Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Wrona na żywo [ZDJĘCIA]

KAS
W Warszawie zakończyła się konferencja LOT z kapitanem Tadeuszem Wroną - my relacjonowaliśmy ją na żywo!

ZOBACZ JAK ON TO ZROBIŁ:

godz. 13.39
Tadeusz Wrona:
W Warszawie podejście było normalne. Moment krytyczny był przy pierwszej próbie nieudanej wypuszczenia podwozia. Przerwaliśmy normalne podejście i zaczęliśmy się zastanawiać dlaczego nam się podwozie nie wysunęło.
Przerwaliśmy podejście i postanowiliśmy poszukać innych, alternatywnych sposobów na uruchomienie podwozia.
Pytano, dlaczego nikogo nie poinformowaliśmy - od momentu podjęcia decyzji o przerwaniu podejścia upłynęły zaledwie minuty.

godz. 13.41
Tadeusz Wrona:
Czy było gorąco?
Przy drugim razie, gdy okazało się, że podwozie nie wyszło, poinformowaliśmy kontrolera wieży, że możliwe będzie awaryjne lądowanie. To było 30-35 minut przed lądowaniem.
Przez najbliższe 35 minut prób wyciągnięcia podwozia było jesz ze bardzo wiele.

godz. 13.44
Tadeusz Wrona:
Lot z Newark do Warszawy odbywał się w zakresie bezpiecznym. Układ pokładowy wykrył usterkę w układzie hydraulicznym zasygnalizował, ale mamy metody aby to zneutralizować. Nie było żadnej przesłanki do podjęcia jakiejkolwiek decyzji - samolot był sprawny. Na naszej check liście były kolejne procedury, które wykonaliśmy.

LOT - w tej procedurze nawet nie ma wzmianki o tym, by lądować na lotnisku zapasowym

godz. 13.46
Tadeusz Wrona:
Nie powiedziałem nic pasażerom. Poprosiłem - taka jest procedura, gdy nie mamy czasu - szefa pokładu, by przygotował pokład, żeby stewardesy uprzedziły pasażerów, że może być awaryjne lądowanie i żeby pasażerowie mieli świadomość tego.

Tadeusz Wrona:
Taka myśl, że będziemy lądować awaryjnie dotarła do mnie na trzy - cztery minuty przed przyziemieniem

Co to była za usterka?
Tadeusz Wrona:
Mamy trzy systemy hydrauliczne - lewy. prawy i centralny. To był ubytek płynu w instalacji centralnej. W instrukcji jest zapisane, że trzeba wyłączyć pompę - między innymi. Zostały jeszcze dwie instalacje. Naszym lotniskiem docelowym było lotnisko w Warszawie. Z mojego punktu widzenia nie było powodu, by przerywać lot.

godz. 13.54
Tadeusz Wrona:
Jestem przekonany, że każdy z nas tak samo by postąpił i tak samo by się to skończyło. Na symulatorach trenujemy również lądowanie bez podwozia.
W tym nieszczęściu mieliśmy to szczęście, że gdybym miał wybrać, czy ma wyjść podwozie główne, czy żadne, to wybrałbym żadne.

Czy miał pan poczucie, że od pana rąk zależy życie 230 osób?
Tadeusz Wrona:
Musimy zadbać o to, że ci ludzie lecą z nami. Nie możemy sobie pozwolić w tym momencie na jakikolwiek błąd. Kontakt z ziemią nie może być twardy. Przy przeciążeniu, przy uderzeniu mogłoby dojść do - jak to nazwać - urwania jakiejś części, to mogłoby doprowadzić do jakiejś... utraty kierunku i opuścić pas...

Bał się Pan?
Tadeusz Wrona:
Wiele razy żeśmy... i zawsze staramy się wylądować bezpiecznie. Te nasze lądowania muszą być powtarzalne. Ono nie było ani jakoś bardziej delikatne, ja nie czułem nic. Może pasażerowie z tyłu coś czuli.

Kiedy pan poczuł, że wszyscy są bezpieczni?
Tadeusz Wrona:
Jak stanęliśmy na pasie,. Ale pojawił się dym. Niektórzy z was, którzy widzieliście na żywo widzieliście, że zaczęło się coś palić.
Ulgę poczuliśmy, gdy nas cofnęło i samolot się zatrzymał. Można było zacząć ewakuację. Zarządzona została ewakuacja - zresztą na filmach to bardzo ładnie zostało pokazane. Ulgę poczułem taką pełną, gdy szef pokładu zameldował "Pokład pusty".

godz. 13.59
Tadeusz Wrona:
W moim odczuciu bardzo dobrze została ułożona współpraca. Wiedzieliśmy, że pas został pokryty pianą, choć nigdy wcześniej nie widziałem jak taka piana na pasie wygląda. Ona spełniła swoje zadanie. Kontrola zadbała o to, by nas puścili - sami zadbali o to, byśmy nie musieli zniżać się i wznosić.

Kpt. Makula - szef floty boeing 767:
W ciągu kilku sekund zostały opuszczone klapy i zaczęli samolot opuszczać pasażerowie. To wieloletnia współpraca nas wszystkich zaoowocowała. To potwierdziło, że wszystko działa, że piloci są bardzo dobrze wyszkoleni.
Kpt Wrona jest szybownikiem - nie chcę nawiązywać do lądowania na Hudson, - ale ci piloci mają bardzo dużo wspólnego - obaj mają doświadczenie, obaj latają na szybowcach.

godz.14.03
Co powiedzieć młodym ludziom?
Tadeusz Wrona:
Żeby ich nie spotkała taka przygoda.

godz. 14.08
Tadeusz Wrona:
Załoga, która przyleciała przed nami stwierdziła, że nie ma żadnych usterek, mechanik naziemny, którego nasza firma zatrudnia wykonał przegląd, że samolot w 100 % sprawny, ja też się pod tym podpisałem.
Nie wiem, jak to się udało boeingowie - te samoloty są po prostu bezpieczne.

Tadeusz Wrona:
Odcinek do Newark wykonywał inny pilot, ja miałem wykonać odcinek z powrotem. W naszej książce jest wszystko opisane - co należy do pilota lecącego, a co do obserwującego.

Panowie opuściliście pokład, gdy usłyszeliście, że pokład pusty?
Tadeusz Wrona:
Nie. My nie musieliśmy się aż tak śpieszyć. Była po prawej jedna lina wypuszczona - bo nie ma takiej procedury - kolega otworzył schodek i wystawił tę linę na wszelki wypadek.
To, że (samolot) się będzie palił, to wiedzieliśmy. Straż nam pomogła na tyle, że ten ogień został stłumiony.
Więc my nie musieliśmy opuszczać samolotu - kolega zadeklarował, że pójdzie jeszcze raz sprawdzić samolot. Po czym jak ja skończyłem swoje czynności- widziałem, że strażaków jest sporo, że pasażerowie są z dala od samolotu, to ja też sprawdziłem, czy nikogo nie ma. Czasem zwierzęta przewozimy...

Ja leciałem, a kolega prowadził łączność stałą.
Autopilot pomagał nam - samolot, prócz tego, że nie miał podwozia był sprawny. Odpięliśmy autopilota na 200 300 metrów, bo w takiej konfiguracji autopilot nie wyląduje.
Więc go wyłączyliśmy i postaraliśmy się delikatnie wylądować.

Czy doświadczenie szybowcowe pomogło?
Tadeusz Wrona:
Byłoby przydatne w innych sytuacjach - jak nad rzeką Hudson, tam się wyłączyły silniki i samolot leciał jak szybowiec.
My mieliśmy oba silniki, my mieliśmy czas żeby pozbyć się paliwa.

14.16
Czy klapy się wysunęły w normalnym trybie?
Tadeusz Wrona:
W trybie awaryjnym

Czy po tej pierwszej informacji o usterce, informowaliście Warszawę, że będzie awaryjne lądowanie?
Tadeusz Wrona:
Powiem tak: każdy start to jest samolot zawieszony nad ziemią. My na symulatorach musimy być przygotowani na radzenie sobie z usterkami. To nie był problem to wykonać. To w normalnym trybie się odbywało. Przekazali nam, żeby postępować zgodnie z procedurami.

14.22
Jak się uydało wczoraj zasnąć?
Tadeusz Wrona:
Ciężko było ze względu na dzwoniący stale telefon. Tak koło 23 to już znajomi, rodzina, koledzy przestali dzwonić, można było odsapnąć, ale ciągle ten lot w głowie wracał i się zastanawiałem, co jeszcze mogliśmy zrobić, żeby poszło lepiej... Może firma miałaby mniej kłopotów, gdyby ten ślizg skończył się kilkaset metrów dalej. Ale jak już się ślizgaliśmy, nie mieliśmy na to wpływu.

Kiedy już wiedziałem, że pokład jest pusty, ale wiedziałem że nikt nie ucierpiał - super po prostu.

godz. 14.24
Co teraz?
Tadeusz Wrona:
To normalna procedura - określi swoje stanowisko komisja badająca wypadki lotnicze, czy mnie zawiesi w czynnościach, czy pozwoli latać.
W sobotę mam lecieć do Hanoi, ale czy to nastąpi leży w gestii komisji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski