Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlagier dla odwiecznego rywala. Legia - Lech 2:1. Zdjęcia

Grzegorz Szkiłądź, Maciej Lehmann
Siergiej Kriwiec wyprowadził Lecha na prowadzenie, ale były to tylko dobre złego początki...
Siergiej Kriwiec wyprowadził Lecha na prowadzenie, ale były to tylko dobre złego początki... M. Zakrzewski
Jak można było przegrać ten mecz? Taki prestiżowy mecz! Kolejorz mimo zdecydowanej przewagi w pierwszej połowie i gry przez 48 minut z przewagą jednego zawodnika, uległ Legii, która przed spotkaniem miała olbrzymie problemy wewnętrzne. Mówiło się nawet, że to będzie ostatni mecz Macieja Skorży jako szkoleniowca Legii. Dzięki bramce Mezengi w 88. minucie trener uratował posadę.

Warszawski zespół powinien po pierwszej połowie przegrywać 0:3 i odzwierciedlałoby to w pełni przewagę, jaką miał Kolejorz na początku meczu na Łazienkowskiej. Poznaniacy od pierwszej minuty zaatakowali i zmusili gospodarzy do momentami rozpaczliwej obrony. Już w 2. minucie powinien paść pierwszy gol. Bramkarz Antolović podał idealnie do... Kikuta, ale pomocnik naszej drużyny nie skorzystał z prezentu. Chwilę później po dobrym zagraniu Wojtkowiaka kapitalnie z woleja uderzył Artjoms Rudnevs. Jego uderzenie z 10 metrów świetnie obronił bramkarz Legii.

Lech jeszcze podkręcił tempo, niemal nie wypuszczał gospodarzy z ich połowy i w 10. minucie dopiął swego. Po dośrodkowaniu Marcina Kikuta, Choto odbił piłkę wprost pod nogi Kriwca. Białorusin huknął jak z armaty w długi róg i tym razem Antolović był już bez szans.

Kibice Legii zamarli, w kompletnym szoku byli też ich pupile. Kolejorz nadal atakował i wypracowywał sobie kolejne doskonałe sytuacje. W 13. minucie Kriwiec uderzał z półobrotu, ale trafił w środek bramki. To powinien być drugi gol.

Jasmin Burić po raz pierwszy interweniował w 15. minucie, kiedy to z rzutu wolnego strzelał Kiełbowicz. Przez kilkanaście następnych minut Bośniak był praktycznie bezrobotny.

Gorąco było natomiast pod bramką Legii. Najpierw świetnym strzałem z dystansu popisał się Rudnews. W 31. minucie po kolejnej efektownej, koronkowej akcji w sytuacji sam na sam z Antoloviciem znalazł się Semir Stilić. Bośniak miał czas i miejsce, by przymierzyć nie do obrony. Niestety, uderzył o kilka centymetrów obok słupka. Jakby tego było jeszcze mało, chwilę później w idealnej sytuacji znalazł się Sławomir Peszko. Jak on tego nie strzelił? - rwali sobie włosy z głowy kibice Kolejorza. Legia powinna być już dawno na deskach, a tymczasem choć chwiała się na nogach, jeszcze walczyła.

Niefrasobliwość lechitów została surowo ukarana. Sprawdziło się stare piłkarskie przysłowie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 37. minucie Manu wrzucił prostopadłą piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Kucharczyka, błąd popełnił Manuel Arboleda i 19-letni napastnik Legii nie dał szans Buriciowi. Legia - Lech 1:1, to się nie mieściło w głowach!

Od 44. minuty Lech grał z przewagą jednego zawodnika, bo za drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartką do szatni odesłany został Rybus. Legia straciła też trenera, bo za krytykowanie sędziego w przerwie, ławkę rezerwowych opuścić musiał Maciej Skorża.

Początek drugiej połowy był bardzo wyrównany. Choć Lech miał przewagę jednego zawodnika, mniej widoczny był Stilić, zniknął z pola widzenia też Kriwiec. Dużo bardziej aktywni byli pomocnicy Legii, którzy walczyli i biegali za dwóch. Kolejorz chyba zapłacił za bardzo agresywną grę w pierwszej odsłonie, bo nasi piłkarze sprawiali wrażenie, jakby brakowało im sił. Efektem tego było sporo niedokładności. Poznaniacy mieli kilka okazji, by skontrować gospodarzy, ale brakowało podania otwierającego drogę do bramki.

W 80. minucie nasza drużyna miała furę szczęścia. Z rzutu wolnego uderzał Kiełbowicz. Burić w ostatniej chwili zobaczył piłkę i instynktownie interweniował. Futbolówka trafia w słupek, a stojący tuż przed bramką Astiz z ostrego kąta strzelił w boczną siatkę. Niestety, nadeszła 88. minuta. Beznadziejnie zachowali się Burić i obrońcy Lecha. Po wrzutce Kiełbowicza, piłka spada na głowę Mezengi, który trafił do siatki. Przykro to pisać, ale w tym meczu to Legia pokazała charakter.

Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1
Bramki: 0:1 Siergiej Kriwiec (9) 1:1 Michał Kucharczyk (38), 2:1 Bruno Mezenga (88).
Legia: Antolović - Rzeźniczak, Astiz, Choto (70. Jędrzejczyk), Kiełbowicz - Manu, Vrdoljak, Borysiuk, Rybus - Chinyama (80. Mezenga), Kucharczyk (63. Radović).
Lech: Burić - Wojtkowiak (86. Kiełb), Bosacki, Arboleda, Henriquez - Injac, Kriwiec - Kikut (65. Wilk), Stilić (77. Wichniarek), Peszko - Rudnevs.
Czerwona karta: Rybus (44. za drugą zółtą).
Żółte kartki: Rybus, Borysiuk, Kiełbowicz, Vrdoljak, Antolović - Henriquez, Kriwiec.
Sędzia: Mirosław Górecki.
Widzów: 22 304.

TAK RELACJONOWALIŚMY NA ŻYWO MECZ LEGIA WARSZAWA - LECH POZNAŃ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski