Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicza śmierć męża zaginionej poznanianki

Krzysztof M. Kaźmierczak, Agnieszka Smogulecka
Beata Kotwicka zniknęła bez śladu w lutym 2004 roku
Beata Kotwicka zniknęła bez śladu w lutym 2004 roku Fot. Archiwum
Nie żyje mąż zaginionej w zagadkowych okolicznościach ciężarnej 28-letniej Beaty Kotwickiej. Mężczyznę podejrzewano o związek ze zniknięciem żony. Był też zamieszany w przestępstwa narkotykowe.

Rafał I. prowadził z żoną dobrze prosperujące biuro sprzedaży nieruchomości. Relacje między małżonkami nie układały się dobrze. Wkrótce po zniknięciu będącej w czwartym miesiącu ciąży żony (patrz ramka) I. związał się z inną kobietą. Nadal prowadził biuro, ale popadł w problemy. Jak się dowiedzieliśmy, mężczyznę znaleziono 18 kwietnia powieszonego w mieszkaniu, które wynajmował.

- Rafała widziałem w połowie stycznia. Spotkaliśmy się przez przypadek, po ponad sześciu latach bez żadnego kontaktu. Nie wyglądał wtedy na osobę, która planowałaby samobójstwo - wspomina jego teść, Wiesław Kotwicki.

- Podczas spotkania napisał mi oświadczenie, w którym zobowiązał się do opuszczenia mieszkania córki i spłaty zadłużenia wobec spółdzielni. Okazało się bowiem, że nie płacił czynszu, prawdopodobnie od miesięcy, bo dług wyniósł kilkanaście tysięcy złotych. Mówił, że ma kłopoty z prawem, że może dostanie wyrok za narkotyki - dodaje Wiesław Kotwicki.

- Faktycznie. Miał zarzuty. Był nawet tymczasowo aresztowany - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Po tym spotkaniu pan Wiesław nie mógł już skontaktować się z zięciem. Kiedy zadzwonił na policję, usłyszał, że zwłoki męża córki znaleziono dzień wcześniej.

- Prowadzimy postępowanie dotyczące śmierci Rafała I. Nie mogę obecnie ujawnić, czy zostawił on jakiś list pożegnalny - powiedziała nam Maria Jagielska z Prokuratury Rejonowej Poznań-Nowe Miasto.

Nie wiadomo czy po śmierci I. prokuratura podjęła jakieś działania dotyczące zniknięcia Kot-wickiej. Oficjalnie policja na razie nie łączy obu spraw. Po śmierci mężczyzny ojciec Beaty stracił już nadzieję na przełom w sprawie zaginięcia.

- On zabrał tajemnicę do grobu - komentuje Wiesław Kotwicki. - Do dziś mam przeczucie, że zięć wiedział, co stało się z moją córką.

W nieoficjalnych rozmowach kryminalni przyznają, że taką wersję poważnie brali pod uwagę.
- Dowodów na to jednak nie znaleźliśmy - mówią. - Nadal więc to tylko jedna z wielu możliwych hipotez - dodają.

"Nie umiera ten, kto pozostaje w sercach najbliższych" - napisali w nekrologu przyjaciele. Tymczasem na forach internetowych pojawiły się wpisy na temat śmierci I. "Nie sądzę, aby ruszyło go sumienie... Więc czyżby pojawiły się dodatkowe problemy? A może w końcu coś ruszyło się w tej sprawie? - napisał "wierzący".

Inna internautka przypuszcza, że mężczyzna sam padł ofiarą przestępstwa: "Znałam Rafała i nie wierzę, żeby on się zabił, za dużo niejasności było w tym samobójstwie! Ktoś mu to zrobił".

- Tylko cud może sprawić, że dowiemy się, co stało się z Beatą. Aby wznowić postępowanie, ktoś musiałby znaleźć jej szczątki - Wiesław Kotwicki nie ma złudzeń.

- Trudno o nadmierny optymizm, ale szanse na rozwikłanie tej sprawy nadal istnieją. Nie minęło wiele lat. Niewykluczone, że śmierć jej męża w jakimś stopniu pomoże w wyjaśnieniu tej zbrodni.
Nie mam wątpliwości, że pani Beata została zamordowana. Wskazywały na to poważne poszlaki. W złym świetle stawiały one jej męża - uważa Maciej Szuba, którego biuro detektywistyczne zajmowało się sprawą.

Zniknięcie jak morderstwo

Zaginięcie Beaty Kotwickiej zgłoszono 18 lutego 2004 roku. Rafał I. twierdził, że żona wyszła na spotkanie z interesantem. Bilingi i notesy kobiety nie potwierdziły, by ktoś był z nią umówiony.

Na dodatek w ostatnim czasie z powodu złego samopoczucia nie zajmowała się ona pracą. Jej koleżanka zeznała, że między małżonkami dochodziło do konfliktów.

Rodzina Beaty twierdzi, że I. był niezadowolony z perspektywy zostania ojcem. Przed wizytą policji mieszkanie zostało dokładnie posprzątane, co utrudniło zabezpieczenie śladów. Mimo to wykryto niewidoczne gołym okiem wielkie plamy krwi.

Rafał I. tłumaczył, że jego żona miała krwotok z nosa. Krewni Beaty zwrócili też uwagę na to, że mężczyzna miał głęboką, ranę na ręce. Twierdził, że zranił się podczas przewożenia przyczepy, ale później okazało się, że przewoził ją w innym terminie.

Ku zaskoczeniu rodziny w kilka tygodni od zaginięcia żony Rafał I. związał się z inną kobietą. Mężczyzna zawsze stanowczo zaprzeczał, że ma związek ze zniknięciem małżonki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski