Wejście do ogromnej targowej hali. Wita nas wolontariuszka ubrana w żółty t-shirt. Prosi by, ustawić się w kolejce do siedzących przy stoliku kolegów. Tutaj weryfikowane jest skierowanie, sprawdzana zgodność danych i terminu. Obok pacjenci wypełniają ankiety personalne. Gdy mają z czymś kłopot, wolontariusze podchodzą i pomagają.
Koronawirus: Lekarka po covidzie, zaczęła pracę w w punkcie szczepień na MTP
Po wypełnieniu ankiet trzeba podejść do drugiej strefy. Kilkadziesiąt krzesełek rozstawionych w odstępach co dwa metry. Naprzeciw boksy lekarskie. Tutaj medycy skrupulatnie przepytują: o schorzenia, aktualny stan zdrowia, alergię na szczepionki. Malwina Tomaszewska pracuje w punkcie jako lekarka-stażystka od początku szczepień w styczniu. Zdecydowała się pomóc przy akcji szczepień po przechorowaniu COVID-19.
- Myślałam, że jako osoba młoda przejdę chorobę lekko, ale było inaczej. W grudniu przez dwa tygodnie leżałam w łóżku. Miałam klasyczne objawy: gorączkę, utratę węchu i smaku. Bardzo źle czułam się po przechorowaniu. Miałam ubytki pamięci, kłopoty z koncentracją. W rozmowach brakowało mi najprostszych słów - opowiada.
Lekarka wcześniej odbywała praktykę w Szpitalu Przemienia Pańskiego przy ulicy Długiej. Gdy tylko pojawiła się prośba, żeby dołączyć do akcji szczepień, nie wahała się ani chwili. Chciała dołożyć od siebie cegiełkę w walce z epidemią:
- Praca tutaj jest dla nas, młodych lekarzy, prawdziwym chrztem bojowym. Mamy kontakt z wszystkimi grupami wiekowymi i zawodowymi. Seniorami, nauczycielami, studentami obcojęzycznymi. Z każdym trzeba się nauczyć rozmawiać. Na co innego zwracać uwagę przy analizie zdrowotnej. Do tego obsługujemy wielu pacjentów w krótkim czasie - wyjaśnia.
Punkt szczepień - wolontariusze pomogą
Wolontariusze czekają na pacjentów wychodzących od lekarza. Ci ściskają w dłoni karteczki. Są na niej ważne informacje, m.in. o przypisanej szczepionce: Comirnaty czyli Pfizer, Moderna albo Astra Zeneca. Według tego przydziału kierowani są do właściwej kolejki w strefie trzeciej. Szczepieniom - zwłaszcza osób starszych - towarzyszą ogromne emocje. W rozmowach pracownicy punktu szczepień są zgodni. To, co ich najbardziej zaskoczyło podczas pierwszych tygodni akcji - dojmujące poczucie samotności u seniorów. Wielu z nich przez długie miesiące pandemii w ogóle nie wychodziło z domów. Sami się bali albo rodzina zakazywała. Strach uczynił ich zakładnikami we własnych domach. Wielu z nich w punkcie szczepień pierwszy raz od roku miało kontakt z lekarzem.
- My wyczuwamy te mieszające się w nich emocje z daleka - tłumaczy Monika Nowak, wolontariuszka ze szpitala przy Długiej. - Wpierw długie miesiące drżeli o życie zamknięci w domach. Teraz wyszli z domu na szczepienie, o którym usłyszeli w telewizji tyle niepokojących rzeczy. Są zestresowani. A my - targowa „żółta armia” - jesteśmy od tego, żeby szczepienie odbyło się bez dodatkowych niespodzianek, żeby każdy z pacjentów czuł się tutaj zaopiekowany - dodaje.
Tak wyglądały pierwsze szczepienia na COVID-19 w Poznaniu - zobacz wideo:
Przed boksami szczepień odbywają się tutaj często istne manewry. Mimo wyraźnie wpisanej na kartce kwalifikacji pacjenci zerkają tęskno na wejście oznaczone odręcznie jako „Pfizer” i próbują ustawiać się w kolejce do niego. Myślą, że skoro to najdroższy preparat to zapewne najlepszy. Lekarze tłumaczą wszystkim, że każda z szczepionek jest skuteczna i żadnej nie należy się bać.
Przy szczepieniach na targach działa ponad 70 wolontariuszy. Działają w godzinach pracy punktu od 7.00 do 20.00 w systemie trzyzmianowym. To zwykle osoby mające normalną pracę, a przy akcji działają, bo kochają pomagać. Przed pandemią byli aktywni na oddziałach Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu i w hospicjum. Monika Nowak koordynuje ich działania.
- Kiedyś pracowałam jako pielęgniarka, potem miałam 13 lat własną działalność, teraz myślę o kolejnym biznesie. Moje dzieci dorosły i są na studiach, a że ciągle drzemie we mnie „piguła” i mam trochę wolnego czasu, zdecydowałam się trzy lata temu na wolontariat. Przed pandemią opiekowałam się chorymi na oddziale naczyniowym Szpitala na Długiej. Wirus odciął nam możliwość pomagania w szpitalach. Naturalne więc, że teraz jesteśmy tutaj - mówi.
Pani Monika działa najczęściej w strefie szczepień. To ona również pomaga kierować pacjentów do konkretnej kolejki.
Punkt szczepień na MTP: Zgrany zespół pielęgniarek
Na preparaty inaczej niż pacjenci patrzą pielęgniarki. Do przygotowania porcji zdecydowanie wolą od Pfizera Modernę i Astrę.
- Fiolki są większe, mają zapas i nie trzeba ich mieszać z solą fizjologiczną - tłumaczy Marzena Pawlikowska, koordynatorka do spraw pielęgniarskich. - Z kolei Pfizer jest odmierzony bez rezerwy, trzeba być bardzo precyzyjnym przy dzieleniu dawek.
Zespół pielęgniarski to zwykle sześć osób. W jednym boksie prócz dwóch pielęgniarek działa też rejestratorka. Samo szczepienie odbywa się błyskawicznie: przekazanie zlecenia rejestratorce, odsłonięcie jednego z ramion, dezynfekcja, wkłucie:
- Gdy jest po wszystkim pacjenci dziwią się, że to już, bo nic nie czuli - mówi szefowa pielęgniarek.
Pani Marzena o pracy koleżanek i całego zespołu opowiada z dumą: - Wszystkie przyszłyśmy tutaj z różnych szpitali i przychodni. Musiałyśmy się błyskawicznie dotrzeć, nauczyć ze sobą pracować. Dziś wiem, że to jest najlepszy zespół. Wszystkie możemy na siebie liczyć w trudnych momentach.
Pielęgniarki spędzają ze sobą w ostatnich tygodniach ogrom czasu. W tak intensywnej pracy ludzie się mocno ze sobą zżywają. Opowiadają sobie o wszystkim, dzielą smutkami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?