie miał żadnych dowodów. To było fałszywe oskarżenie. Poza tym stwierdził, że nas rozwiązuje, a do tego nie doszło.

Na odejście miała wpływ sprawa Sławomira K.?
Tak, ale nie dlatego, że on współpracował z przestępcami. Jego sprawę strasznie rozdmuchano i próbowano ją wykorzystać do zdyskredytowania nas. Sławek popełnił błąd, ale nie pomagał gangsterowi, tylko detektywowi, którym był zresztą były komendant poznańskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski