Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice polskiego atomu. To tu przechowywano głowice atomowe - zniknęły razem z odejście Rosjan [ZDJĘCIA]

Weronika Błaszczyk
Weronika Błaszczyk
Bomba zrzucona na Hiroszimę miała moc około 15 kt. Radzieckie wojska miały mieć wśród swojej „amunicji specjalnej” głowice jądrowe nawet o mocy 500 kt. Co więcej, były one przechowywane w Wielkopolsce. Zobacz zdjęcia --->Zobacz także: Miasto widmo na granicy Wielkopolski i Zachodniopomorskiego --->
Bomba zrzucona na Hiroszimę miała moc około 15 kt. Radzieckie wojska miały mieć wśród swojej „amunicji specjalnej” głowice jądrowe nawet o mocy 500 kt. Co więcej, były one przechowywane w Wielkopolsce. Zobacz zdjęcia --->Zobacz także: Miasto widmo na granicy Wielkopolski i Zachodniopomorskiego --->Adam Jastrzębowski
Bomba zrzucona na Hiroszimę miała moc około 15 kt. Radzieckie wojska miały mieć wśród swojej „amunicji specjalnej” głowice jądrowe nawet o mocy 500 kt. Co więcej, były one przechowywane w Wielkopolsce. Co zakładał program o kryptonimie „Wisła”? Dlaczego magazyny broni masowego rażenia znalazły się w środku lasu w niewielkiej wsi? Jakie jeszcze inne tajemnice skrywają okolice Brzeźnicy-Kolonii?

Brzeźnica Kolonia to niewielka wieś położona w województwie wielkopolskim, w powiecie złotowskim. Liczy około 220 mieszkańców. Jej malownicze położenie wśród licznych lasów sprawia, że zdaje się doskonałym miejscem do rodzinnych wycieczek i odpoczynku. W okolicy znajduje się kilka ciekawych punktów, które można przy okazji zwiedzić. Pozornie Brzeźnica Kolonia nie wyróżnia się absolutnie niczym. W końcu, co jak co, ale w Polsce ładnie położonych wsi nie brakuje.

Co więc sprawia, że to właśnie tutaj przyjeżdżają liczne wycieczki, także z zagranicy? Dlaczego właśnie o tej wsi powstają programy popularnonaukowe i amatorskie filmy na YouTubie? Jaką tajemnice skrywa miejscowy las?

Polskie atomowe marzenia

Zacznijmy jednak od czegoś innego. Nie ulega wątpliwości, że temat broni jądrowej od wielu lat wzbudza liczne kontrowersje. Ma ona swoich gorących zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Jedni na samą myśl zaczynają się denerwować, wspominając ataki na Hiroszimę i Nagasaki. Innym od razu przychodzą do głowy liczne argumenty za jej posiadaniem.

Dyskusja na ten temat rozgorzała w przestrzeni publicznej jeszcze bardziej przy okazji wojny w Ukrainie. Sprowokowała też rozmowy w Polsce i o Polsce właśnie w tym kontekście. Prezes Jarosław Kaczyński w marcowym wywiadzie dla „Gazety Polskiej” o trwającej inwazji Rosji na Ukrainę przyznał, że chciałby, by broń atomowa trafiła do naszego kraju, choć sam ocenił ten pomysł jako nierealny. Hasło jednak zostało rzucone i wiele osób na nowo zaczęło zastanawiać się nad plusami i minusami ulokowania takiej broni w Polsce.

Co łączy polską wieś w północnej Wielkopolsce i broń atomową? Przecież kraj nad Wisłą nigdy nie miał tak potężnego środka zagłady… ale czy na pewno?

Jeśli w internetową wyszukiwarkę wpiszemy hasło „broń masowego rażenia w Polsce” już pierwszy znaleziony wynik uświadomi nam, że na terenie naszego państwa w czasach zimnej wojny znajdowały się ładunki nuklearne. Jak łatwo się można teraz domyślić, były m.in. także w Wielkopolsce.

W województwie wielkopolskim znajdują się wsie, w których od lat nikt nie mieszka. W niektórych z nich stoją jeszcze opuszczone budynki świadczące o dawnym życiu mieszkańców, ale są też wsie, po których nie ma już śladu - pokryły je łąki i lasy. Ich nazwy wciąż jednak widnieją na mapach. Z niektórych mieszkańcy zostali wysiedleni, z innych z czasem sami się wyprowadzili. Zobacz, gdzie znajdują się opuszczone wsie i co stało się z ich ostatnimi mieszkańcami ---->

Tajemnica opuszczonych wsi w Wielkopolsce. Kiedyś tętniły ży...

Kryptonim „Wisła”

Koniec lat 50. XX wieku. Czasy zimnej wojny. Związek Radziecki postanawia wzmocnić swoją potęgę militarną na terenie bloku wschodniego. Choć sowiecki program nuklearny już wcześniej działał intensywnie, to podjęto w końcu istotną decyzję. Z taktycznego punktu widzenia uznano, że taki sprzęt powinien się znaleźć w najbardziej wysuniętych na zachód krajach. Tym sposobem na początku lat 60. na uzbrojeniu Wojska Polskiego znalazły się sowieckie rakiety taktyczno-operacyjne.

Na tym jednak zarówno działania, jak i rozmowy pomiędzy krajami się nie zakończyły.

Kilka lat później powstaje program o kryptonimie „Wisła”. W lutym 1967 roku w Moskwie została podpisana umowa między władzami ZSRR a Polską Rzeczpospolitą Ludową. W jej ramach polska strona na podstawie sowieckich planów zbudowała trzy składy broni jądrowej. Pierwszy z nich został zlokalizowany w okolicach Podborska koło Białogardu (kryptonim 3001), następny w Brzeźnicy Kolonii koło Jastrowia (3002) i ostatni w Templewie koło Trzemeszna Lubuskiego (3003). Ich budowa kosztowała rząd PRL około 180 milionów ówczesnych złotych.

Pomimo odległości między miejscowościami wybudowane tam składy były do siebie podobne. Każdy z nich był wyposażony w dwa magazyny broni jądrowej i miał być w stanie pomieścić nawet 300 ładunków. Broń została dostarczona przez stronę radziecką i na terenie Polski miała być jedynie przechowywana, ale w momencie wybuchu konfliktu z Zachodem, według przyjętych założeń, broń zostałaby udostępniona polskiemu wojsku.

Dziś najlepiej zachowanym obiektem jest ten w Podborsku. Działa tam Muzeum Zimnej Wojny, które oferuje przybyłym zwiedzanie obiektu z przewodnikiem. W Templewie zaś przetrwały jedynie dwa podziemne magazyny. Reszta kompleksu została wyburzona. W Brzeźnicy Kolonii zachowało się za to kilka obiektów.

Nie wszystkie piękne kiedyś pałace i wille dobrze zniosły upływ czasu. Po wielu dawnych perełkach pozostały dziś tylko zapomniane, budzące dreszczyk ruiny o dziwnej i przerażającej historii. Prezentujemy najciekawsze obiekty i mroczne opowieści, jakie o nich krążą. Być może w niektórych z nich faktycznie straszy...Licencja

Piękne ruiny z mroczną historią. Zobacz najciekawsze opuszcz...

Tajemnica Brzeźnicy Kolonii

Schrony w Brzeźnicy Kolonii powstały na przejętych od Lasów Państwowych ziemiach o łącznej powierzchni 147 ha.

Załogę stanowiło prawdopodobnie 60 oficerów techników i 120 żołnierzy. Ówczesny koszt wybudowania tego obiektu wynosił około 60 milionów złotych. Był on na tyle dobrze wkomponowany w otaczającą przyrodę i zamaskowany, że ze zdjęć lotniczych czy satelitarnych przypominał naturalnie porośnięte lasem pagórki. Nawet dziś trafić do tych miejsc nie jest łatwo.

- Za podwójnym płotem i potrójnymi zasiekami z drutu kolczastego znajdowały się pilnie strzeżone i tajne trzy bunkry. Dwa z nich to silosy o kubaturze około 3000 metrów sześciennych umieszczone pod ziemią. Były szczelnie ukryte pod siatkami maskującymi i porastającym je lasem

– wyjaśnia Piotr Kozłowski, kierownik Referatu Gospodarki Przestrzennej, Rolnictwa i Ochrony Środowiska w gminie Jastrowie, z którym zwiedziliśmy byłą bazę w Brzeźnicy.

Kozłowski dodaje:

- Trzeci z nich znajduje się trochę bardziej na uboczu i przypomina garaż mogący pomieścić dwa tiry, jeden za drugim. Prawdopodobnie miały w nim znaleźć schronienie wyrzutnie rakiet, które po ewentualnym ataku przeprowadziłyby kontratak. Jak jednak wiemy, nigdy do tego nie doszło.

Przy ogrodzeniu stacjonowali też żołnierze, pilnujący, by nikt nieuprawniony nie zbliżył się do terenu jednostki.

O płocie i zasiekach przypominają dzisiaj jedynie betonowe słupy, których kilka wciąż stoi w lesie. Gdy wejdzie się w jego głąb, można dostrzec pozostałości po magazynach. Według początkowych planów miano w nich składować 178 głowic jądrowych, tajemniczo zwanych wówczas amunicją specjalną, w tym 132 głowice jądrowe o mocy od 10 do 500 kt oraz 36 bomb lotniczych o mocy od 0,5 do 200 kt. Miały być one przenoszone przez rakiety 8K11 i 3R10. Od razu nasuwa się więc pytanie o to, jak duża była moc tych ładunków? Dość powiedzieć, że moc bomby zrzuconej na Hiroszimę wynosiła „tylko” około 15 kt.

Po wejściu do jednego z takich magazynów dostrzegamy przede wszystkim wysokie i szerokie hale. W ziemi znajdowały się uchwyty, których głównym zadaniem było zablokowanie wózków przewożących głowice, a tym samym uniemożliwienie przypadkowego uderzenia.

Na terenie lasu można też zobaczyć betonowy silos znajdujący się na wzgórzu. Zgodnie z tym co zdołał ustalić Andrzej Michalak, kustosz Prywatnej Izby Muzealnej w Bornem- Sulinowie, mieściła się tam rakieta z głowicą atomową o zasięgu 4 700 kilometrów, gotowa do odpalenia w każdej sekundzie.

Historia broni masowego rażenia w Polsce kończy się na początku lat 90. We wrześniu 1990 roku polski rząd wystosował notę do władz ZSRR w kwestii rozpoczęcia rokowań w sprawie wycofania wojsk radzieckich z terytorium Rzeczpospolitej.

Rok później żołnierze zaczęli wyjeżdżać, opuścili m.in. właśnie obiekty w Brzeźnicy Kolonii. W 1995 roku zaprzestano ciągłego dozorowania tego obszaru. Zniszczone budynki oraz gruz, który został po części socjalnej, uporządkowano. Większość terenów, na których mieściły się domy mieszkalne, została ponownie zalesiona.

Dzisiaj na okolicznych mieszkańcach fakt, że tak blisko nich znajdował się, jeszcze stosunkowo niedawno, sprzęt mogący unicestwić miliony ludzi, nie robi większego wrażenia. Co więcej, jak wyjaśnia Michalak, także w czasach, gdy stacjonowało tu radzieckie wojsko, mieszkańcy podchodzili do tego spokojnie.

- Okoliczne wioski chętnie handlowały z radzieckimi żołnierzami. W samej Brzeźnicy więcej wiedzieli o tym, co się dzieje w lesie. Dalsze miejscowości to pewnie już nie. Zresztą ludzi interesowało głównie tanie paliwo, które mogli od nich dostać

– mówi Andrzej Michalak

- Jak Rosjanie wyjeżdżali, to niektórzy się z tego szczególnie nie cieszyli. Całe wioski żyły z garnizonu. Jest paru takich, którzy do tej pory nie potrafią się odnaleźć

– podkreśla.

Wspomina, że jeden z dowódców stacjonujących w tej bazie ożenił się z Polką i do dzisiaj mieszka w okolicy. Niestety, ze względu na złożoną niegdyś przysięgę, nie chce rozmawiać na temat tego, co tu się kiedyś działo.

Przeszłość wciąż do odkrycia

Magazyny broni jądrowej to nie jedyna tajemnica ziem na pograniczu województw wielkopolskiego i zachodniopomorskiego. Wie o tym najlepiej właśnie Andrzej Michalak. Pasjonat historii, który od około dwudziestu lat przemierza okoliczne ziemie i lasy z wykrywaczem metalu. Znajduje wiele cennych pamiątek. Wykopał m.in. skrzynkę z niemieckimi gazetami (jeden z artykułów opisywał zawarcie paktu Ribbentrop-Mołotow) czy skrzynkę zawierającą książki radzieckiej prokuratury wojskowej. Było tego jednak o wiele więcej, na tyle dużo, że założył własne muzeum z pamiątkami pozostałymi zarówno po obecności wojsk niemieckich, jak i radzieckich.

W siedzibie muzeum można więc zobaczyć głównie samodzielnie znalezione przez niego przedmioty. Z czasem jednak przyjeżdżający turyści przywozili ze sobą różne rzeczy, a czasem i inni sąsiedzi natykali się na ciekawe znaleziska na własnych polach i dostarczali je do Bornego-Sulinowa.

- W tamtym roku np. sąsiad, budując dom, wykopał z ziemi silnik od samolotu

– mówi Michalak.

Poza kolekcjonowaniem eksponatów organizuje też wycieczki dla turystów. Chętnie oglądają oni nie tylko opuszczone magazyny w Brzeźnicy Kolonii, ale i tereny opuszczonego nieopodal miasta.

Ulica Wjazdowa (dzisiaj Św. Marcin) - 1935 rok

Poznań w latach 30. XX wieku. Tak wyglądał przed wojną! Uwie...

Kłomino – miasto widmo

Kłomino to osada leśna położona około 12 kilometrów od Bornego-Sulinowa, na południowym skraju dawnego poligonu. Pierwotne koszary o nazwie Westfalenhof, zbudowane przez Niemców, wchodziły w skład kompleksu wojskowego Gross Born. Na polskich mapach miejsce to funkcjonowało jako Gródek.

W listopadzie 1939 roku w stalagu przetrzymywano 6 tysięcy polskich jeńców wojennych i 2 300 cywilów aresztowanych na terenach Polski. Po odejściu wojsk niemieckich teren ten przejęły wojska radzieckie. Część budynków została wówczas rozebrana. Wybudowano jednak kolejne: bloki, punkt medyczny, garaże, kino oraz liczne sklepy.

Kłomino tętniło życiem aż do 1992 roku. Do tego roku stanowiło bazę Armii Radzieckiej i podlegało jej administracji. Stacjonował tam 82. Gwardyjski Pułk Strzelców Zmotoryzowanych. W tamtym czasie cywile nie mieli wstępu na teren miasteczka. W 1993 roku zostało włączone do polskiej administracji wraz z pobliskim Bornem-Sulinowem. Nie zostało jednak nigdy zasiedlone. Według danych statystycznych w 2012 roku Kłomino liczyło zaledwie 12 mieszkańców.

Jeszcze kilka lat temu miejsce to robiło przerażające wrażenie. Obecnie jednak część opuszczonych obiektów została już wyburzona.

Pod placem im. Adama Mickiewicza, znajduje się schron przeciwlotniczy z czasów II Wojny Światowej. Do tej pory zwiedzanie schronu było jednorazowym wydarzeniem, ale organizatorzy z Poznańskiej Grupy Eksploracyjnej nie wykluczają możliwości ponownego zwiedzania bunkra.Szczelina przeciwlotnicza ma blisko 200 metrów długości korytarzy. Na co dzień wejście jest niedostępne, ponieważ wchodzi się do niego poprzez pomieszczenie techniczne, odpowiadające m.in. za oświetlenie placu Trzech Krzyży.Zobacz zdjęcia z wnętrza schronu --->

Zobacz, jak wygląda tajemniczy schron z drugiej wojny świato...

Historia wciąż trwa…

Brzeźnica Kolonia, ale i okoliczne wsie dla miłośników historii to wciąż obowiązkowy punkt do odwiedzenia. Co roku przyjeżdżają turyści, którzy na własne oczy chcą zobaczyć miejsca, gdzie przechowywano broń masowego rażenia, ale i tereny uchodzące za prawdziwe miasto duchów.

Stan techniczny bunkrów broni jądrowej nie jest najlepszy. Pomimo tego, że do jednego z nich istnieje możliwość wejścia, to należy zachować bardzo dużą ostrożność i zabrać ze sobą latarki. Tuż po wejściu znajduje się bowiem około czterometrowa przepaść. Inny silos ze względów bezpieczeństwa został zabetonowany i zasypany ziemią.

Turystyka, która się w tym miejscu rozwija, ma więc bardziej charakter nieoficjalny. W środku, w niektórych częściach magazynu stoi woda, nie brakuje też śmieci. Miejsce ewidentnie niszczeje. Jednak, na razie, obiekt nie będzie ani zamykany, ani likwidowany. Jednocześnie nie ma żadnych planów na jego remont i umożliwienie łatwiejszego zwiedzania z przewodnikiem.

Pozostaje więc jedynie nadzieja, że w przyszłości opuszczone schrony przejdą różnego rodzaju prace remontowe i zaczną tętnić życiem przybyłych do nich miłośników historii. Nie ulega jednak wątpliwości, że tereny na skraju Wielkopolski i województwa zachodniopomorskiego skrywają wiele tajemnic, wartych odkrycia.

Bomba zrzucona na Hiroszimę miała moc około 15 kt. Radzieckie wojska miały mieć wśród swojej „amunicji specjalnej” głowice jądrowe nawet o mocy 500 kt. Co więcej, były one przechowywane w Wielkopolsce. Zobacz zdjęcia --->Zobacz także: Miasto widmo na granicy Wielkopolski i Zachodniopomorskiego --->

Tajemnice polskiego atomu. To tu przechowywano głowice atomo...

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski