Jedną z odesłanych jest Elżbieta Kubicka. - Wczoraj przyjechałam do szpitala. Na operację czekałam pięć miesięcy. Usłyszałam jednak, że mogę wracać do domu, bo zwyczajnie się nie odbędzie - relacjonuje Elżbieta Kubicka, która w poniedziałek miała zostać przyjęta na oddział otolaryngologii.
Czytaj także:
Operacja kolana w Poznaniu: Zerwane więzadła naprawią za rok?
Lekarz prowadzący panią Elżbietę zaznaczył, że operacja musi zostać wykonana do końca roku. Na to nie ma już szans. - Termin przesunięto na 20 stycznia 2014 roku - żali się kobieta.
Niektórzy pacjenci czekali na przyjęcie już po raz trzeci. - Właściwie nie mamy gwarancji, że to w ogóle nastąpi - narzekają. - Przyjechałam aż z Gniezna. Dzięki operacji miałam raz na zawsze pozbyć się problemów z zatokami - mówi pani Grażyna, której zabieg również nie doszedł do skutku.
Władze szpitala rozkładają ręce. - Nie jestem w stanie nic zrobić. Dowiedziałem się, że przekroczyliśmy limit - tłumaczy dr Andrzej Szewczyk, ordynator otolaryngologii w szpitalu im. Raszei.
Długie kolejki do specjalistów. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej
Dlaczego nikt nie poinformował pacjentów wcześniej? Jak tłumaczy dr Andrzej Szewczyk, sytuacja finansowa szpitala jest zbyt napięta. - Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Możemy przyjmować tylko tych, którzy kategorycznie nie mogą dłużej czekać - wyjaśnia.
Narodowy Fundusz Zdrowia twierdzi, że to wina szpitali. - Każda placówka zna wartość kontraktu podpisanego z Narodowym Funduszem Zdrowia. Szpitale powinny równomiernie rozłożyć kontrakt i tak też go realizować - komentuje Małgorzata Lipko z wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ.
Władze Szpitala Miejskiego im. Raszei twierdzą, że sytuacja jest gorsza niż rok temu. NFZ ocenił, że plan za rok 2012 nie został wykonany. - W związku z tym liczbę punktów do wykorzystania na operacje obcięto nam o 500 miesięcznie - przyznaje dr Szewczyk.
Rezonans w Poznaniu? Czekaj, albo płać!
Taka sytuacja to nie wyjątek. Z problemami finansowymi boryka się większość poznańskich lecznic. - W tym roku przekroczyliśmy limit już o niespełna 7 milionów złotych - przyznaje Stanisław Rusek ze Szpitala Miejskiego im. Strusia. Tu część planowych operacji także już się nie odbędzie.
NFZ nie da dodatkowych pieniędzy, radzi za to szpitalom, by odpowiednio rozdysponowały kontrakty. - Należy prowadzić kolejki oczekujących dla pacjentów w stabilnym stanie i przyjmować przypadki pilne - dodaje Lipko.
Pilne, czyli takie, które zagrażają życiu lub zdrowiu. Pozostali pacjenci będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Operacji mogą doczekać się najwcześniej na początku przyszłego roku. Na niektórych oddziałach terminy operacji są zarezerwowane już do listopada. - Szpitale są zadłużone. Dyrektorzy mają poważny dylemat: zrealizować jak najwięcej planowych zabiegów, czy nie powiększać długów - komentuje Stanisław Rusek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?