Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześciolatki zostaną w przedszkolach?

Daria Kubiak
Daria Kubiak
Rząd szykuje kolejną reformę systemu edukacji. Zmiany przyniosą więcej złego, czy dobrego? Co na to rodzice kaliskich przedszkolaków?

Powrót do zerówek w przedszkolach, objęcie obowiązkiem szkolnym siedmiolatków, a nie sześciolatków jak jest obecnie i pozostawienie wyboru rodzicom - to wszystko zapowiada rząd Prawa i Sprawiedliwości. Rodzice będą mogli więc sami decydować, czy chcą posłać dziecko do szkoły w wieku 6 lat czy o rok później. Dzisiaj, aby uchronić sześciolatka przed pójściem do szkoły rodzice musieli zabiegać o uzyskanie odroczenia na podstawie zaświadczenia z poradni psycho-logiczno-pedagogicznej. W tym roku takie odroczenia uzyskało 62 proc. sześciolatków z Kalisza, które zostały zgłoszone do poradni.

Minister edukacji Anna Zalewska zapowiada, że projekt nowej ustawy będzie gotów za około 10 dni. Już dzisiaj jednak wzbudza kontrowersje. Jego przeciwnicy alarmują, że kolejna reforma spowoduje ogromne perturbacje w szkołach, będą zwolnienia nauczycieli, a w przedszkolach zabraknie miejsc dla trzylatków.

Zapowiadane przez nowy rząd zmiany podobają się jednak niektórym dyrektorom przedszkoli oraz wielu rodzicom.

Dorota Muszyńska, dyrektorka Publicznego Przedszkola nr 1 w Kaliszu, gdzie uczęszcza 26 dzieci pięcioletnich, które od września 2016 roku poszłyby do szkoły, popiera zmianę obowiązku szkolnego i opowiada się za pozostawieniem sześciolatków w przedszkolach.

- Obecnie w szkołach i przedszkolach daje o sobie znać niż demograficzny. Jestem pewna, że w naszym przedszkolu nie zabraknie miejsca zarówno dla trzylatków, jak i dla dzieci sześcioletnich. Nie wszystkie sześciolatki, choć są dobrze rozwinięte pod względem intelektualnym, radzą sobie emocjonalnie w szkolnej rzeczywistości - mówi dyrektorka ,,jedynki’’.

Mikołaj Wośko, ojciec pięcioletniego Jasia, podopiecznego tego przedszkola, jest zdania, że w oświacie dokonuje się w zbyt szybkim tempie, zbyt wiele zmian.

- Nie jestem pewien, czy błyskawicznie wprowadzane reformy są rzeczywiście dobre. Jednak jestem zadowolony, że obowiązek szkolny obejmie dzieci siedmioletnie. Wolę, aby mój młodszy syn pozostał jeszcze przez rok w przedszkolu - mówi ojciec pięciolatka.

Podobnego zdania jest Przemysław Janiak, który ma już doświadczenia związane z pójściem do szkoły swojej sześcioletniej córki.

- Córka chodzi do jednej klasy z siedmiolatkami. Zaadaptowała się bardzo szybko, ale muszę przyznać, że w sensie emocjonalnym jest na nieco innym etapie. Dlatego wolałbym, aby syn Olivier jednak poszedł do szkoły od 7 lat - mówi ojciec przedszkolaka. Z kolei Patrycja Jamroży, mama pięcioletniej Eweliny , która dopiero w tym roku zaczęła chodzić do przedszkola i ma problemy emocjonalne, nie wyobraża sobie, aby za rok skazywać dziecko na nowy stres spowodowany pójściem do szkoły.

Przeciwnicy nowej ustawy uważają, że powrót do obowiązku szkolnego od 7. roku życia spowoduje problemy w wielu samorządach. W Kaliszu, podobnie jak w innych miastach i gminach, poniesiono duży wysiłek organizacyjny i finansowy, aby przygotować szkoły na przyjęcie sześciolatków. Gdy one odejdą, klasy będą stały puste.

- Miasto sfinansowało adaptację pomieszczeń i zakup mebli szkolnych dla najmłodszych dzieci. Nawet jeśli w przyszłym roku do szkoły przyjdzie tylko część sześciolatków, sprzęt być może będzie można wykorzystać. Gorzej jednak będzie z nauczycielami. Mniej klas może oznaczać, że nie dla wszystkich będzie praca - przewiduje Ewa Zegler, dyrektor SP nr 16 w Kaliszu.

W tym roku szkolnym na 1415 uczniów klas I w kaliskich szkołach podstawowych jest 850 sześciolatków. Według czarnych scenariuszy w przyszłym roku może ich być w najlepszym razie o połowę mniej.

Wiceprezydent Kalisza Artur Kijewski jest jednak optymistą. Uważa, że gdybanie na temat tego, co będzie po wprowadzeniu kolejnej reformy, jest przedwczesne. Jest niemal pewien, że w Kaliszu nie będzie redukcji zatrudnienia wśród nauczycieli

- Będziemy dbali o to, aby zapewnić dzieciom i nauczycielom jak najlepsze warunki. Priorytetem dla władz miasta będzie to, aby nauczyciele nie tracili pracy - zapewnia prezydent Kijewski.

W przeszłości miasto radziło sobie ze skutkami reform, umożliwiając co najmniej kilkunastu nauczycielom wypracowywanie godzin koniecznych do uzyskania wymaganego pensum poza ich macierzystymi placówkami, w innych szkołach. Tak może stać się i tym razem.

Jak wyjaśnia Mariusz Witczak, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Kaliszu nauczyciele wychowania wczesnoszkolnego, dla których zabraknie pracy w szkołach, będą otrzymywać propozycje przejścia do przedszkoli.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski