Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szach i mat, czyli zapłać za weksel sprzed dziewięciu lat

Łukasz Cieśla
Firma Com-D prowadzi prace budowlane, ostatnio podpisała duży kontrakt
Firma Com-D prowadzi prace budowlane, ostatnio podpisała duży kontrakt Archiwum
Firma ma zapłacić 800 tys. zł ekspertowi od weksli, bo rzekomo przed laty podpisała dokument. Sprawą weksla zajmuje się teraz poznański sąd i wrocławska prokuratura.

Ekspert od weksli, skazany za oszukanie poznanianki, domaga się kolejnych pieniędzy. Tym razem 800 tys. zł od firmy budowlanej. Podstawą roszczenia jest weksel - dwustronnie zapisana kartka papieru. Ponoć powstał 9 lat temu. Światło dzienne ujrzał przed kilkoma miesiącami. Firma, która ma zapłacić prawie milion zł, czuje się zaszachowana. Twierdzi, że weksel został sfałszowany. Przekonuje o tym w sądzie, w którym broni się przed wydanym nakazem zapłaty. O swoich podejrzeniach zawiadomiła też prokuraturę. Śledztwo trwa.

O Remigiuszu P. pisaliśmy kilkakrotnie. Swoją działalność prowadzi m.in. w Poznaniu. Jest miły, schludnie ubrany. Nie ukrywa przywiązania do katolickich wartości. Klienci skarżyli się jednak, że pożyczając im pieniądze, stosował nieuczciwe zagrywki. Miał ich wpędzać w ogromne koszty, dając do podpisania weksle na olbrzymie kwoty. Ponoć nie rozumieli znaczenia podpisywanych umów. Prokuratury najpierw umarzały poszczególne zawiadomienia, ale do czasu. W końcu śledczy zarzucili mu oszukanie mieszkanki Poznania. W czerwcu Sąd Apelacyjny prawomocnie go za to skazał na karę więzienia w zawieszeniu.

Dziwna historia weksla
Do naszej redakcji zgłosili się przedstawiciele firmy budowlanej Com-D z Jawora na Dolnym Śląsku. Twierdzą, że są kolejnymi pokrzywdzonymi przez Remigiusza P. Mają zapłacić jego firmie, mającej wirtualne biuro w centrum Poznania, aż 800 tys. zł. Podstawą roszczenia jest stary weksel.

Firma z Jawora dowiedziała się o swoich kłopotach w lutym 2016 r. Wtedy prezes Com-D dostał telefon od jednego z klientów. Zawiadomił, że komornik domaga się, by klienci spółki z Jawora przelewali pieniądze na jego konto. Bo przeciwko firmie trwa egzekucja. Za chwilę w spółce pojawił się komornik - Artur Łukomski ze Świebodzina - by zająć jej majątek. Towarzyszył mu Remigiusz P., mieszkaniec tego samego miasta.

- Panowie mówili do siebie po imieniu. Byliśmy bardzo zaskoczeni. A nieznany nam wcześniej Remigiusz P. miał weksel pochodzący ponoć z 2007 roku. Przez te wszystkie lata nikt w firmie nie wiedział o istnieniu takiego zobowiązania - opowiada adw. Łukasz Ferenc, prawnik reprezentujący Com-D. Po pewnym czasie firmie udało się odblokować konto, bo wpłaciła 800 tys. zł na to wskazane przez komornika. Kwota pozostanie tam do czasu rozwiązania sporu. Sprawę o zapłatę rozpatruje poznański Sąd Okręgowy.
Sporny weksel nosi datę 11 kwietnia 2007 roku i widnieje na nim podpis Ireneusza R., kiedyś prokurenta Com-D. Rzekomo przed laty R. wystawił weksel na rzecz firmy Rondo Bau z Wrocławia, w której był... prezesem i prokurentem. Weksel miał zostać zapłacony dopiero 18 listopada 2015 r. w banku PKO BP w Poznaniu. Dlaczego tam? Pytań jest więcej. Choćby dlatego, że weksel nie stanowi nawiązania do żadnej umowy. Nie wiadomo, z tytułu jakiego zobowiązania został wystawiony.

Chcieliśmy porozmawiać z Ireneuszem R. Nasze telefony odbierali mężczyźni, którzy zapewniali, że zadzwoniliśmy pod niewłaściwy numer. O pomoc w kontakcie poprosiliśmy Remigiusza P. Obaj panowie dobrze się znają, łączy ich nie tylko weksel. Wspólnie zasiadali w zarządzie wrocławskiego Budopolu. Jednak Remigiusz P. stwierdził, że bez zgody znajomego nie przekaże numeru. Twierdził, że sam ma kłopoty ze skontaktowaniem się z R. Ale jeśli mu się uda, przekaże nasz numer swojemu znajomemu.

Co wie informator?
Na odwrocie weksla pojawiają się charakterystyczne dla prawa wekslowego zapiski. Wynika z nich, że „dokument” trafiał z rąk do rąk. Ireneusz R. w nieznanej dacie ustąpił weksel na rzecz firmy Tomasza D. z Gdańska (Tomasz D. był karany m.in. za fałszowanie dokumentów). 20 grudnia 2012 r. Tomasz D. ustąpił na rzecz Waldemara H., a ten 13 listopada 2015 roku na rzecz Remigiusza P. Ciekawe jest zwłaszcza to ostatnie ustąpienie. Waldemar H. pozbył się roszczenia wobec wypłacalnej firmy, jaką jest Com-D, na zaledwie pięć dni przed terminem zapłaty. Dlaczego zrezygnował z okazji na teoretycznie łatwy zarobek? Ponoć za sprzedaż wierzytelności opiewającej na 800 tys. zł dostał od Remigiusza P. tylko 200 tys. zł.

Ten ostatni mówi, że ma potwierdzenie zapłaty za weksel, ale pokazać go nie chciał. P. stwierdził też, że do końca nie wie, dlaczego wcześniej nieznany mu Waldemar H. zdecydował się sprzedać weksel. Może było tak, jak mówi Remigiusz P., że sprzedający, choć zajmował się windykacją, nie wiedział, jak się zabrać się do wyegzekwowania należności.
Okoliczności powstania weksla inaczej przedstawia firma Com-D. Spółka potwierdza, że Ireneusz R. był kiedyś jej prokurentem i wspólnikiem. Ale ze stanowiska prokurenta miał zostać odwołany po obradach, do których doszło w 29 marca 2007 r. Com-D przekonuje więc, że skoro został wówczas odwołany, to kilkanaście dni później nie mógł wystawić weksla w imieniu firmy. Kolejne argumenty dotyczą tego, że Com-D w 2007 r. była w kiepskiej kondycji. Nie mogłaby więc zaciągać tak dużych zobowiązań i to bez wiedzy zarządu. Zresztą w spółce przez lata nikt wiedział o istnieniu weksla. Jak twierdzi Com-D, o wekslu nie wspomniał również sam Ireneusz R. Mimo że do 2010 roku był wspólnikiem i pojawiał się na walnych zebraniach.

- Od pewnej osoby, która jest kluczowym świadkiem w tej sprawie, usłyszeliśmy, że wszyscy panowie, których nazwiska pojawiają się na rewersie weksla, znają się towarzysko i biznesowo. Ten świadek wskazał nam również, że decyzja o wystawieniu weksla tak naprawdę zapadła jesienią 2015 r. Wówczas dwie osoby, których nazwiska pojawiają się na wekslu, usłyszały, że firma Com-D wygrała duży przetarg. To stało się powodem powstanie weksla i żądania zapłaty 800 tys. zł - mówi nam adw. Łukasz Ferenc. - Problem jest poważny, a ofiarą takich działań może stać się każdy przedsiębiorca. Szczytem hipokryzji jest to, że Remigiusz P., którego podpis widnieje na wekslu, powołuje się w swoich wypowiedziach na wartości chrześcijańskie.

Przypadek nie istnieje
Remigiusz P. rzeczywiście mówi o wartościach chrześcijańskich. W rozmowach odwołuje się do przykładów ze Starego Testamentu. Na spotkaniach grup chrześcijańskich występował jako ekspert od weksli. Deklaruje, że jest katolikiem. Osoby, które go poznały, twierdzą, że niewygodne pytania zbywa stwierdzeniami, że czegoś nie wie, nie wnikał w historię weksla, bo im więcej by wiedział, tym więcej byłoby komplikacji.

Remigiusz P. potwierdza, że rzeczywiście nie pyta ponad to, o co powinien. Jednak historią tego konkretnego weksla, jak podkreśla, się zainteresował. Jego znajomy Ireneusz R. potwierdził, że przed 9 laty podpisał taki dokument obciążający spółkę Com-D. P. zapewnia też, że spośród mężczyzn wymienionych na wekslu zna jedynie Ireneusza R.

Podobno poznali w 2014 r. Remigiusz P. zachwalał nam Ireneusza R. jako doktora prawa renomowanej uczelni, członka komisji parlamentarnej do zmian w prawie upadłościowym. I jak twierdzi Remigiusz P., 800 tys. zł to kwota, którą Ireneusz R. niejednokrotnie w ciągu miesiąca wyda na obiady. Czy to przypadek, że Remigiusz P. posługuje się wekslem, który 9 lat temu miał zostać podpisany przez jego znajomego? P. odpowiada, że w bardzo precyzyjnym języku hebrajskim słowo „przypadek” nie istnieje.
Uczciwość to podstawa
Sprawą weksla zajmuje się teraz poznański sąd oraz wrocławska prokuratura. Remigiusz P. twierdzi, że ze spokojem oczekuje na ich rozstrzygnięcia.

Przypomnijmy, że w innej sprawie ciąży na nim prawomocny wyrok za oszukanie poznanianki podczas udzielania pożyczki. Ma zwrócić kobiecie 252 tys. zł. Jednak nie poczuwa się do winy. Podkreśla, że jeden z trzech sędziów złożył zdanie odrębne, w którym wskazał na brak wiarygodności pokrzywdzonej poznanianki i próbę uniknięcia przed nią odpowiedzialności za własne decyzje. Pieniędzy nie zamierza więc oddawać. A za kratki iść nie chce. Chce starać się o wznowienie śledztwa w tej sprawie. Liczy, że sąd nie odwiesi mu zasądzonej kary więzienia.

Remigiusz P. ma też na pieńku z innymi byłymi klientami. Po tym, jak „Głos Wielkopolski” opisał ich zarzuty wobec niego, miał złożyć przeciwko nim prywatny akt oskarżenia o zniesławienie. Byli klienci skarżyli się, że Remigiusz P. pożyczył im na przykład 1500 zł, a dał do podpisania weksel na 100 tys. zł. Ekspert od weksli przekonuje, że klienci wiedzą, co podpisują.

O sobie ma dobre zdanie. Przekonuje, że jest uczciwy i konsekwentny, a uczciwe jest wszystko to, co jest zapisane w umowie.

Remigiusz P. nie zgodził się na zacytowanie swoim wypowiedzi. Podczas autoryzacji uznał, że chcemy je wykorzystać skrótowo i w niewłaściwym kontekście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski