MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tak wyglądały warunki do życia psów i kotów we wsi pod Obornikami. Interweniowała straż miejska i działacze fundacji

Natalia Szewczyk
W środę, 17 lipca odbyła się interwencja Fundacji Ochrony Zwierząt i Polskiego Dziedzictwa Przyrodniczego z udziałem Straży Miejskiej oraz Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt "Azorek" w Uścikówcu, koło Obornik. Byliśmy na miejscu, by sprawdzić jak wygląda sytuacja.

Uścikówiec to mała wieś, biegnąca wzdłuż rzeki Warty, tuż przy Obornikach. Malownicze krajobrazy oraz zieleń, sprawiają, że miejsce byłoby idealne, by odpocząć od zgiełku miasta. Niestety serce wsi, które powinno tętnić życiem i śmiechem dzieci, a przede wszystkim być centrum kultury Uścikówca, tętniło dotychczas ujadaniem psów i brzydkim zapachem dobiegającym z lokalu.

Świetlica wiejska jest dzielona z lokalem komunalnym, którego najemcą jest pani Zosia. O skomplikowanej sytuacji w tym miejscu pisaliśmy już dekadę temu w artykule Miał być dom dla psów, a... jest afera!

Od tamtego czasu, problemy mieszkańców nieustannie krążą wokół tego miejsca. Ujadanie psów, brzydkie zapachy, dzieci, które boją się grać na boisku i bawić na placu zabaw.

Interwencja fundacji

Sytuacją zainteresowała się pani Sylwia Yahyaoui z Fundacji Ochrony Zwierząt i Polskiego Dziedzictwa Przyrodniczego, MRUNIO, która dowiedziała się, że w lokalu przebywają zwierzęta bez opieki właściciela. Ta bowiem miała trafić do szpitala, co potwierdziły interweniujące służby.

Z zewnątrz lokal nie wygląda nadzwyczajnie. Biegające zwierzęta wydają się być puszyste i zadbane. Rzeczą, która budzi natomiast niepokój jest słabej konstrukcji płot, oddzielający duże i silne psy od biegających dzieci oraz głośne ich ujadanie.

Rodzice boją się o swoje dzieci, które przebywają na boisku lub placu zabaw. Te psy są naprawdę duże i silne, a płot lichy. W dodatku hałas, który robią skutecznie odstrasza dzieci od zabawy - tłumaczy sołtys wsi Marlena Pychyńska.

Podczas interwencji obecna była również działaczka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, oddział w Obornikach.

Z przekazanych nam informacji wynika, że najemca lokalu, czyli pani Zosia wraz z córką, nie mieszkają od pewnego czasu w Uścikówcu, natomiast pomieszkuje tam inna kobieta. Zdaniem działaczki TOZ, to kobieta, czasowo wynajmująca lokal jest prawnym opiekunem części zwierząt, jednak na tę chwilę przebywa ona w szpitalu.

Na pierwszy rzut oka, interwencja bezzasadna?

Z przekazanych informacji na miejscu interwencji przez schronisko, 6 psów biegających po podwórku nie wygląda na zaniedbane, a kontrolę nad sytuacją ma wysoko postawiona działaczka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Obornikach.

Do wnętrza lokalu weszła przedstawicielka Fundacji MRUNIO, działaczka TOZ w Obornikach oraz Straż Miejska.

nadesłane

Po przeprowadzonej kontroli, okazało się, że wewnątrz lokalu przebywało około 10 kotów oraz 2 psy. Decyzją schroniska oraz Straży Miejskiej, większość zwierząt została w Uścikówcu.

Tych psów w środku już nie ma, działaczka TOZ, która była z nami na miejscu, zabrała je ze sobą. One nie posiadały czipa. Z kolei psy na zewnątrz są własnością kobiety, pomieszkującej w Uścikówcu, która aktualnie przebywa w szpitalu. Działaczka TOZ, zobowiązała się je odkarmiać wraz ze schroniskiem Azorek, dlatego zostały na miejscu - tłumaczy komendant Straży Miejskiej w Obornikach, Andrzej Strugała.

Psy te, mają trafić ostatecznie do adopcji, jeśli właścicielka zrzeknie się do nich praw.

Koty mają jedzenie oraz kuwetę, dlatego zostały na miejscu. Działaczka TOZ zobowiązała się również, by posprzątać to miejsce. Natomiast faktem jest, że stan na chwilę obecną jest tam tragiczny - dodaje komendant.

Stanowisko Fundacji Ochrony Zwierząt i Polskiego Dziedzictwa Przyrodniczego

Przeprowadziliśmy kontrolę warunków, i nie zgadzamy się z decyzją schroniska ani straży miejskiej. Schronisko odmówiło przyjęcia zwierząt, jednak fundacja będzie składała zawiadomienie o znęcaniu się nad zwierzętami z art. 7 o ochronie zwierząt - informuje pani Sylwia Yahyaoui.

Wolontariuszka podkreśla, że koty, które znajdowały się wewnątrz lokalu, potrzebują natychmiastowej opieki weterynarza.

Jakie warunki są w środku, widać. Dlaczego TOZ Oborniki przyzwalał latami na to, by zwierzęta były w takich warunkach? Fundacja, która powinna chronić zwierzęta, przyczyniła się do znęcania się nad zwierzętami? Wewnątrz znajdują się koty, które wymagają opieki weterynarza. Natychmiastowej - podkreśla kobieta.

Jak informuje sołtys, działaczka TOZ, wielokrotnie widziana była na terenie posesji, sama również podkreśliła w rozmowie z nami, że była wcześniej nakarmić i napoić zwierzęta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski