Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takich ludzi już nie robią...

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Był już stary, kiedy ja raczkowałem w zawodzie. Ale tu nie chodziło o wiek czy formę, bo nawet jako 70-latek przebijał moich równolatków. Janiu był stary swoimi doświadczeniami, przeżyciami. Rany, co ja piszę. Jaki stary?

Moje pokolenie, ja sam, na jego tle przypominamy filmowych zgryźliwych tetryków. Jęczymy, bo zupa była za słona, że deszcz pada, że nie pada, że wypłata, że kredyt, że studia, że autobus, że tramwaj, że buty nowe, że buty stare, że tamto i owamto. A Janiu? Cytując znajomego: Kiedyś wspominał mi, że jego córka (może siostrzenica... w każdym razie ktoś z bliskiej rodziny) na coś tam narzekała. "No mówię ci, stęka, kwęka, tu ją boli, tam ją boli... A przecież młoda dziewczyna! Dopiero 50 lat ma!"

Janusz Marciszewski. Człowiek legenda. I jak to w przypadku ludzi legend bywa: nie piszesz za życia, bo by cię pogonili drągiem, bo nie wypada, bo w końcu zacniejsi o tak zacnych pisać powinni. Tak samo my, dziennikarze, nie zwykliśmy pisać o ludziach nam najbliższych. Jak tu pisać o rodzicach? Już nie mówiąc, że to byłoby pisanie najbardziej osobiste z osobistych, ale książki by nie starczyło! A przecież same najlepsze myśli. Piszemy więc o ludziach z zawodowego życia.

Ale dziś będzie o Janiu. Szkoda papieru na inny "temat". A Janiu drągiem nie walnie, bo w lepszym świecie dołączył do swojego przyjaciela, Zdzicha Beryta, z którym przez lata tworzyli duet może i zgryźliwych, ale z jakim humorem, tetryków. Teraz pewnie sobie żarty opowiadają. Albo anegdoty, w końcu nikt nie wymyśliłby takich historii, jakie ci dwaj przeżyli. Choć czym się mogli różnić, to się różnili.

Złośliwość dowcipów mieli zbliżoną. Kiedy Janiu, weteran bitwy pod Monte Cassino i Zdzichu, były więzień obozu koncentracyjnego, nieopatrznie zeszli na wojenne tematy zaczynało się... - Zdzichu, a te numery to sobie spod pachy przeszczepiłeś? (tudzież: gdzie ci je przebili) - pytał Janiu. A Zdzichu, niezrażony, pytał o waleczność Jania na Monte Cassino: Walczyłeś, walczyłeś, ale jak mówiłeś? Po której stronie?

Obydwaj zgodnie twierdzili, że mają najmłodsze laski spośród wszystkich męskich redakcyjnych osobników. Świeżo strugane.
Tylko technologicznie byli rozbieżni. Podczas gdy Zdzich pytany przez telefon, czy otrzymał e-mail, odpowiadał: a wie pani, u nas to z tych biurek wszystko ginie (w końcu e-mail czy faks - jaka to różnica), Janiu, który wówczas archiwizował elektronicznie wydania "Gazety Poznańskiej", zaskakiwał o pół wieku młodszego kolegę pytaniem: Wiesz Mateusz, kupiłem fajną drukarkę, ale za cholerę nie mogę znaleźć do niej sterowników. Nie wiesz, gdzie na Internecie mogę znaleźć sterowniki do Canona model jakiś tam. No i znalazł te sterowniki. A jak!

Dziennikarz, który skończył prawo. Wcześniej przymusowy robotnik w czasie wojny, uciekinier, żołnierz, górnik. Ale przez większość życia: dziennikarz. Tylko jak się wtedy pisało! Opowieści Jania z "Pitavala poznańskiego" do dziś zna każdy dziennikarz zajmujący się kryminalnym miastem. Ale w janiowych opowieściach, to nawet morderstwa z tych dawnych czasów były ciekawsze. W notce policyjnej to było, że konkubent W. zabił szwagra H. i tyle. A u Jania to czysty kryminał z pierwszej ręki prawie. Siadałeś człowieku obok, kiedy on wchodził w tryb opowieści i bach: aniś się obejrzał, a godzina minęła. A tu następna opowieść płynie. I następna. I następna... Teraz już takich ludzi nie robią.

Ot, i wychodzi, że na Jania miejsca nie starczy. Książki by trzeba, ale sam ją już napisał: "Warto było to przeżyć". Dobry tytuł.

Janiu, świeć Ci Panie Boże przy pisaniu tam do góry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski