Tabela ekstraklasy po podziale punktów. Sprawdź, gdzie kolejne mecze

Ostatnia kolejka rundy zasadniczej nie przyniosła niespodzianek. Wprawdzie do przetasowania nastąpiły, ale nie na dwóch pierwszych miejscach i nie między pierwszą a drugą ósemką w tabeli ekstraklasy. Kibice Lecha liczyli na potknięcie Legii, ale nadzieje odebrał im Igor Lewczuk i arbiter Adam Lyczmański z Bydgoszczy.

Przed meczem na Łazienkowskiej były trener Lecha, Czesław Michniewicz, mówił do swoich zawodników "wagon ruszył i już nie może się zatrzymać". Portowcy posłuchali swojego opiekuna i już w 3 min za sprawą Łukasza Zwolińskiego wyszli na prowadzenie. Potem wojskowi za wszelką cenę dążyli do wyrównania, ale do przerwy nic nie wskórali.

Tuż po przerwie stołeczna jedenastka jednak wyrównała. Brazylijczyk Guilherme poderwał kolegów do walki i znów sprawa pierwszego miejsca w tabeli stała się otwarta. W 69 min do siatki trafił Igor Lewczuk i warszawianie tym samym wrócili na pierwsze miejsce w tabeli. Gol nie powinien być jednak uznany, bo jego strzelec był na minimalnym spalonym. Wygrana Legii oznaczała również, że w pierwszej kolejce grupy mistrzowskiej jej rywalem będzie w stolicy Kolejorz. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę zobaczył Michał Janota (brutalny faul na Dominiku Furmanie) i goście kończyli mecz w dziesiątkę.

Szczecinianie marzyli o czwartym zwycięstwie, a bydgoszczanie o przerwaniu złej passy w Zabrzu. Problem polegał jednak na tym, że ekipa Mariusza Rumaka już w 1 min straciła gola. Robert Jeż umieścił piłkę w siatce. Po zmianie stron wyrównał Josip Barisic i zabrzanie znów musieli nasłuchiwać wieści z Bielska-Białej. Ich niepokój zakończył się wraz z drugim golem Jeża.

Z innych drużyn walczących o udział w grupie mistrzowskiej Lechia Gdańsk po pierwszych 45 minutach nie mogła sobie dopisać trzech punktów. Z drugiej strony lechiści mogli być w jeszcze gorszych humorach, bo po 13 min przegrywali już 0:2. Bramki Kevina Friesenbichlera i Macieja Makuszewskiego pozwoliły gdańszczanom na odzyskanie wiary w szczęśliwy finał ostatniej kolejki rundy zasadniczej. W drugiej odsłonie spotkania kielczanom trzy punkty zapewnił Rafael Porcellis.

Z pozostałych ekip z czołówki ligi swoją sytuację w tabeli przed drugą fazę rozgrywek poprawiły zespoły Jagiellonii Białystok i Śląska Wrocław. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego wygrali u siebie z "Białą Gwiazdą" 1:0 po bramce Roberta Picha. Na stadionie Legii na listę strzelców wpisał się człowiek w masce, czyli Łukasz Zwoliński, a w Łęcznej dwukrotnie uczynił to inny "Zorro", Kamil Wilczek. Jego dwa trafienia dały Piastowi zwycięstwo nad Górnikiem. Kolejną wygraną pod wodzą Jacka Zielińskiego odniosła natomiast Cracovia. "Pasy" pokonały po świetnej drugiej połowie przedostatnią ekipę ekstraklasy, PGE GKS Bełchatów.

• Podbeskidzie - Lech Poznań 0:2 (0:0). Bramki: Formella (48), Hamalainen (88)
• Legia Warszawa - Pogoń Szczecin 2:1 (0:1). Bramki: Guilherme (50), Lewczuk (69) - Zwoliński (3).
• Cracovia - GKS Bełchatów 3:1 (0:1). Bramki: Covilo (59), Rakels (70), Zjawiński (80) - Olszar (43).
• Górnik Łęczna - Piast Gliwice 1:2 (1:1). Bramki: Bonin (27) - Wilczek (29, 63).
• Górnik Zabrze - Zawisza Bydgoszcz 2:1 (1:1). Bramki: Jeż (1, 84) - Barisic (50).
• Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów 2:0 (1:0). Bramki: Frankowski (27), Tuszyński (66).
• Korona Kielce - Lechia Gdańsk 3:2 (2:2). Bramki: Kapo (7), Luis Carlos (13), Porcellis (71) Friesenbichler (14), Makuszewski (18).
• Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1:0 (0:0). Bramka: Pich (68).