Wojciech Siedlecki niewiele zmienił w koncepcji tej roli, chociaż w jednoaktówce Brejdyganta szekspirowski satrapa był li tylko przywoływany we fragmentach. To że istnieje między tymi spektaklami związek, widać na pierwszy rzut oka: na proscenium oglądamy garderobę aktora, Ryszard III ubrany jest w tę samą opończę, ma długie skórzane buty, w podobny sposób porusza się... Siedlecki precyzyjnie buduje postać człowieka, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Szara opończa skrywa księcia a potem króla skąpanego we krwi, kogoś, kto przypomina Makbeta i wszystkich dwudziestowiecznych dyktatorów z syryjskim dyktatorem Baszarą al-Asadem włącznie. Aż trudno uwierzyć, że pod powłoką tego dobrodusznego, nieco wycofanego mężczyzny, chwilami nawet safanduły, kryje się "czarny agent piekła". Siedlecki wysyła emocje i energię, dzięki czemu utrzymuje wszystkich - kolegów na scenie i publiczność na widowni - w napięciu. Szkoda, że tylko on jeden.
Przedstawienie z jednej strony jest trochę jak grand opera, z drugiej zaś schlebia aktualnej modzie teatralnej: najlepiej kogoś rozebrać (tu królową Elżbietę, żonę Edwarda IV), a kogoś innego ubrać z stylu sado-maso (dwie młode aktorki w roli morderców).
Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie: William Szekspir, "Ryszard III" w przekładzie Stanisława Barańczaka, reżyseria Tomasz Szymański, scenografia Barbara Zachmoc, muzyka Mariusz Matuszewski, choreografia Juliusz Stańda. Premiera 24 marca 2012
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?