Opera Bizeta urzeka muzyką i wydaje się wdzięcznym polem do inscenizatorsko-reżyserskich interpretacji. Robert Skolmowski – by pozostać przy polskich realizacjach tylko – rozegrał historię "Carmen" w jakiejś republice, którą rządzi junta (Opera Wrocławska 2006 r.), Marek Grzesiński posadził tytułową bohaterkę na motocyklu, wprowadził na scenę transwestytów… (Teatr Wielki w Poznaniu 2000 r.). Bo z Carmen jest tak: jeśli zabierasz się do majsterkowania przy niej, rezygnujesz z hiszpańskości, musisz być konsekwentny.
Denis Krief wyzbył się również hiszpańskości dzieła z podziwu godną konsekwencją, ale był to zarazem jego jedyny reżyserski koncept. A to za mało.
Oglądamy jak najbardziej tradycyjnie opowiedzianą historię„Carmen” z tą tylko różnicą, że bohaterowie chodzą po scenie we współczesnych kostiumach, nie tańczą tradycyjnych tańców hiszpańskich tylko klasyczne pas (a dlaczego nie w technice tańca współczesnego, co byłoby bardziej logiczne w połączeniu ze współczesnym kostiumem i scenografią?), Carmen nie gra na kastanietach, tylko na dwóch plastikowych szklankach i to niezgodnie z rytmem. Kompletnym nieporozumieniem jest scena z przemytnikami, którzy zostali ustawiani tak, aby przypominali samochód ciężarowy (takiego kiczu w operze jeszcze nie widziałem)…
Gdybym miał określić styl reżyserski Kriefa, nazwałbym go telewizyjnym: podzielił operę na sceny niczym stop klatki, gdybym miał określić aktorstwo tej niezwykle emocjonalnej opery, użyłbym określenia – serialowe. Nie uwierzyłem ani jednemu słowu Carmen (Helena Zubanowich), nie zakochałbym się (gdybym był kobietą) ani w Don Jose (Sang-Jun Lee), ani w Escamillo (Mariusz Godlewski).
Od strony wokalnej całej trójce trudno cokolwiek zarzucić. Panowie, dbając o jakość wykonania, śpiewali jakby byli wyprani z emocji, jakby nie byli opętani miłością do Carmen.
Duże brawa należą się dyrygentowi, Bassemowi Akiki, który w trakcie przygotowań do premiery przejął kierownictwo muzyczne. Dyrygował z temperamentem, ale kiedy trzeba było, trzymał swój temperament na wodzy, pozwalając wybrzmieć muzyce w nieco bardziej romantycznych momentach.
Duże barwa należą się obu chórom: Teatru Wielkiego i Poznańskiego Chóru Chłopięcego.
Miłośnicy opery pewnie wybaczą reżyserowi, bo po prostu kochają „Carmen” Bizeta. Wszystko zależeć będzie w następnych spektaklach od solistów, czy w swoje postacie wleją odrobinę prawdziwych emocji.
Teatr Wielki w Poznaniu:
Georges Bizet, „Carmen”
kierownictwo muzyczne Bassem Akiki
reżyseria, scenografia i reżyseria świateł Denis Krief
choreografia Paul Julius
kierownictwo chóru Mriusz Otto, przygotowanie chóru chłopięcego Jacek Sykulski
Premiera 24 maja 2014 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?