Do inspiracji twórczością Roberta Stevena Moore przyznaje się coraz więcej niezupełnie zwyczajnych artystów - m.in. Toro Y Moi i Ariel Pink. Dla jednych geniusz, dla innych szaleniec. Żył w ubóstwie, dopiero dzisiaj, wraz z rosnącą popularnością nieprofesjonalnej muzyki lo-fi, jest ponownie odkrywany. Dziś gra koncerty na całym świecie, a o jego życiu powstaje dokument.
Większość swoich nagrań wydawał własnym sumptem na kasetach i płytach CD-R, pod szyldem R. Stevie Moore Cassette Club. Zadebiutował w wieku 7 lat. Zaśpiewał wtedy w duecie z Jimem Reevesem. Utwór "But You Love Me, Daddy" stał się hitem.
W 1976 roku wydał swój pierwszy, nagrany w warunkach domowych, album "Phonography", w zaledwie 100 egzemplarzach. W 1996 magazyn Rolling Stone umieścił go na liście 50 najważniejszych nagrań indie.
Moore gra na gitarze, basie, pianinie, syntezatorach, wibrafonie i perkusji, kręci własne filmy, które często publikuje na YouTube. Zlepia swoje kompozycje z elementów country, bubblegum popu, muzyki do windy, southern rocka czy doo-wopu. Jego piosenki, choć bardzo pomysłowe, sprawiają wrażenie nieustannego strumienia świadomości.
R. Stevie Moore
Dragon (ul. Zamkowa 3)
wtorek 7 maja, godzina 20
bilety: 25, 30 zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?