Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoły nie dla edukatorów seksualnych? Problemy nie znikną

Anna Jarmuż
Iwona Jachnik uczy WDŻ w dwóch poznańskich gimnazjach. Mimo że zajęcia są nieobowiązkowe, na jej lekcje chodzą tłumy
Iwona Jachnik uczy WDŻ w dwóch poznańskich gimnazjach. Mimo że zajęcia są nieobowiązkowe, na jej lekcje chodzą tłumy Waldemar Wylegalski
Minister edukacji chce zmian w edukacji seksualnej w szkołach. Pojawiają się głosy, że to krok w stronę pozbawiania uczniów rzetelnej wiedzy.

- Nie wpuszczę sekseedukatorów do szkół - oznajmiła Anna Zalewska w wywiadzie dla jednego z prawicowych pism. Zdaniem minister edukacji, zewnętrzni eksperci są dla uczniów zagrożeniem. Nie znają dzieci i mogą im tylko zaszkodzić. Poza tym - jak podkreśla - trzeba szanować intymność młodych ludzi. Ich wychowanie powinno stać po stronie rodziców.

Ze słowami partyjnej koleżanki zgadzają się inni politycy PiS. - Zmian oczekiwało wielu rodziców i nauczycieli - mówi poseł Zbigniew Dolata. - Tak naprawdę nie byli oni w stanie kontrolować informacji przekazywanych przez zewnętrznych edukatorów. Edukacja seksualna to intymna dziedzina wychowania. W szkole są stosowne lekcje, na których uczniom przekazywana jest odpowiednia wiedza. Nie widzę konieczności wprowadzenia do szkół osób z zewnątrz - wyjaśnia poseł PiS.

Pornografia, seksting - młodzież ma z tym kontakt
Pojawiają się jednak głosy, że plany minister są krokiem w stronę pozbawienia młodzieży rzetelnej edukacji.

- Może to doprowadzić do kompletnego braku dostępu do wiedzy z zakresu wychowania seksualnego. Uczniowie i uczennice zostaną pozostawieni sami sobie - stwierdza Aleksandra Józefowska, edukatorka seksualna, koordynatorka grupy Ponton. - My też chcielibyśmy, aby dzieci i młodzież czerpały wiedzę z domu. Tak jednak nie jest. Rodzice często nie poruszają z dziećmi intymnych tematów. Rzetelnej wiedzy uczniowie nie otrzymują też w szkole.

Jak tłumaczy koordynatorka grupy Ponton, w wielu szkołach lekcje wychowania do życia w rodzinie w ogóle się nie odbywają. Zdarza się, że nauczyciele organizują w tym czasie kolejną... godzinę wychowawczą. Jeszcze groźniejszym zjawiskiem jest ideologizowanie WDŻ.

- Dziewczynki słyszą, że nie powinny prowokować chłopców. Demonizuje się seks i antykoncepcję - wylicza Aleksandra Józefowska. - Jeśli nawet znajdzie się kompetentny nauczyciel, który potrafi poprowadzić lekcję w ciekawy sposób, problemem staje się plan zajęć.

WDŻ odbywa się często na ostatniej godzinie lekcyjnej lub przed zajęciami - o 7 rano. Młodzież, która ma wiele innych obowiązków, choć chętnie by w lekcjach uczestniczyła, ostatecznie rezygnuje. Z obserwacji ekspertów Grupy Ponton wynika, że z biegiem lat sytuacja się pogarsza. Młodzieży brakuje niekiedy podstawowej wiedzy z zakresu biologii czy fizjologii. Jednocześnie znają zaawansowane techniki seksualne.

- W ciągu ostatnich kilkunastu lat dokonała się rewolucja cyfrowa. Każdy nastolatek ma w komórce internet. Zgłaszają się do nas coraz młodsze osoby, które miały kontakt z pornografią, czy doświadczyły sekstingu - tłumaczy A. Józefowska.

Z badań wynika, że z pierwszym zjawiskiem kontakt miało 67 proc. polskich nastolatków, z drugim 11 proc. Grupa Ponton prowadzi zajęcia głównie w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Coraz częściej zgłaszają się jednak do niej dyrektorzy podstawówek.

- Zdarza się, że ośmiolatek przyniesie do szkoły telefon komórkowy i cała klasa obejrzy film pornograficzny. Dzieci nie potrafią sobie z tym poradzić. Nauczyciele też - mówi A. Józefowska. - To, że będziemy zamykać oczy na problemy, nie oznacza, że one znikną.

Zmiany też w lekcjach WDŻ?
- Dzisiaj, kiedy rząd chce zlikwidować dobrze funkcjonujące gimnazja, obawiam się, że nie będzie miał zahamowań, by wycofać przedmiot WDŻ, który zdaniem PiS narusza wartości przede wszystkim chrześcijańskie - mówi Iwona Jachnik, która uczy w dwóch poznańskich gimnazjach - nr 63 i 22. - Tymczasem, z każdą przeprowadzoną lekcją upewniam się, jak ważne są te zajęcia dla nastolatków.

Jak tłumaczy nauczycielka, na każdej lekcji słyszy, że ktoś przeczytał coś w internecie. Często są to bzdury, które trzeba z uczniami wspólnie przegadać.

- Najważniejsza na tych zajęciach jest rzetelna wiedza niepoparta naszymi wewnętrznymi poglądami, związanymi np. z wiarą - mówi Iwona Jachnik.

Jak podkreśla, młodzież zazwyczaj łatwiej otwiera się przed osobami, z którymi prowadzone są tylko zajęcia WDŻ. - W jednej ze szkół uczę klasę zarówno języka angielskiego, jak i WDŻ, a do tego jestem wychowawcą. Tam na zajęciach uczniowie są mniej otwarci niż w drugim gimnazjum, gdzie uczę tylko WDŻ - tłumaczy I. Jachnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski