Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syberiada polska: Ugrzeczniona wizja świata bez moralnych rozterek [RECENZJA]

Kamil Babacz
Dariusz Wilicki / Kino Świat
Janusz Zaorski chciał z pewnością stworzyć film ważny. Niezbyt dobrze o efekcie jego pracy świadczy to, że przez większą część "Syberiady polskiej" zastanawiałem się, w jakim celu ten film powstał.

Reżyser twierdzi, że nakręcił "Syberiadę polską", by złożyć hołd Polakom wywiezionym do pracy na Syberię, a młodemu pokoleniu, które żyje w wolnym kraju, pokazać, że ich dziadkowie i pradziadkowie nie mieli tyle szczęścia, co oni. Choć ideowe zamiary są w pełni zrozumiałe i warte uznania, okazały się niewystarczające, by stworzyć sensowną fabułę. Zabrakło wiarygodnych bohaterów oraz angażującej emocjonalnie historii, a w niej jakiegoś nieoczywistego haczyka, który zmuszałby do refleksji i samodzielnego skonstruowania wniosków.

Syberyjska historia rodziny Dolinów sprawia wrażenie byle jak sklejonego ciągu kolejnych wydarzeń

Nie odnajduję go na pewno w głównym motywie filmu - losach rodziny Dolinów z Czerwonego Jaru, którzy wybudzeni w środku nocy przez Rosjan, muszą spakować swój dobytek w ciągu piętnastu minut, następnie zostają brutalnie załadowani do bydlęcego wagonu i trafiają do obozu pracy na Syberii. Historia opowiedziana jest z perspektywy młodego Staszka Doliny, który trafia do obozu w wieku zaledwie 14 lat, a do Polski wraca jako 20-latek. Ten zabieg ma na pewno umożliwić młodzieży szkolnej identyfikację z protagonistą.

Czytaj także:
Janusz Zaorski na premierze "Syberiady polskiej" [ROZMOWA]

Jednak jego nad wiek dojrzała postawa, niezachwiana szlachetność i bohaterstwo powoduje, że postać chłopaka wydaje się papierowa, niezbyt rzeczywista i zupełnie mi obca - do tego stopnia, że złapałem się na oczekiwaniu jego emocjonalnego załamania. Syberyjska historia jego rodziny na dodatek sprawia wrażenie byle jak sklejonego ciągu kolejnych wydarzeń, które ani nie zapadają w pamięć, ani nie poruszają uczuć. Co gorzej, wydają się rozgrywać w ciągu kilku tygodni, a nie kilku lat.

Bez wątpienia fabule filmu nie sprzyjają kwestie techniczne. Zdjęciom zabrakło brutalnego naturalizmu, który pozwoliłby odczuć mróz i upał, głód i ból. Sceny pracy przy wyrębie drzew, niewątpliwie wykańczającej, przypominały raczej obóz harcerski, a nie ciężki los wysiedleńców. Pod tym względem film jest nakręcony bardzo tradycyjnie, co w połączeniu z cukierkową muzyką Krzesimira Dębskiego, nadaje mu telenowelowy, mało efektowny całokształt.

Choć reżyser chwali się, że zdjęcia powstawały na Syberii, tak naprawdę sceny w obozie pracy nakręcono pod Warszawą. Cała wycieczka do Rosji wydaje się stratą czasu i pieniędzy, bo na ekranie zwyczajnie nie widać jej efektów. Można byłoby nawet ucieszyć się z ograniczenia patosu osiąganego przy użyciu środków filmowych, gdyby emocjonalnej warstwy filmu nie uśmiercał dodatkowo zbyt grzeczny scenariusz.

Znacznie ciekawszy od losów Dolinów jest przecież romans Polki Ireny (najlepsza w filmie Sonia Bohosiewicz) i rosyjskiego oficera Barabanowa (Igor Gnezdilov). Historia kobiety, która z jednej strony pragnie zapewnić przyzwoity byt swoim synom, a z drugiej szuka w brutalnym świecie nieco zabawy i radości, wyrywa się z czarno-białego schematu szlachetnych figur Polaków i podłych Rosjan. Twórcy filmu jednak nie mogą oprzeć się potrzebie postawienia moralnej kropki nad i, sprowadzając Irenę na patriotyczne tory i zaprzepaszczając szansę na uruchomienie wśród publiczności potrzeby samodzielnego myślenia.

To właśnie niechęć do wyrwania się z czarno-białego schematu jest największym problemem "Syberiady polskiej". Przed premierą filmu kontrowersje wzbudziła biografia autora książki, na podstawie której powstał scenariusz. Zbigniew Domino był prokuratorem wojskowym w czasach stalinizmu. Nie oszukujmy się - choć biografia Domino tylko potwierdza skomplikowaną polską historię, doszukiwanie się w filmie antypolskiego rysu byłoby zadaniem karkołomnym. Nawet polska Żydówka w jakże symbolicznej scenie otrzymuje od jednego z bohaterów drewniany krzyżyk i przyjmuje go ze zrozumieniem.

Świadomego dorosłego widza raczej nie porwie niemal pozbawiona moralnych rozterek uproszczona wizja świata brutalnych czasów wojny. Można się więc zastanawiać, czy nie jest ona stworzona dla widzów w wieku szkolnym, których do kin masowo przyprowadzą nauczyciele. Bardzo jednak w to wątpię - szkołę średnią kończyłem jeszcze nie tak dawno temu i wiem, że obrazy, które nie zmuszają do samodzielnego myślenia, po kilku dniach wylatują z głowy zarówno dorosłym, jak i młodzieży, niewiele zmieniając w ich codziennym życiu.

Syberiada polska
reż. Janusz Zaorski
wyst. Paweł Krucz, Adam Woronowicz
premiera: 22. lutego 2013
NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski