Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tankowanie może być tańsze. Sprawdź!

Maciej Roik
W tym tygodniu ceny kształtowały się na poziomie 5,38 za litr ON, 5,35 za benzynę 95 i 2,84 za litr LPG
W tym tygodniu ceny kształtowały się na poziomie 5,38 za litr ON, 5,35 za benzynę 95 i 2,84 za litr LPG Fot. Arkadiusz Dembiński
Dwa samochody w domu? To dzisiaj już niemal norma. Używanego kilkulatka można przecież kupić za kilka tysięcy złotych. Kupno to jednak zaledwie początek, bo prawdziwe koszty zaczynają się podczas regularnych wizyt na stacjach benzynowych. I choć wysokie ceny paliw to nie nowość, tak źle jak w ostatnim czasie nie było już dawno.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Paliwa będą nadal drożeć! Zwłaszcza olej i gaz
Paliwa: Ceny rosną. Niższa akcyza to ostateczność
PiS i SLD oczekują od Platformy obniżenia cen na stacjach paliw

Według danych Polskiej Izby Paliw Płynnych, w tym tygodniu ceny kształtowały się na poziomie 5,38 za litr ON, 5,35 za benzynę 95 i 2,84 za litr LPG.

Czy zatem wciąż można jeździć za grosze? Sprawdziliśmy. I okazało się, że tak. Najpierw trzeba jednak sporo wydać.

Mikroauta i... mikrowydatki?

W podpoznańskim Przeźmierowie, za 45 tys. zł można kupić nowy samochód, który spala między 2,5 a 3 litra oleju napędowego na sto kilometrów. Pracownicy firmy, która sprowadza je głównie z Francji i Włoch podkreślają, że traktowane początkowo jak gadżet auta, zyskują coraz więcej zwolenników.

- W przeciągu roku sprzedaliśmy około ośmiu nowych egzemplarzy i kilkadziesiąt używanych - mówi Tobiasz Szczesnowski z firmy Micro-cars. - Są lekkie i łatwe w parkowaniu, dlatego cieszą się coraz większą popularnością. Choć nowe auto jest dość drogie, używane można kupić już za kilkanaście tysięcy złotych. A spalanie ma naprawdę małe.

Dwuosobowe "autka" są produkowane głównie z silnikiem diesla. Choć są zbudowane z aluminium lub tworzyw plastikopodobnych, kierowcy nie mogą narzekać na brak komfortu. Jest klimatyzacja, skórzana tapicerka i elektryczne szyby. A do tego szyberdach oraz czujniki parkowania. Dużym atutem jest również fakt, że "mikroautami" można jeździć już od 14 lat. Wtedy osiągają prędkość do 45 km/h. To nie znaczy, że to wyłącznie zabawka dla nastolatków.

- Po zdjęciu blokad samochód przy niewiele wyższym spalaniu może jechać nawet z prędkością 100 km/h - podkreśla Tobiasz Szczesnowski z Microcars.

Luksus i niskie spalanie

Dwusosobowe "autka" to jednak słabe rozwiązanie dla osób które pokonują długie trasy. Tym bardziej że możliwości jest znacznie więcej.

Jednym z nich jest hybrydowy Lexus CT 200h. Choć kosztuje około 110 tysięcy złotych, są plusy. Kierowca może bowiem oczekiwać spalania na poziomie czterech litrów na sto kilometrów. Przy mocy ponad 130 koni mechanicznych!

- Zainteresowanie tym modelem jest bardzo duże - zapewnia Maciej Piechowiak z poznańskiego salonu Lexusa. - Choć auto w tej klasie z pozoru można kupić taniej, faktycznie bogate wyposażenie i ekstremalnie niskie spalanie sprawia, że Lexus jest samochodem, który w swojej klasie jest warty zainteresowania - zachwala sprzedawca.

W sumie w Poznaniu jest zarejestrowanych 119 samochodów z silnikami hybrydowymi. Na czym polega "hybryda"? Auto przy niskich prędkościach przełącza się na silnik elektryczny. Choć ekonomicznej jazdy trzeba się nauczyć, "na prądzie" można jechać nawet 60 km/h. A to spore oszczędności. Dlatego zainteresowanie tego typu samochodami rośnie. Głównie wśród osób, które stać na wydatek znacznie większy niż w przypadku tradycyjnego samochodu.
Podobnie jest z samochodami elektrycznymi. Choć w ofertach producentów już się pojawiają, trudno ich szukać na ulicach.

- Na razie zainteresowanie elektrycznymi samochodami jest niewielkie - mówi Piotr Manty z salonu Peugeot Ciesielczyk, który wkrótce w swej ofercie może mieć warty 145 tys. zł w pełni elektryczny samochód. - Na ogół ludzie dzwonią i pytają o szczegóły. A rozmowę kończą zastanawiając się dlaczego auto jest tak drogie.
Wydanie worka pieniędzy to jednak niejedyny sposób na obniżenie kosztów utrzymania samochodu. Bo producenci prześcigają się w produkcji samochodów, które mają jeden cel - palić jak najmniej.

Start, a potem... stop

Start-stop to system, który pojawia się w coraz większej liczbie samochodów z tzw. średniej półki - np. ford ka czy mercedes klasy A. Na czym polega? Samochód stając na światłach czy przed przejazdem kolejowym, na wolnych obrotach automatycznie się wyłącza. A po wciśnięciu sprzęgła (lub w przypadku automatycznej skrzyni biegów hamulca) auto znów się uruchamia.
Nowe rozwiązania nie sprawiają, że stare sposoby na szukanie oszczędności wcale nie odchodzą do lamusa.

- Klienci najczęściej pytają o diesle - podkreśla Piotr Mantyk. - Jeżeli już ktoś interesuje się silnikiem benzynowym, to najczęściej zaraz pojawia się pytanie czy samochód można przerobić na gaz - mówi sprzedawca. I podkreśla: w ofercie mieliśmy nawet fabryczne auta z instalacją. I co dziwne na początku zainteresowanie było niewielkie, a teraz, jak ich zabrakło, ludzie coraz częściej o nie pytają.

Rozwiązania zatem są. Kłopotem są jednak... pieniądze. Bo ewentualne, samochodowe oszczędności już na samym początku trzeba rozpocząć od wydatków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski