Tarcza antyinflacyjna. Ekonomista tłumaczy, dlaczego nie uratuje finansów Polaków

Według wstępnych zapowiedzi tarcza antinflacyjna miała przede wszystkim dotyczyć dopłat dla osób najbardziej dotkniętych wzrostami cen. Jak zauważa dr Wojciech Świder z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, byłaby to realna pomoc, ale nie rozwiązanie całościowe problemu, ponieważ pieniądze i tak pochodziłyby z budżetu państwa, czyli powiększyłby wysokość długu publicznego.

- Nie ma możliwości, żeby nie było deficytu w tym roku. W kolejnych kwartałach takie uchy jeszcze bardziej podbiłyby inflację, więc nie byłoby to dobre rozwiązanie. Ta tarcza wygląda lepiej, niż wynikałoby z zapowiedzi, bo zawiera ona także obniżki podatków i oczywiście to nie jest metoda magiczna, bo obniżki podatków i tak odbiją się w większym deficycie budżetowym

- tłumaczy ekonomista.

Zobacz: Rządowa tarcza antyinflacyjna

Zapowiedziane obniżki będą obowiązywały tylko przez ok. trzy miesiące, więc później znowu będzie drożej. Świder wskazuje jednak, że inne rozwiązania, takie jak zwolnienie paliw z podatku od sprzedaży detalicznej są przewidziane na dłużej, więc te rozwiązania najpewniej zmniejsza inflację na początku roku. Według szacunków szczyt inflacji mógł mieć miejsce w okolicach stycznia, 2022 roku, kiedy inflacja będzie plasowała się na poziomie ok. 8-10 proc.

- To jest wysoki poziom. Wtedy ludzie mogliby się domagać podwyżek i szybko wydawać pieniądze na dobra, które mogą przetrwać np. rok czy dwa, a takie działania jeszcze bardziej napędzają inflację. W ten sposób zostanie ona ścięta o ok. 1-1,5 punktu procentowego, ale zostanie przeniesiona na czas, gdy obniżki przestaną obowiązywać, więc inflacja będzie przeniesiona na drugi kwartał

- dodaje dr Wojciech Świder.

Jeśli po pierwszym kwartale ceny ropy i gazu spadną, to może wystarczyć, ale jeśli dłużej, to nie ma takiej możliwości. Ekonomista podkreśla, że największym problemem tego pomysłu jest oderwanie form pomocy od sytuacji rynkowej, bo to, co będzie w przyszłości, nie jest jasne. Rozwiązaniem mogłoby być powiązanie obniżek podatków od cen, a nie od czasu.

Zobacz też: