Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szefowie Biura Spraw Wewnętrznych: Nie tuszowano sprawy "wykupki" [ROZMOWA]

Łukasz Cieśla
Grzegorz Dembiński
O rzekomym tuszowaniu spraw przez Biuro Spraw Wewnętrznych rozmawiamy z dyrektorem BSW Ryszardem Walczukiem oraz jego zastępcą Grzegorzem Kisielem.

Pojawiły się doniesienia, że policjant W. z poznańskiego BSW zorganizował wykupienie od złodziei skradzionego samochodu jego kolegi. Ale przyjęto wersję, że właściciel auta przypadkiem je odnalazł. Czy takie „cudowne odnalezienie” jest zgodne z zasadami doświadczenia życiowego?
Ryszard Walczuk: Owe doniesienia to w rzeczywistości plotki i anonimowe pisma. Nie potwierdziły się. Wpływały one do Komendy Głównej Policji i prokuratury, zostały zweryfikowane wszelkimi możliwymi sposobami. Także operacyjnymi, o których z istoty rzeczy nie mogę mówić. Sprawą zajął się też rzecznik dyscypliny.

Czytaj też: "Dla dobra policji" tuszowano sprawę "wykupki" kradzionego samochodu?

Nikogo nie przesłuchaliście , ale uznaliście, że nie było podstaw do zawiadomienia prokuratury.
Grzegorz Kisiel: Przesłuchać nie przesłuchaliśmy, ale rozpytano bardzo wiele osób. Do tego dochodzą sprawdzenia, które możemy robić drogą operacyjną. Pełną informację z jawnych ustaleń przekazano prokuraturze (Tak naprawdę prokuratura dowiedziała się o „wykupce” z anonimowego doniesienia, a nie z zawiadomienia BSW – dop. red.).

Billingi wskazują, że okradziony Rom od dnia kradzieży kontaktował się ze swoim kolegą z BSW.
R. Walczuk: To również sprawdzano. Trudno podważyć wersję przedstawioną przez policjanta w kontekście chociażby naszych ustaleń.

Billingi wskazują również, że policjant W. kontaktował się z pośrednikiem wskazywanym w anonimie. Ten pośrednik miał mu pomóc w „wykupce”.
G. Kisiel: Żadna z przeprowadzonych analiz nie potwierdza przestępczego charakteru kontaktów policjanta.

Jako pierwsza sprawę „wykupki” poruszyła policjantka S. z poznańskiego BSW. Dlaczego niebawem wyciągnięto jej, że kilka razy nie odstawiła radiowozu do komendy lecz zaparkowała pod domem? Dlaczego o jej przypadku zawiadomiliście prokuraturę twierdząc, że zależy wam na „pełnej transparentności”?
R. Walczuk: Rzeczywiście, policjantka ta przekazała przełożonemu informację o tym, że w KWP w Poznaniu krążą plotki o rzekomym udziale policjanta w tzw. wykupce. Zbiegło się to w czasie z ujawnieniem się konfliktu personalnego pomiędzy funkcjonariuszami S. i W. Być może efektem tego konfliktu był również anonim dotyczący nieprawidłowości w użytkowaniu pojazdu służbowego przez panią S. Weryfikacja potwierdziła informacje z tego anonimu. Potwierdziła je też pani S. W tej sprawie przeprowadzono zarówno postępowanie szkodowe, jak i postępowanie wyjaśniające. Pojawiły się także pytania od dziennikarzy o tę właśnie sprawę. Nieprawidłowości nosiły znamiona przekroczenia uprawnień, więc niezależnie od grożącej policjantce odpowiedzialności dyscyplinarnej, materiały dotyczące rzeczonych naruszeń przesłano do prokuratury. W sprawach dotyczących policjantów, wiążącej oceny może dokonać wyłącznie prokurator.
Policjantka S. często w niewłaściwy sposób używała radiowozu?
R. Walczuk: Kilkakrotnie. Postępowanie szkodowe wykazało szkodę w łącznej wysokości kilkuset złotych.

W sprawie policjanta W., któremu niektórzy zarzucali udział w „wykupce”, nie byliście już tacy „do bólu” transparentni. Prokuratury nie zawiadomiliście.
R. Walczuk: Wręcz przeciwnie. Informacje dotyczące zarówno policjanta jak i policjantki były weryfikowane w ramach wspólnego postępowania wyjaśniającego, którego materiały w całości zostały przesłane do prokuratury (W rzeczywistości BSW wnioskowało do prokuratury wyłącznie o sprawdzenie sprawy użycia radiowozu. Czytaliśmy akta tej sprawy – dop. red.).

Z notatki Grzegorza Nawrockiego, szefa poznańskiego BSW, wynika, że „policjant W. zachował się nieetycznie, bo dowiedziawszy się o kradzieży samochodu, nie nadał sprawie biegu, wykazał się brakiem zainteresowania, jak pokrzywdzony nawiązał kontakt z policją”.
G. Kisiel: Nasze wątpliwości dotyczyły nie niepoinformowania o kradzieży, o której przecież sam pokrzywdzony zawiadomił już policję, ale braku natychmiastowego poinformowania policji o odzyskaniu pojazdu, skoro już o tym wiedział. Policjant uczynił to dopiero po dwóch dniach, po weekendzie. Tłumaczył, że mając wiedzę od Roma o kradzieży i potencjalnym złodzieju poinformował o tym policjanta, który zajmował się walką z przestępczością samochodową. To jest w notatkach obu funkcjonariuszy. Samego Roma poinstruował, że ma o odzyskaniu auta natychmiast poinformować policję. Czy to zachowanie wyczerpuje znamiona przestępstwa? Na podstawie oficjalnej i operacyjnej weryfikacji wiemy, że nie. (Komisariat w Kostrzynie, gdzie doszło do kradzieży, szybko zamknął sprawę i miał uznać, że doszło jedynie do „krótkotrwałego zaboru mienia” – dop. red.).

W sprawie „wykupki” nie wszczęto śledztwa, nie przesłuchano różnych osób, nie sprawdzono wszystkich billingów.
R. Walczuk: Decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa podjął w tej sprawie prokurator. My zrobiliśmy, to co mogliśmy zgodnie z prawem.
Pojawiają się teorie, że policjant W. wiedział o tzw. aferze parkingowej w policji i jej rzekomym tuszowaniu w BSW. Podobno dlatego jego przełożeni „odpuścili” mu sprawę „wykupki”.
R. Walczuk: I znów jakieś domniemania, w których kluczową rolę odgrywa słowo „podobno”. A prawda jest taka, że wspomniany policjant w sprawie tzw. afery parkingowej nie wykonywał żadnych czynności.

Pojawił się anonim dotyczący rzekomych nieprawidłowości w BSW i tuszowaniu ich przez kierownictwo. Dlaczego potem wezwano pracowników BSW, by pod nazwiskiem złożyli oświadczenia ws. anonimu? Chcieliście ustalić autora?
R. Walczuk: Pracowników i funkcjonariuszy poproszono o przekazanie w notatkach służbowych wiedzy dot. ew. nieprawidłowości zaistniałych z udziałem policjanta W.

Taka weryfikacja anonimu jest właściwa? To jedyny sposób na sprawdzenia anonimu?
G. Kisiel: Jest to sposób najszybszy i skuteczny. Pismo było podpisane „Funkcjonariusze i pracownicy cywilni Wydziału w Poznaniu BSW KGP”. Zapytano zatem właśnie ich.

Dlaczego pozwoliliście, by naczelnik BSW z Poznania, wymieniony w anonimie, weryfikował np. sprawę wykupki. Nie był sędzią we własnej sprawie?
R. Walczuk: Przełożeni oraz prokuratorzy nie mieli zastrzeżeń, co do sposobu weryfikowania treści anonimów przez naczelnika Nawrockiego, który jest rzetelnym, dobrym funkcjonariuszem.

Dlaczego policjantka S. i policjant W. musieli opuścić BSW?
R. Walczuk: Stwierdziliśmy, że jest konflikt między nimi, co może źle wpłynąć na pracę innych osób w wydziale. Ten wydział musi pracować bez obciążenia konfliktem interpersonalnym, który z pewnością przekładał się na jakość pracy zespołu. Był to dobry krok, co potwierdziły badania atmosfery pracy w wydziale przeprowadzone przez psychologa.

Który z tych policjantów był lepiej oceniany?
R. Walczuk: Policjantem o dłuższym stażu w BSW była S. Jednak mniejsze doświadczenie nie może deprecjonować drugiego policjanta. Pani S. była dobrze oceniana. A pan W.? Do mnie nie docierały negatywne oceny jego pracy przez przełożonego.

Jakie poważne przestępstwa policjantów wykrywa BSW?
R. Walczuk: Sporo spraw dotyczących korupcji. Prowadziliśmy też sprawy dotyczące wyłudzeń odszkodowań komunikacyjnych przez funkcjonariuszy, zmów przetargowych czy przekazywania informacji z policyjnych baz danych.

Wśród policjantów panuje opinia, że BSW nie ma wielkich osiągnięć. I stawiają pytania: czy policjanci są tak uczciwi, czy BSW takie słabe?
G. Kisiel: Weryfikujemy wszelkie wpływające do BSW informacje wskazujące na możliwość popełnienia przestępstwa przez policjantów i pracowników policji. Liczba podejrzanych policjantów utrzymuje się od kilku lat na podobnym poziomie. Ponadto duży nacisk kładziemy na działania profilaktyczne. Nie zapominajmy też o sprawach oczyszczania funkcjonariuszy z pomówień.

W Poznaniu głośno jest o tzw. aferze parkingowej w policji. Sprawę wykryło BSW, ale nie zawiadomiliście prokuratury, zrobiło to dopiero CBA. Nie chcieliście negatywnie wpływać na wizerunek formacji?
R. Walczuk: Weryfikując informacje, które uzyskaliśmy, zebraliśmy taki materiał, który pozwalał na zainteresowanie sprawą CBA. Prosta rzecz: my nie możemy prowadzić kontroli w ZDM, by potwierdzić nieprawidłowości, gdyż nie mamy takich uprawnień. Ma je CBA i dlatego tam trafiły nasze materiały.

Rozmawiał Łukasz Cieśla

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski