W minioną sobotę na Św. Marcinie odbył się Dzień Sąsiada. Imprezę zorganizowało miasto wspólnie z Towarzystwem Wiedzy Powszechnej. Jedni się bawili, drudzy złorzeczyli, bo odholowano im samochody.
9 września na stronie ZDM ukazała się informacja, że w związku z tym wydarzeniem w sobotę (10 września) zmieni się organizacja ruchu na Św. Marcinie. ZDM poprosił kierowców, by zwrócili uwagę na oznakowanie i wcześniej usunęli swoje auta.
Nie było żadnej informacji
- O Dniu Sąsiada dowiedziałam się, gdy w sobotę poszłam do sklepu po chleb - twierdzi pani Wioletta, która mieszka przy ul. Św. Marcin. - Wtedy zobaczyłam, że nie ma naszego samochodu. Zadzwoniłam na policję. Tam odesłano mnie do Straży Miejskiej.
Od strażnika dowiedziała się, że musi zapłacić 400 zł za odholowanie auta i 35 zł za każdy rozpoczęty dzień postoju pojazdu na parkingu. - Nie jestem kierowcą. Kluczyki i dokumenty auta ma mąż, który pracuje poza Poznaniem. Samochód zostawił we wtorek, gdy nie było żadnego znaku zakazu i pojechał do pracy - tłumaczy pani Wioletta. I pyta: - Czy tak ciężko było wykonać telefon, powiedzieć, żeby zabrać auto, jeśli mają nasze dane?
Zobacz też: Dzień Sąsiada na Świętym Marcinie
Pan Karol, również mieszka przy ul. Św. Marcin, Posiada identyfikator, który pozwala mu parkować w strefie. W ubiegłą środę zostawił swoje auto w tym samym miejscu co zwykle. - Podobno od wtorku już stały znaki. Nie zauważyłem ich - przyznaje pan Karol. - Pojechałem w delegację pociągiem. Wróciłem w piątek wieczorem. W sobotę rano narzeczona zaalarmowała mnie, że wywożą samochody. Zbiegłem, ale mojego auta już nie było.
Jego zdaniem, nie było żadnej akcji informującej o imprezie i związanych z nią utrudnieniach. - ZDM ograniczył się do ustawienia znaków, a organizatorzy Dnia Sąsiada nie zrobili nic. To nie było jakieś duże wydarzenie, nie było o nim głośno w mediach.Sąsiedzi sąsiadom zgotowali ten los - uważa pan Karol. - Niedługo zrobią Dzień Kubusia Puchatka i też odholują nam samochody.
Trzeba im oddać pieniądze
Mąż pani Wioletty musiał przyjechać do Poznania, pożyczyć pieniądze od znajomego, by w poniedziałek odebrać auto.
- Powiedziano nam, że najpierw musimy zapłacić, a potem możemy odwoływać się od tej decyzji. Gdy wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, to pieniądze zwrócą nam w ciągu trzech tygodni - mówi pani Wioletta.
Pan Karol także zamierza się odwołać, choć wątpi czy przyniesie to jakiś skutek. - Nie popełniliśmy żadnego wykroczenia - uważa pani Wiolleta. I pyta, dlaczego musiała zapłacić ponad 500 zł, by odzyskać auto.
- Kierowca musi najpierw zapłacić, bo tak stanowi ustawa - tłumaczy Agata Kaniewska, rzecznik ZDM. - Natomiast na pewno w takiej sytuacji (udokumentowanie nieobecności) otrzyma zwrot pieniędzy. Inna procedura nie jest możliwa, bo ZDM uzyskuje wiedzę na temat tego, że kierowca przebywał na urlopie, delegacji czy w szpitalu dopiero wtedy, kiedy kierowca zwróci się z wnioskiem o zwrot wniesionej opłaty.
Zobacz też: Dzień Sąsiada na Świętym Marcinie
Tomasz Lipiński, radny PO uważa, że coś z tym trzeba zrobić. - To absurdalna sytuacja. Rozumiem, gdyby chodziło o paradę w dniu imienin ulicy Św. Marcin 11 listopada, ale Dzień Sąsiada, to impreza wybitnie lokalna - mówi radny Lipiński. - Tych kilka aut zaparkowanych wzdłuż ulicy nie przeszkadzało w jej przeprowadzeniu. Nie ma powodu, by ludzie płacili gigantyczne kary. ZDM powinien z automatu tym ludziom oddać pieniądze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?