Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Telewizor, szlafrok i sztućce. Hotelowi goście potrafią ukraść wszystko!

Monika Kaczyńska
Hotele wpisują kradzieże w bilans zysków i strat
Hotele wpisują kradzieże w bilans zysków i strat Paweł Relikowski
Sztućce, popielniczki, zastawa z logotypem - z hotelowych pokoi znikają na ogół drobiazgi. Ale bywa,że ginie... telewizor. O hotelowych kradzieżach piszą - Katarzyna Domagała i Monika Kaczyńska

Herbata zamiast whisky w minibarze, brak ręcznika, szlafroka czy popielniczki to hotelowa codzienność. I temat niezwykle delikatny. Jeśli hotelarze o tym rozmawiają, to między sobą. Oficjalnie na ogół nabierają wody w usta.

- Nie sądzę, aby kradzieże w hotelach to był większy problem - twierdzi Katarzyna Gronek z biura prasowego "Orbis". - Mamy przecież dane gości, możemy się z nimi skontaktować. W jednostkowych przypadkach, które się zdarzają tak robimy i wyjaśniamy sprawę. A niektóre straty wynikają po prostu ze specyfiki działalności i pracując w tej branży musimy je polubić - dodaje.

W Wielkopolsce najbardziej malowniczej kradzieży w hotelu nie dokonali wcale goście. Rzecz zdarzyła się na początku lat 90. w hotelu "Merkury". Pewnego przedpołudnia mężczyźni w roboczych kombinezonach weszli do hotelowego hallu i wynieśli z niego skórzaną kanapę oraz dwa fotele. Zaczepieni przez obsługę stwierdzili, że zabierają meble do tapicerowania. Załadowali je na stojącą nieopodal wejścia ciężarówkę i przez nikogo nie zatrzymywani odjechali. Dopiero po kilku godzinach okazało się, że nikt nikomu nie zlecał takiej usługi. Sprawców zuchwałej akcji nigdy nie odnaleziono. Kanapa i fotele przepadły.

Goście niemal z reguły zabierają ze sobą zapasową rolkę papieru toaletowego

Ze złodziejami hotelowych mebli śmiało może konkurować jeden z gości hotelu Centuria w Jurajskim Parku Krajobrazowym. Ukradł z hotelu potężny granitowy świecznik. I niewiele byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że kandelabr stał... na kontuarze recepcji. Gdy recepcjonista na chwilę odszedł, gość, który właśnie szedł w stronę samochodu, zawrócił, chwycił świecznik, ruszył do drzwi i... odjechał. Wszystko nagrały kamery monitoringu.

- Film z monitoringu oglądaliśmy kilka razy, trudno było nam uwierzyć w to, co się stało - mówi Renata Hoff, wicedyrektor hotelu.

Jednak większość hotelowych kradzieży to raczej skutek nadmiernej zapobiegliwości.
- Goście niemal z reguły zabierają ze sobą zapasową rolkę papieru toaletowego, którą zostawiamy w łazience - mówi właścicielka jednego z poznańskich hoteli. - Trudno to nawet nazwać kradzieżą, przecież mogli zużyć. Ale nieodmiennie dziwi nas co komu dziś po rolce papieru za kilkadziesiąt groszy?

Zwłaszcza że za równowartość noclegu w hotelu gość mógłby kupić kilkuletni zapas tego chodliwego artykułu.
Annę Pędzierską, dyrektorkę poznańskiego hotelu "Royal" najbardziej zadziwia błyskawiczne znikanie z dozowników mydła w płynie czy żelu pod prysznic.

- Po dobie dozownik bywa pusty. Nie sposób tyle zużyć, więc domyślam się, że goście w coś muszą to mydło czy żel przelewać. Wożą ze sobą butelki? - zastanawia się.

Kolekcjonerzy wrażeń
Tym, co ginie najczęściej są sztućce bądź zastawa z logotypem hotelu.

- Takie rzeczy kradną kolekcjonerzy - mówi przedstawiciel jednego z hoteli w stolicy Wielkopolski. - Zbierają gadżety z podróży. Niektórzy zabierają po prostu jednorazówki przeznaczone do wykorzystania - małe butelki szamponów, żelu pod prysznic, igielniki czy gąbki do czyszczenia butów, firmowy papier czy długopis. To jest przyjęte i traktujemy zabieranie tych rzeczy jako koszt reklamy. Inni chcą mieć trwalszą pamiątkę i pakują do walizki popielniczkę czy sztućce.

Marek, pracownik branży turystycznej nie ukrywa, że do pewnego momentu stawiał sobie za punkt honoru przywiezienie z podróży nie całkiem legalnie pozyskanej pamiątki.

- Raczej chodziło o żart i rodzaj gry z personelem - upomną się o filiżankę, która zniknęła wraz ze mną z pokoju czy nie - mówi. - Teraz, kiedy wiem, że hotele wyższej klasy po prostu wliczają tego typu straty w cenę pokoju i z zasady udają, że nic się nie stało cała rzecz przestała mieć jakikolwiek urok. Jeśli hotel mi się podoba i chcę mieć pamiątkę zabieram czasem jednorazówki lub folder.

Pasją kolekcjonerską trudno jednak wytłumaczyć postępowanie jednego z gości bankietu w czterogwiazdkowym Zamku na Skale w dolnośląskich Trzebieszowicach. Opuszczając przyjęcie elegancki mężczyzna w markowym garniturze, zabrał ze sobą cały zapas sztućców z zamkowej restauracji. Nie uciekł z nimi daleko. Już na schodach widelce i łyżki z brzękiem upadły na podłogę. Dźwięk zwabił nie tylko obsługę hotelu, ale i innych uczestników imprezy, na której bawił się gość.

- Nie wiedzieliśmy, czy potraktować to jako próbę kradzieży, czy jako dziwny żart. Ale nie robiliśmy temu panu z powodu takiego zachowania problemów, bo i tak było mu raczej głupio - wspomina Anita Mojszewska z hotelu Zamek na Skale.

Anna Pędzierska nie ma złudzeń - z hotelu potencjalnie może zginąć niemal wszystko. Byle tylko zmieściło się do walizki.
- Od kiedy kieruję hotelem, ginęło wiele rzeczy - mówi. - Te, które nas naprawdę zaskoczyły to lampa ze stolika nocnego, niewiele wart obrazek ze ściany na korytarzu, a nawet... roślina doniczkowa.

Właścicielka innego hotelu w Poznaniu wspomina kobietę, która z bankietu próbowała wynieść w torebce szklany dzbanek do wody. Co nią powodowało? Po udaremnieniu próby kradzieży nie potrafiła tego wyjaśnić.

Oddzielny problem to minibar. Hotelowi goście nie zawsze są skłonni płacić za wypity alkohol czy zjedzone orzeszki. W niektórych przypadkach Anna Pędzierska jest skłonna ich usprawiedliwiać.

- Nie wszyscy goście mają świadomość, że zawartość minibaru nie jest wliczona w cenę pokoju - mówi. - Dlatego większość hoteli umieszcza w widocznym miejscu informację o tym, że jest on dodatkowo płatny lub po prostu cennik. Ale nie da się zaprzeczyć, że część gości unika płacenia za dodatkowe usługi z premedytacją.
To ci, którzy opróżnione butelki napełniają wodą lub herbatą czy stawiają puste puszki do góry dnem pomiędzy pełnymi. Dla obsługi hotelowej takie numery to nie pierwszyzna, więc na ogół sprawa wychodzi na jaw jeszcze przed wymeldowaniem. Gość, który "zapomniał" co wypił czy zjadł z reguły w cudowny sposób odzyskuje pamięć.

Poduszka, szlafrok i... telewizor
Bardziej kosztowne "prezenty", które goście próbują zabierać z hoteli to: ręczniki, bielizna pościelowa lub szlafroki.

- My akurat nie mamy szlafroków, ale wiem, że to najbardziej chodliwy "towar" - mówi Anna Pędzierska. - Strata jest znaczna, bo jeden taki płaszcz kąpielowy kosztuje około 100 zł. U nas ginie sporo ręczników. Ostatnio z trzech pokoi zginęło po jednej poduszce. Był czas, że z pokoi ginęły też radioodbiorniki.

Jeszcze dalej posunął się zagraniczny gość wrocławskiego hotelu Silfor Premium Europejski, który ukradł 26-calowy telewizor z ciekłokrystalicznym ekranem. Odkręcił go od ściany scyzorykiem. Później schował do walizki i jak gdyby nigdy nic wyniósł z hotelu. Sprawa trafiła na policję, jednak z racji, że dotyczyła cudzoziemca, została umorzona.

To jednak przypadek skrajny. Na ogół hotelarze unikają zawiadamiania policji i próbują radzić sobie z kradzieżami we własnym zakresie. W wielu klienci są proszeni o pozostawienie numeru ważnej karty kredytowej. Gdy okaże się, że z pokoju zniknął szlafrok czy ręcznik hotel po prostu obciąża kartę gościa i w ten sposób rekompensuje sobie straty.

Z problemem gości, którym to czy owo przylepia się do rąk borykają się wszystkie hotele na świecie. I ułańska fantazja klientów to także nie tylko polska specjalność. W jednym z angielskich hoteli ktoś próbował wynieść wypchaną głowę dzika. W innym pokoju zniknęło niemal całe wyposażenie łącznie z dywanem i muszlą klozetową. Według szacunków hotelarzy, rocznie z obiektu noclegowego niższej klasy znikają przedmioty o łącznej wartości 5,5 tys. euro. W hotelach pięciogwiazdkowych z luksusowym wyposażeniem straty sięgają nawet 20 tys. euro rocznie.

W sukurs przyszła im nowoczesna technika. Amerykańska firma Linen Technology Tracking's opatentowała sterowane radiem wszywki, podobne do zabezpieczeń stosowanych w sklepach, tyle że odporne na pranie. Gdy ręcznik czy poduszka znajdzie się poza pokojem odzywa się alarm. Już teraz takie zabezpieczenia stosują hotele w Miami, na Hawajach i w Nowym Jorku. Tylko patrzeć, kiedy trafią do hoteli w Europie. Uczciwy ich nie zauważy. Złodzieja mogą powstrzymać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski