O sklepie na poznańskim Łazarzu pisaliśmy wielokrotnie. Jego właściciel stał się osobą publiczną, gdy podjął walkę ze złodziejami sklepowymi. W Internecie publikował filmy dokumentujące poczynania wyrostków rzucających w niego butelkami, wynoszących towar. W zeszłym tygodniu mężczyzna ogłosił, że zamyka sklep. Nie krył rozgoryczenia działalnością policji i prokuratury - jak mówił atakujący go ludzie ciągle chodzą na wolności.
- Stał się "symbolem sprawiedliwości", a sam nie reguluje zobowiązań - mówi Paweł Sendrowski z Wielkopolskiej Grupy Prawniczej, zaznaczając, że nie chce odnosić się do plagi kradzieży sklepowych.
Okazuje się, że od 1998 roku "szeryf" ma dług w wysokości kilku tysięcy złotych.
- W 1999 roku sąd wydał wyrok w tej sprawie. Przez lata jednak mężczyzna nie spłacił nawet części należności. Kolejne kroki podejmowane przez prawników zawodziły. Wierzyciel uzyskał nawet klauzulę wykonalności przeciwko małżonce dłużnika ale i to nie przyniosło rezultatów. Policjanci nie odnaleźli jej, gdy mieli doprowadzić ją na salę rozpraw, gdzie miała wyjawić majątek - opowiada Paweł Sendrowski i dodaje, że pod koniec 2011 roku komornik uznał, że nie jest w stanie wyegzekwować długu i umorzył sprawę. - Ale to nie oznacza, że dług zniknął. Zamierzamy złożyć wniosek o ponowne wszczęcie - dodaje prawnik.
- Nie mam żadnych długów - odpowiada Marek Obtułowicz. - Zaległości miała firma, która utraciła płynność finansową i nie wykonuje już działalności.
- Czy pan był jej prezesem, a żona wiceprezesem? - pytamy.
- Tak - potwierdza, a gdy pytamy czy spłaci zaległości powtarza, że on nie ma długu.
- Jednak wyrok dotyczy pana Marka, a nie jego firmy - twierdzi Paweł Sendrowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?