Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tani prywatny żłobek tylko dla dzieci urzedników [NOWE]

Redakcja
O żłobek w Poznaniu trudno
O żłobek w Poznaniu trudno Grzegorz Dembiński/archiwum
Do żłobka "Kaczka Dziwaczka" przy ulicy Saperskiej mają szansę dostać się tylko dzieci urzędników miejskich. Rodzice za pobyt malucha płacą tam 245 złotych miesięcznie. Miasto z publicznych pieniędzy dopłaca do każdego dziecka prawie tysiąc złotych.

Nasza czytelniczka mieszka na Wildzie. Zapisując do żłobka swoje roczne dziecko korzystała z elektronicznej rejestracji dostępnej w internecie. Program wskazał jej trzy placówki na Wildzie.

CZYTAJ TEŻ:
Miasto opłaca prywatny żłobek dla dzieci urzędników

- W żłobku pierwszego wyboru znaleźliśmy się na 189. miejscu, w kolejnym na 132., a w trzecim, którym była właśnie "Kaczka Dziwaczka" na 13. - mówi pani Marta. - Zadzwoniłam tam i dowiedziałam się, że pierwszeństwo przy naborze mają tam dzieci urzędników.

Dziecko pani Marty trafiło więc na długą listę oczekujących. Znajduje się na niej ponad 1600 maluchów. Do żłobka "Kaczka Dziwaczka" uczęszcza 15 dzieci. Rodzice wszystkich pracują w urzędzie.

- Jesteśmy zobowiązani umową z miastem, aby przyjmować w pierwszej kolejności dzieci urzędników - mówi Małgorzata Nawrocka, właścicielka żłobka "Kaczka Dziwaczka".

Za pobyt w żłobku swoich maluchów urzędnicy płacą 245 złotych miesięcznie. Resztę, czyli prawie tysiąc zł, dopłaca miasto. - Od 2009 do 2011 roku prowadziliśmy żłobek zakładowy opłacany w całości z pieniędzy unijnych - mówi Elżbieta Dybowska, zastępca dyrektora wydziału zdrowia i spraw społecznych UM. - Zgodnie z projektem, przez kolejne 3 lata musimy dalej prowadzić to zadanie, ale już ze środków własnych.

Z budżetu ogólnego, czyli pieniędzy publicznych zostało na ten cel wydanych ponad 530 tys. zł. Na taką kwotę podpisano trzyletnią umowę.

Aby dzieci urzędników miały zapewnioną opiekę od stycznia tego roku, w listopadzie urząd ogłosił przetarg. Wystartowały w nim cztery podmioty.

- Dałam najniższą cenę, zgodnie z moją ofertą rodzice nie musieliby płacić za żłobek, a jednak wygrała "Kaczka Dziwaczka" z wyższą ceną i opłatą dla rodziców - mówi Anna Jadowska, właścicielka żłobka "Minimini". - Mimo że w specyfikacji przetargu 60 proc. stanowił priorytet ceny, a 20 proc. wysokość odpłatności dla rodziców.

W momencie startu w przetargu żłobek "Kaczka Dziwaczka" właściwie nie istniał. Placówka została uruchomiona we wrześniu 2011 roku i oferowała opiekę dla dzieci powyżej roku. Tuż przed konkursem otrzymała od wydziału zdrowia zgodę na przyjmowanie dzieci od 20. tygodnia życia. Wprawdzie nie miała wyposażenia, ale w momencie wygrania przetargu trafił do "Kaczki Dziwaczki" cały dobytek ze żłobka zakładowego prowadzonego do końca 2011 roku przez miasto.

"Kaczka Dziwaczka" wygrała przetarg dzięki programom edukacyjnym (10 proc. w specyfikacji) oraz zasadom współpracy z rodzicami (również 10 proc.). Trudno je jednak ocenić, gdyż te dokumenty zostały utajnione.

- Niewłaściwe jest to, że urząd miasta potrafi zadbać jedynie o swoje własne dobro - uważa radna Katarzyna Kretkowska. - Dlaczego miasto nie potrafi otworzyć żłobka dla bardziej potrzebujących dzieci, z rodzin mniej zaradnych?
Miasto zapowiada, że do końca marca będzie gotowy projekt przetargu na dotowane miejsca w żłobkach niepublicznych. Docelowo ma powstać 400 takich miejsc.

- Mam nadzieję, że kolejne przetargi będą przeprowadzane w bardziej cywilizowany sposób - podkreśla Anna Jadowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski