Komitet jednak nie daje za wygraną uznając, że postawienie pomnika wymaga poświęceń, a nawet ofiar. Utrudnienia ze strony miasta dodają odbudowie splendoru i zagrzewają do walki zwolenników. Nie od dziś wiadomo, że wspólny wróg jednoczy. Komitet wychodzi na swoje. Uważam, że decyzja o braku odwołania od, niekorzystnej dla komitetu, decyzji miasta. Wiadomo, że wojewoda wspiera odbudowę pomnika, zmieniłby decyzję prezydenta. Komitet dostałby to, o co walczy.
Teraz prawdopodobnie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wyda decyzję, by figurę postawić na żelbetowej płycie - cokole. Pomnik stanie więc na podniesieniu, choć nie z trawertynu, ale z betonu, ale jednak. Stojący obok cokół będzie symbolem „walki” i rozdziałem martyrologicznej historii. Estetycznie efekt nie może być najlepszy, ale tak powstają legendy...
Wolałabym, żeby figura stanęła przy kościele na Jeżycach, tak jak chciał tego komitet, na 2-metrowym cokole i żeby tak już zostało. Może sami inicjatorzy odbudowy przedwojennego monumentu przystaliby na to. Zgodziliby się na jego symboliczny powrót do miasta. Zyskaliby miejsce kultu, miejsce pamięci.
FLESZ: Elektryczne samoloty nadlatują.