Marek O. potrzebował na to zaledwie czterech dni. Niewykluczone, że gdyby 80-letniej mieszkance Gryfowa Śląskiego, jego ostatniej ofierze, nie pomogli sąsiedzi nasyłając na niego policję, działałby nadal.
Nie miał bowiem skrupułów zażądać od mieszkanki Sulechowa wszystkiego co miała nie tylko w domu, ale i w banku. Zrobił to już po tym, jak wręczyła mu 10 tys. dolarów i 10 tys. euro. Podobnie było w Gryfowie: 27 tys. złotych, które zdążył wyłudzić to też było dla niego za mało. Wpadł, kiedy wrócił po więcej.
Na ławę oskarżonych trafi sam, choć prokuratura nie ma wątpliwości, że miał wspólników i mocodawcę. Ktoś musiał przekazywać mu numery telefonów i adresy potencjalnych ofiar. W akcie oskarżenia jest tylko o tych trzech, które uwierzyły oszustowi. Nie musiały być jedynymi, które były na celowniku szajki.
Marek O. przyznał się wprawdzie do winy, ale próbował przekonać prokuratora, że był nieświadomym niczego narzędziem w rękach przestępców. Tyle, że zebrane w sprawie dowody, w tym zeznania okradzionych staruszek, jednoznacznie go obciążają.
- Nie ma wątpliwości, że Marek O. świadomie uczestniczył w tym procederze - mówi Jerzy Szkapiak, prokurator rejonowy w Lwówku Śląskim.
Markowi O. grozi do 8 lat więzienia. Jego proces rusza za kilka dni. Na salę sądową doprowadzą go policjanci - na wniosek prokuratury przedłużono mu tymczasowy areszt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?