Muszę się przyznać, że zanim weszliśmy w paszczę lwa i zobaczyliśmy panie wijące się na rurach, wydawało mi się, że ujrzę scenografię jak z amerykańskiego filmu. Nic z tego.
Nie dość, że daleko jej było do kolorowych obrazków hollywoodzkiej superprodukcji, to sam poczułem się tam kompletnie nagi i bezbronny. Bezbronny przed tandetą, głupotą, prostackim nagabywaniem. Poczułem się jak w kapsule czasu, która na chwilę przeniosła mnie na targowiska początku lat 90.
Tylko, że zamiast taniej, chińskiej podróby szwajcarskiego zegarka, próbowano nam wcisnąć... falsyfikat erotyzmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?