Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

The Australian Pink Floyd Show zagrają dziś w Arenie

Marcin Kostaszuk
Jeden z elementów scenografii, które zobaczymy w Arenie
Jeden z elementów scenografii, które zobaczymy w Arenie Metal Mind
Dla jednych są muzycznym kserem, dla innych szansą na powrót do przeszłości. Rozmach, z jakim zespół The Australian Pink Floyd Show wraca do klasyki rocka, zwiastuje zupełnie nową sytuację tej muzyki.

Czytaj także:
Wywiad z The Australian Pink Floyd Show
Ola Bieńkowska objechała świat z Floydami [FILM]

Granie cudzych kompozycji w świecie muzyki rockowej zawsze było ryzykowne - wiązało się zwykle z sugestią braku własnej twórczej weny. "Dozwolona" była tylko forma hołdu - szanujący się wykonawca mógł zagrać cover, tylko akcentując podziw dla swych idoli.

Sytuację zmieniły dwa czynniki. Po pierwsze, choć rock ciągle uchodzi na znakomity eliksir młodości (popatrzmy na Rolling Stonesów), to jednak jego kanoniczni twórcy debiutujący w latach 60. na scenach pojawiają się coraz rzadziej i pod starymi szyldami coraz częściej grają zupełnie nowi zawodnicy, co często przekształca się w rozmienianie legendy na drobne.

Drugi czynnik przyszedł z ekranu - konkretnie telewizyjnego. Ekscytacja kolejnymi konkursami dla nieodkrytych jeszcze muzycznych pereł byłaby dużo mniejsza, gdyby pozwolono debiutantom na śpiewanie własnych kompozycji. Muszą więc śpiewać to, co wszyscy znają - tak zaczął się masowy recykling przebojów ostatniego półwiecza, w którym bardziej liczy się perfekcja w odtwarzaniu niż w tworzeniu.

The Australian Pink Floyd Show to sam szczyt tego zjawiska - grupa, która w całości poświęciła się zgłębianiu dorobku jednego wykonawcy.

- Myślę, że granie coverów może być sztuką. Żeby dobrze zagrać cudzy utwór, trzeba się mocno napracować: poznać go od strony muzycznej, posłuchać różnych wersji nagrań, a potem ćwiczyć, by być tak dobrym jak ci, którzy grali te utwory jako pierwsi. To dobre ćwiczenie dla każdego muzyka - twierdzi muzyk TAPFS Jason Sawford.

Trzeba przyznać, że na tak pojmowaną sztukę popyt jest ogromny - nie tylko w Polsce TAPFS koncertują w największych salach i są obok AC/DC głównym australijskim muzycznym produktem eksportowym.

W Poznaniu też mamy "swoich" Beatlesów (Żuki Rock'N'Roll Band), ZZ Top (Izotop) i Led Zeppelin (Joe's Garage). Ich rozmach jednak jest niewielki. Może gdy Floydów zaczną grać w filharmonii, ikony rocka zostaną naprawdę unieśmiertelnione?

The Australian Pink Floyd Show
Arena (ul. Wyspiańskiego 33)
piątek 20.01, godzina 19
bilety: 130-140 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski