Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świerczewo: Czekają w barakach na normalne mieszkania

Błażej Dąbkowski
Świerczewo: Czekają w barakach na normalne mieszkania
Świerczewo: Czekają w barakach na normalne mieszkania Błażej Dąbkowski
Przedłuża się rozbiórka baraków przy ul. Opolskiej. Miała ona potrwać dwa tygodnie, ale spółka nie mogła znaleźć mieszkań dla lokatorów.

Nie wiadomo, kiedy zakończy się rozbiórka baraków po zachodniej stronie ul. Opolskiej, gdzie w przyszłym roku ma ruszyć budowa mieszkań komunalnych. Miejska spółka ma bowiem problem ze znalezieniem lokali dla mieszkańców. Niedawno na łamach „Głosu” przedstawiliśmy historię pani Doroty, która po śmierci męża sama wychowuje pięcioro dzieci w wieku od 5 do 18 lat. Rodzina mieszka w zagrzybionym baraku, na 32 metrach kwadratowych, bez łazienki, z toaletą na zewnątrz budynku. Po naszej publikacji zareagował wiceprezydent Poznania Tomasz Lewandowski, a ZKZL zaproponował kobiecie trzypokojowe mieszkanie w bloku.

Niestety, pani Dorota nie jest jedynym lokatorem, któremu pracownicy przez długi czas nie potrafili znaleźć godnego lokum. W podobnych warunkach (44 mkw.) mieszka Piotr Zakrawacz wraz z żoną oraz trójką uczących się dzieci (do ubiegłego roku mieszkała z nimi matka pana Piotra).

Zobacz też: Ruszy rozbiórka baraków przy Opolskiej

Na Opolską trafili w 2013 r., po 8 latach oczekiwania na lokal socjalny. - Kiedy ogłoszono, że baraki będą burzone, ucieszyliśmy się, że otrzymamy większe mieszkanie. Miesiące jednak mijały, nasi sąsiedzi wyprowadzali się, a my jesteśmy jedną z ostatnich rodzin, która nic nie otrzymała - tłumaczy Piotr Zakrawacz. - Niedawno rozpoczęły się włamania do pustostanów, dlatego zaczęliśmy się bać o swoje bezpieczeństwo - dodaje.
ZKZL przedstawiał rodzinie oferty, ale jak twierdzi mężczyzna, żadna z nich nie była do zaakceptowania dla jego dużej rodziny. Pierwsza pojawiła się w lutym. - Przy ul. Jutrzenka zaproponowano nam lokal z pokojem przechodnim i niemal w tym samym metrażu. Później było jeszcze gorzej - opowiada mężczyzna. W czerwcu pracownicy spółki zaprowadzili go do kamienicy przy ul. Drzymały, gdzie w ubiegłym roku doszło do wybuchu gazu. Na miejscu, choć lokal był po remoncie, zobaczył zacieki i grzyb na ścianach. - Ze słów pracownika z działu remontów, wynikało, że ze względu na zalanie budynku po wykonaniu termoizolacji, całkowite osuszenie mieszkania jest niemożliwe - wyjaśnia P. Zakrawacz.

Był jeszcze lokal w oficynie kamienicy przy ul. Dąbrowskiego, ale jak twierdzi mężczyzna nad jego stanem lepiej spuścić kurtynę milczenia.

- Taka wizja mieszkaniówki w zasadzie wyklucza w Poznaniu rodziny wielodzietne - stwierdza.

Kiedy zapytaliśmy w spółce o sytuację pana Piotra, tego samego dnia okazało się, że mieszkanie dla jego rodziny nagle się znalazło i to w budynku przy ul Opolskiej. - Jest nam przykro, że musiał tak długo czekać - przyznaje Magdalena Gościńska, rzecznik ZKZL.

Zobacz też: Wdowa z pięciorgiem dzieci zamieszka w bloku

Dodaje też, że w barakach pozostaje 7 rodzin, jednak cztery znajdują się w trakcie przeprowadzki. Święta pan Piotr z rodziną spędzi mimo wszystko jeszcze w baraku. - Musimy przeprowadzić remont mieszkania, wymienić ogrzewanie na gazowe. Może to jeszcze potrwać cztery miesiące - mówi M. Gościńska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski