18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital wojewódzki Poznań: Przy Lutyckiej łóżka są puste, a pacjenci czekają miesiącami na operację

Paulina Jęczmionka
Jacek Łukomski, dyrektor szpitala wojewódzkiego, uważa że NFZ źle dzieli pieniądze
Jacek Łukomski, dyrektor szpitala wojewódzkiego, uważa że NFZ źle dzieli pieniądze Archwium
Wszczepienie endoprotezy stawu kolanowego? Termin operacji: za 19 miesięcy. Gdy mowa o stawie kolanowym czekać trzeba rok i trzy miesiące. A chory z zaćmą pomęczy się przez pół roku. Tak długo pacjenci muszą czekać na zabieg w szpitalu wojewódzkim w Poznaniu. A wcale nie musi tak być. Bo stoły operacyjne stoją puste.

W 2010 r. w szpitalu przy ul. Lutyckiej w Poznaniu otwarto nowoczesny blok operacyjny. Powstało tu osiem klimatyzowanych, spełniających najwyższe standardy sal, a także nowe stanowiska intensywnej terapii oraz centralna sterylizatornia. - Ten oddział będzie okrętem flagowym - mówił wtedy dr Jacek Łukomski, dyrektor szpitala. Dziś tak optymistycznie nastawiony już nie jest. Tak samo jak pacjenci, którzy wierzyli, że zmniejszą się kolejki do operacji.

Zobacz również: Poznań: Łączą szpitale. Pacjenci boją się kolejek do specjalistów

- Rok temu na artroskopię kolana musiałam czekać około dwóch miesięcy - mówi Anna Kolska. - Może nie jest to dolegliwość, która wymaga natychmiastowej interwencji, ale czekanie to kolejne dni ograniczeń. Nie mogłam uprawiać żadnego sportu, bo czułam okropny ból. A chodzenie, podczas którego źle stawiałam nogę, groziło uszkodzeniem chrząstki stawowej.

Anna Kolska i tak miała szczęście, że nie trafiła na czas wakacji, kiedy - jak teraz - jeden z oddziałów ortopedycznych przy Lutyckiej jest z powodu oszczędności zamykany i zapisów nie ma. Wtedy na artroskopię można czekać nawet pięć miesięcy. To i tak niewiele w porównaniu do wszczepienia endoprotezy stawu kolanowego, na które według danych z czerwca, czeka się średnio 568 dni. A 429 dni potrzeba, by dostać nowy staw biodrowy. Choć ortopedia oraz okulistyka królują pod względem długości kolejek, to i na chirurgii ogólnej czy laryngologii średnio czeka się ok. czterech miesięcy. Ten problem w znacznym stopniu miał rozwiązać nowy blok operacyjny. Ale nie rozwiązał.

Przy Lutyckiej wykonuje się 8 tysięcy operacji rocznie. A można by dwa razy tyle

- W ciągu roku wykonujemy na nim łącznie około ośmiu tysięcy zabiegów (taką samą liczbę podawano przed otwarciem bloku - przyp. red.) - mówi dr Jacek Łukomski, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Poznaniu. - Tymczasem, zgodnie z wymaganymi przelicznikami, zbudowano go na 15-16 tys. operacji.

Gdyby więc oddział był wykorzystywany w pełni, pacjenci czekaliby nawet o połowę krócej niż teraz. Łatwiej mogłoby też być tym, którzy nie muszą poddać się operacji, ale wymagają leczenia w szpitalu. Bo miejsca są - ok. 30 proc. łóżek stoi puste. Dlaczego?

- Kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia są za małe - mówi Jacek Łukomski. - Mimo że z 900 łóżek, które mieliśmy po przejęciu dwóch poznańskich szpitali, zlikwidowaliśmy 250 i mimo że zamknęliśmy np. jeden oddział ortopedii, wciąż nie możemy za pieniądze z NFZ zapełnić miejsc pacjentami. I tak w 2012 r. przyjęliśmy ich więcej i dopłaciliśmy 2 miliony zł.

Przeczytaj też: Służba zdrowia: jak długo można czekać? Bardzo długo

Wielkopolski NFZ pytany o to, czy w szpitalu mogłoby odbywać się więcej operacji, odpowiada lakonicznie, że nie prowadzi oceny wykorzystania bloków operacyjnych. Zdaje się nie przejmować też innym problemem. Chodzi o to, że nawet połowę pacjentów szpitala wojewódzkiego stanowią ci wymagający natychmiastowej pomocy.

Tyle, że - jak mówi dyrektor placówki - za zabiegi ratujące życie NFZ płaci najmniej. - Prywatne lecznice otwierają więc opłacalną ortopedię, a NFZ daje im kontrakty, nam obcinając - mówi Łukomski. To w połączeniu m.in. z kosztami utrzymania bloku operacyjnego odbiło się w ubiegłym roku na finansach szpitala. Odnotował on 5,7 mln zł straty.

- Choć utrzymuje płynność finansową, jest to światło ostrzegawcze - uważa Zbigniew Czerwiński, radny z sejmikowej komisji zdrowia, która niedawno omawiała sytuację szpitali. - Pieniądze z NFZ są publiczne, więc powinny być wydawane z myślą o pacjentach. Nie może być tak, że oblegana, kluczowa w regionie Lutycka ma najlepszych specjalistów, blok operacyjny i wyposażenie, a nie może ich wykorzystać. A pacjenci czekają.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski